Pik71 napisał(a):Jestem w stanie zrozumieć lekki przestój.
Teraz powinno być już lepiej
, chociaż regularnego nadawania nie gwarantuję
miras_sg napisał(a):Cierpliwie czekam na cd.
No to już jest
Aguha napisał(a):Melduję, że Hvar niezmiennie piękny
Nie wierzę...
Muszę zobaczyć... w Twojej relacji
krombocher napisał(a):Bardzo miło wspominam kolacyjkę sprzed paru lat w konobie Augusta Insula w Zaklopaticy. Jedna z lepszych w CRO jakie jadłem. Mam nadzieję, że rosnąca ilość jachtów przypływających do zatoki nie spowodowała zbytniego "skomercjalizowania" tego miejsca. Choć jak ostatnio patrzyłem na zdjęcia w necie to można mieć obawy.
W Zaklopaticy niestety nie jedliśmy. Z kajaka konoby wyglądały na miejsca dla ludzi z grubym portfelem, ale mogę się mylić, bo nie sprawdziliśmy tego dokładnie.
Zapraszam na kolejny odcinek
24 lipca (czwartek): Rejsik w okolicach Skrivenej LukiBudzimy się dosyć późno - oliwka zapewnia nam przyzwoity cień
Przy śniadaniu odwiedzają nas kaczki-żebraczki
Dziwnie tak jeść, jak inni patrzą
Trzeba być gościnnym i się podzielić
Dobrze się mają, przy nas nie zginą. Sąsiadka z Austrii mówi, że też już je dzisiaj karmiła
Kwaczą radośnie i wszystko byłoby super, gdyby znały umiar i wiedziały, kiedy się odczepić...
I gdyby swoje potrzeby fizjologiczne załatwiały gdzie indziej
, a nie w jadalni
Następnym razem już nie będziemy tacy gościnni, a przynajmniej nakarmimy je z daleka od naszego namiotu, żeby później nie musieć po nich sprzątać
Dzień zaczął się, jak zwykle na tym campingu, ciekawie. Dalej będzie już tylko lepiej
Wrzucamy Plavca na dach i zjeżdżamy jakieś 1,5 km do Skrivenej Luki. Kolory Jadranu zachęcają do kąpieli:
Jest to bardzo fajne miejsce, z wygodnymi półkami skalnymi:
Ale znajdziemy dla siebie bardziej odludną miejscówkę
Wodujemy kajak koło małej latarni morskiej:
z widokiem na tę większą
:
i odbijamy od brzegu
Po prawej mijamy parę dogodnych do plażowania półek skalnych, jednak w większości już zajętych:
Nie będziemy się zatrzymywać tak szybko, jesteśmy ciekawi, co jest dalej...
Po jakimś czasie odbijamy w prawo, w stronę zatoczki Uska:
Można też, przez krzaczory, dotrzeć do niej z naszego campu.
Z daleka plaża prezentuje się cudnie:
Niestety po dopłynięciu okazuje się, że jest strasznie zaśmiecona
Nie bardzo widać to na zdjęciu, ale śmieci było mnóstwo
Niestety, okaże się, że to problem lastovskich plaż. Jest ich mało, a jak już są, to często po prostu brudne
Trochę psuje nam się humor, bo takie piękne miejsce, a tak zaśmiecone... Lastovo, jako wyspa najbardziej wysunięta w morze, "wyłapuje" śmieci, które najpierw zatrzymują się właśnie przy jej brzegach. Niestety, nikt ich nie sprząta
Trudno, płyniemy dalej. Może będziemy mieć więcej szczęścia...
Dalszy fragment wybrzeża jest niedostępny:
Tutaj, od biedy, dałoby się plażować, ale mało komfortowo:
Na razie zwiedzamy więc
Trafia się nawet grota:
Nasza cierpliwość w końcu zostaje wynagrodzona - wypatrujemy "plażę", czyli (w tym przypadku) wygodne półki skalne.
Nasza miejscówka, w której spędzimy długie godziny
, wygląda tak:
Mamy piękny widok na latarnię Struga:
i na pełne morze
:
Ciekawostką są pozostałości po ogrodzeniu nieopodal:
Te słupy jeszcze dwadzieścia parę lat temu odgradzały tereny wojskowe.
Teraz jest tu bardzo spokojnie. Po kamieniach biegają jaszczurki, a fale cicho rozbijają się o skały. W takim miejscu można zapomnieć o całym świecie...
Spędzamy tu więc niemal cały dzień, aż do późnego popołudnia. Życie podwodne całkiem interesujące, chyba po raz pierwszy w Cro widzimy takie kolorowe rybki:
Później, podczas tego wyjazdu, zobaczymy je jeszcze kilkakrotnie, na Korčuli
Być może we wcześniejszych latach byliśmy mniej spostrzegawczy
Wszystko, co dobre, szybko się kończy... Nasza sielanka na plaży również
Ale powrót do Skrivenej Luki będzie bardzo emocjonujący
Podpływamy do przylądka Pušić, żeby z bliska przyjrzeć się latarni Struga.
Plecy nasmarowane solidnie, żeby już się dzisiaj bardziej nie zjarały
Jednak na kajaku najbardziej "obrywały" plecy i ramiona
Latarnia i klif, na którym została zbudowana, robią duuuże wrażenie:
W załomach skalnych gnieżdżą się kruki. Wypatrujemy ich całkiem sporo, niestety kamerka ich nie uchwyciła, podobnie zresztą jak stada owiec wspinających się po klifie.
Widoki są cudne, więc przez dłuższą chwilę zatrzymujemy Plavca na wodzie i po prostu podziwiamy:
Ale głód ciągnie nas już do cywilizacji, więc powoli wracamy do Skrivenej Luki...
To była piękna i ciekawa wycieczka, a dzień mieliśmy mega udany
Jedziemy jeszcze na zakupy do Studenca w Lastovie, po drodze zatrzymując się, żeby sfocić latarnię:
i zatokę Uska, która z tej perspektywy prezentuje się wyjątkowo pięknie:
Wieczór, tradycyjnie
, spędzamy w campingowej knajpce, planując jutrzejsze kajakowanie, grając w Scrabble i obserwując małe gekony na suficie
: