17.07.2015, piątekDziś lenistwo. Do południa plażujemy
Morze osiąga kolejny rekord temperatur
29,3 stopnie,
….powietrza już nawet nie mierzymy...
Słońce już wyrównało moją plamę na czole. W sumie to nie pisałam: we wtorek czy w środę rano jak wstałam okazało się, że centralnie na samym środku czoła zeszła mi skóra. Miałam różową plamę, jak dupcia noworodka. Na szczęście opalam się szybko i od razu na brąz, więc szybko odzyskałam jednolity kolory i już nie straszyłam
Luz i plażing, bo snurkowanie to nie w Toskanii.
A popołudniu decydujemy się na wyjazd do
…i odwiedzamy sklep (winko i salami to podstawa)….
Po udanych zakupach z Ceciny podążamy do Marina di Cecina. Auto parkujemy darmowo
przy tej ulicy… i idziemy ku morzu.
Przy samym morzu jest metalowa wieżyczka, na którą się wspinamy, bo popatrzyć na okolicę z góry. Stamtąd przyszliśmy...
…a plaża to leżakownia
Idziemy na kamienno-betonowy pomost
….. taki jegomość nam towarzyszy...
… niektórzy jeszcze łapią ostatnie promienie słońca
…ale my popatrzymy na plażę od strony wody. Mówiłam już, że leżakownia?
Trzeba idealnie równiutko piasek rozmieścić na plaży, aby niektórym turystom się podobało..
Tam daleko jest gdzieś nasz camping…
I jeszcze raz spiaggia...
Leżaki już układają, chyba będzie przypływ… i zwróćcie uwagę na kabiny/przebieralnie…
Słońce się już chyli….
To idziemy na deptak, taki z prawdziwego zdarzenia. Tu są kawiarnie, lodziarnie (nawet dobre lody trafiliśmy), duchota, bo ruchu powietrza zero, stragany z pamiątkami, ciuchami, biżuterią i wszystkim tym czym się handluje w kurortach.
Wkraczamy na drugi pomost by tu doczekać zachodu
I znowu nie schowało się w morzu
Wracamy na promenadę, spacerek w jedną stronę, druga, lody i czas wracać do MdB.