Złotą Bramą wchodzimy do ....Pałacu. Idziemy wąskimi uliczkami
Jest chłodno i bardzo przyjemnie
. Syn oczywiście zadaje najważniejsze pytanie pierwszaków w Splicie:
Gdzie ten Pałac
To może zacznijmy od początku:
Grecy z wyspy Vis między IV a III w p.n.e. założyli małą nadmorską osadę. Potem oczywiście zdobyli ją Rzymianie, a w sąsiedniej Solinie utworzyli stolicę prowincji. Tu urodził się późniejszy cesarz rzymski Dioklecjan. Dioklecjan to przede wszystkim silny dowódca wojskowy, który odniósł wiele zwycięstw, przyczyniając się do poszerzenia terytorium rzymskiego o tereny Persji. To także prześladowca chrześcijan. Ale turystom znany jest przede wszystkim jako Pan niezwykłego Pałacu. Zasłużony wojownik, postanowił ostatnie lata swojego życia spędzić bezpośrednio nad morzem. I tak rozpoczęto budować okazałą posiadłość dla Cesarza. Budowano ją zaledwie przez 10 lat, co wg mnie jest nie lada wyczynem, nie mając do dyspozycji komputerów, samochodów, dźwigów, a biorąc pod uwagę wymiary i zawartość posiadłości. Szkoda, że Ci budowniczy nie dotrwali do dziś, mielibyśmy autostrady jak się patrzy
Dioklecjan swoje ostatnie lata (od 305 roku, kiedy to zrzekł się tronu, do ok. 313, kiedy zmarł w Salonie, obecnie Solin) spędził więc nad morzem, w pałacu o wymiarach 215*181 metrów. Pałac otoczono murami o maksymalnej wysokości 26 metrów i szerokości od 2 do 6 metrów. Mury od strony morza były zdecydowanie mniejsze, ataków od strony morza nie trzeba było się tak bardzo bać. O mury rozbijały się fale, nie było tam wtedy drogi, promenady. Do Pałacu wchodziło się przez 4 bramy: Złotą, Srebrną, Brązową i Żelazną. Pałac to tak naprawdę kompleks 220 budynków połączonych ze sobą mocniej lub słabiej. Wnętrze murów podzielone zostały na 4 części dwoma traktami: równoległą do morza - Decumanus i Cardo. Cesarz miał oczywiście apartamenty od strony morza
Idąc uliczkami dochodzimy do Perystylu,
czyli najważniejszego dziedzinicu, który otoczony jest szeregiem korynckich kolumn. Było to miejsce reprezentacyjne i obniżone jest o kilka metrów w stosunku do poziomu ulic. Na schodach można siąść i odpocząć, ale służą także za miejsca kawiarniane, gdzie kelnerzy podają aromatyczną kawę i zimne lody. Ale bym chciała tam teraz być
, u mnie upał i burza właśnie wyrzuca z siebie ostatnie huki
Udajemy się ku Katedrze, ale trwa właśnie msza i nie można wejść. No cóż.... udajemy się do podziemi , czyli splickich Sukiennic. Można tu kupić wszystko, co nad Bałtykiem, tylko z logo Cro. Ceny niższe od tych w Trogirze czy Rogoznicy. Nie decydujemy się na szczegółowe zwiedzanie podziemi, wychodzimy i przez Bramę Morską wychodzimy na Rivę. Jak zwykle zachwycająca, a Pałac od strony morza wygląda dostojniej:
Spacerujemy, focimy, jemy obowiązkowe lody, syn jeszcze popcorn. Po krótkim odpoczynku wchodzimy jeszcze raz do podziemi, wchodzimy do Westybulu i znów jesteśmy na Perystylu. Msza już się skończyła, ale trwa procesja, która przez Srebrną Bramę opuszcza pałac w kierunku Rivy. Jest 15 sierpnia, zapomniałam, że to w Cro, jak i w Polsce, duże święto.
Katedra zamknięta, oprócz ochrony bronią ją jeszcze
Katedra Sv. Dujama: po śmierci Dioklecjana mieściło się tu ośmiokątne mauzoleum cesarza. Dopiero później została przekształcona, na wniosek pierwszego arcybiskupa, w chrześcijańską katedrą. I tak historii zatoczyła koło: ten, co prześladował chrześcijan, w miejscu swojego najbardziej znanego dzieła ma katedrę chrześcijańską, a historia Cesarzowi śmieje się prosto w twarz....
Skoro do katedry nie da się wejść to poszukajmy egipskiego czarnego sfinksa. Szukamy i szukamy, w końcu poddaję się i udaję się do IT i dowiaduję się, że sfinks jest w renowacji i potrwa to jeszcze ok. 2-3 lat. Syn jest zawiedziony. Aby poprawić mu humor, proponuję widok na Split z "lotu ptaka", czyli wspinaczkę na 61-metrową dzwonnicę. Dzwonnica robi niesamowite wrażenie, a ja pamiętam rozlatujące się schody na jej szczyt. Syn jest uradowany. Szukamy teraz wejścia, ale od razu udaję się do IT i tam słyszę, że z okazji święta Dzwonnica (podobnie jak katedra)będzie do następnego rana niedostępna dla turystów. Jak powiedziałam o tym synowi, to możecie sobie Drodzy Czytelnicy wyobrazić jego minę i usłyszeć , co tam pod nosem sobie mruczał.
Ale popatrzmy na Dzwonnicę, to najbardziej charakterystyczny element Katedry: była budowana przez prawie 500 lat, wielokrotnie przebudowywana, a w momencie kiedy zaczęła się chylić jak Krzywa w Pizie, rozebrano ją i postanowiono ponownie. Jest rok 1908. Wieża jest masywna, ale zarazem lekka. Lekkości konstrukcji nadają okna typu biforium, czyli podwójne okna po dwie sztuki na każdej ścienianie i na każdym piętrze wieży: