25 lipca (piątek): Spacer po Pasadurze i wyprawa na wschodni kraniec LastovaW tym odcinku będzie dokładnie to, co w tytule
Po wycieczce kajakowej ruszamy na mały rekonesans Pasaduru. Rent a scooter
:
Spokojnie tu, sympatycznie
Idziemy w stronę przysiółka (bo miejscowość to za dużo powiedziane w tym przypadku
) Lenga:
Bardzo nam się tutaj podoba:
Apartman w tym miejscu miałby sens, bo na uboczu, a jednocześnie do cywilizacji (czyli do trzech knajpek w Pasadurze
) jakiś kilometr.
I fajna skałkowa plaża, a nie beton:
W pobliżu zaparkowali "Rendżersi"
:
Miło tu, ale ponieważ zgłodnieliśmy, ruszamy w stronę konoby. Może zajrzymy do tej przy samym moście...
Tłumy ludzi trochę odstraszają
:
I jak to jest z obowiązkiem wystawiania menu przed lokalem?
Bo niby takowy w Chorwacji jest, a jednak nie wszędzie, np. tutaj nie znaleźliśmy...
Skoro tak, to jedziemy gdzie indziej, najlepiej do Lastova, do "Amfory"
Żegnamy się z Pasadurem:
i ruszamy dobrze znaną drogą do stolicy wyspy. Zjadamy pyszną kolację. Wszystko tak nam smakuje, że nawet nie robimy zdjęć
Odnotowuję natomiast obecność miejscowego artysty - rysownika, karykaturzysty, którego prace wiszą w lokalu. Siedzi przy jednym ze stolików i podpisuje swoje obrazki. To na pewno on, unosi się wokół niego artystyczny nimb
Zjadamy kolację i stwierdzamy, że jeszcze za wcześnie (jest po 19:00
), żeby wracać na camping. Pojedziemy jedną z nielicznych asfaltowych dróg, jaką jeszcze nie jechaliśmy. (W zasadzie oprócz niej, z ważniejszych dróg, została nam jeszcze do przejechania tylko ta, która prowadzi na lądowisko helikopterów na Plešivo Brdo, ale na to niestety nie wystarczyło nam czasu.)
Zmierzamy w stronę osady Barje na wschodnim krańcu wyspy:
Piękne widoki i uprawa kapusty (
)
:
Cień Plavca
:
Droga się kończy:
Dalej pójdziemy już pieszo:
Idziemy wąską ścieżką, czasami przez krzaczory. Staram się nie pamiętać w tym momencie o tym, że to idealne miejsce na spotkanie jakiegoś węża...
Pełzającego gada widzieliśmy na szczęście dopiero następnego dnia, tuż przed opuszczeniem wyspy.
Ścieżka kończy się pięknym widokiem na lastovski archipelag:
Są tutaj też dwa domy, oczywiście z charakterystycznymi kominami:
Być może mieszkańca jednego z tych domów widzimy właśnie na łódce. Ciekawe, czy dużo złowi
Spokój tego miejsca nas urzeka:
Jesteśmy tu tylko my i jaszczurki:
No może jeszcze te węże
, ale przynajmniej ich nie widać
Bardzo ładne miejsce, ale ruszamy z powrotem do Fabiaka. Chcemy jeszcze ponownie odwiedzić miasto Lastovo i poszwendać się jego uliczkami