29 lipca (wtorek): Bačva i ŽrnovoRano pogoda wygląda jak zwykle ostatnio - trochę pochmurno, z nadzieją na poprawę, ale i z niebezpieczeństwem deszczu... Mając nadzieję na słońce, ruszamy w stronę jednej z popularnych na forum korčulańskich plaż - Bačvy.
Plavac laduje na dachu Fabiaka i w drogę!
Zjazd jest cały czas asfaltowy (chyba coś poprawili w tym temacie), miejscami stromy. Zdarzają się też fajne zakręty
:
Widoki rozpraszają:
Mnie rozpraszają
, kierowca jest skoncentrowany na drodze
Na kawałku prostej z zatoczką robimy krótki przystanek.
Focimy miejsce, w którym będziemy za chwilę:
Cudny kolor wody
:
Zjeżdżamy na parking przed zatoczką. Jest tu już kilkanaście aut
, co nie wróży dobrze. Udaje nam się wcisnąć w ostatnie chyba sensowne miejsce i ruszamy zobaczyć plażę. Na razie bez kajaka i całego sprzętu, bo nie wiemy, czy warto...
Do plaży trzeba kawałek dojść - najpierw przez krzaczory, później wygodniejszą ścieżką:
Bez kajaka - żaden problem, ale już sobie wyobrażamy, jak mielibyśmy taki kawał targać Plavca...
Zatoczka jest na pewno piękna:
ale... dla nas zbyt zatłoczona:
Doliczyliśmy się około 40 osób na plaży i 10 schodzących na nią, gdy my już wracaliśmy
Widać wyczekiwanie na "przyzwoitą" pogodę zrobiło swoje i dużo ludzi tu dzisiaj uderzyło.
Przyznajemy, że jest tu pięknie, chociaż na pewno ładniej w czerwcu czy we wrześniu niż pod koniec lipca
Plażując na Bačvie, można coś przekąsić - jest tu beach bar:
Pan właśnie wyciera sztućce:
Rozważamy chwilę, co robić - zostać czy próbować gdzie indziej...
Płynąć stąd kajakiem moglibyśmy tylko w "niepewne" miejsca, czyli do zatoczek, co do których nie mamy przypuszczenia (graniczącego z pewnością
), że warto tam zawitać.
Tylko na moment powiększamy więc tłum na plaży
:
i ruszamy z powrotem do samochodu.
Trochę nam później szkoda, że nie daliśmy Bačvie szansy, zwłaszcza jak poznani na campingu Polacy opowiadają, że spędzili tam cudowny dzień i że jedzenie w plażowej knajpce bardzo im smakowało. Ale z drugiej strony, mając kajak, chcemy docierać w miejsca mniej popularne. Okaże się, że na Korčuli jest to dosyć trudne... Ciekawe zatoczki (z piękną plażą) są jakoś tam dostępne - trudniej bądź łatwiej, asfaltem lub szutrem, ale są. Natomiast te, do których nie prowadzi żadna droga, niekoniecznie są warte odwiedzenia...
Ale tacy mądrzy będziemy dopiero pod koniec wyjazdu
Następnym naszym celem są okolice miejscowości Račišće na północnym wybrzeżu Korčuli.
Jedziemy główną drogą wyspy w kierunku na Žrnovo i podziwiamy trochę przykryty chmurami szczyt św. Eliasza:
Skrzyżowanie ze światłami przed miastem Korčula i opinia Chorwatów o euro
:
Skręcamy tu na Žrnovo, a konkretnie będziemy przejeżdżać przez część tej miejscowości zwaną Prvo Selo. Nie wiem, czy to pierwsza osada w sensie historycznym, czy też po prostu liczą, że jest pierwsza od stolicy wyspy
Słońce znowu schowało się za chmury
, więc chwilowo nigdzie nam się nie śpieszy. Zatrzymujemy się w Žrnovie.
W wiosce znajduje się kościół z dziwną (raczej niezbyt piękną) bramą:
na której można dostrzec stałe elementy ozdobne
:
Bramka przed bramą trochę ładniejsza
:
Znajdujemy tu też lastovskie klimaty
:
Chorwaci kochają takie pomniki:
Słońce znowu zaczyna się przedzierać przez chmury, więc ruszamy dalej.
W następnym odcinku wreszcie postawimy kajak na wodzie i odkryjemy jedną z dwóch, naszym zdaniem, najpiękniejszych zatoczek na Korčuli