Hehe, no może tak źle nie będzie - z tym majem
Wariacki tydzień pracy się skończył, więc z przyjemnością wrzucam odcinek i mam nadzieję, że Wy z przyjemnością go przeczytacie
23 lipca (środa): Wieczór w LastovieDawno nie pisałam, ale za to w tym odcinku, w ramach rekompensaty
, wrzucę duuużo fotek
No to ruszamy do Lastova!
Żeby mieć siłę chodzić uliczkami stolicy wyspy, najpierw musimy się posilić. Wybieramy konobę/pizzerię "Amfora", co okazuje się strzałem w dziesiątkę. Restauracja posiada ładny taras ze wspaniałym widokiem na Korčulę
Jest tu całkiem elegancko, a ceny są bardzo przystępne.
Czekając na zamówione dania, czytamy przewodnik po wyspie:
i patrzymy na Jadran
:
W dole widać uvalę sv. Mihovil (tę z betonowym pomostem), w której byliśmy kilka godzin wcześniej.
Mamy też towarzystwo ładnego gada:
Na stół wjeżdżają pyszności - dla mnie pržene lignje
, dla mojego męża - ćevapčići:
Pychotka!
Po wspaniałej uczcie w cudnych okolicznościach przyrody ruszamy "zwiedzać"
Miasto Lastovo spodobało nam się już wczoraj, od pierwszego wejrzenia. Dzisiaj utwierdzimy się w przekonaniu, że jest tu pięknie.
Teraz zasypię Was zdjęciami
, ale inaczej się po prostu nie da
Zapraszam na spacer wąskimi uliczkami:
podziwianie panoramy miasta:
i jego czworonożnych mieszkańców
:
Obudził się
:
Albo tylko wygrzewał się w słońcu
Pozazdrościłam kotu i też łapię ostatnie (dzisiaj!
) promienie słońca:
Tytuł relacji zobowiązuje, więc muszę wrzucić parę fotek kominów - tych nowszych:
(Tak, to ten sam kot
)
i tych starszych:
Niektóre mają dziwaczne kształty:
Ale każdy jest wyjątkowy!
Kościół św. Kosmy i Damiana:
Minarecik
:
Docieramy do kościółka św. Jana Chrzciciela z XIV wieku:
Ścieżka zaczyna się piąć stromo w górę:
To znak, że jesteśmy na dobrej drodze - do stacji meteorologicznej. Z tej perspektywy Lastovo prezentuje się jeszcze ładniej:
Cel "wspinaczki":
Chociaż właściwym celem są oczywiście piękne widoki, jakie roztaczają się z tego miejsca.
Wyspy przy wschodnim wybrzeżu Lastova:
Z drugiej strony wzgórza, na którym stoi stacja meteorologiczna, jest nawet ławeczka. Siadamy więc i cierpliwie czekamy na zachód słońca.
Znajomy widok
:
Słońce zachodzi oczywiście za chmurę
, ale coś tam udało nam się sfocić
Jest pięknie!
Moglibyśmy tak siedzieć i siedzieć, gdyby nie fakt, że nagle zrobiło się chłodno.
Pora wracać. To był wspaniały wieczór w interesującym miasteczku. Dzień kończymy kufelkiem piwa w campingowej konobie, co będzie naszą lastovską tradycją