Cel następnej wyprawy to Krzyżne, rzecz jasna od strony Murowańca przez Pięć Stawów i Roztokę do Palenicy Białczańskiej. Przełęcz Krzyżne znana jest przede wszystkim z tego, że stanowi punkt skrajny Orlej Perci.
Jest to najdłuższy i najbardziej żmudny szlak prowadzący z Murowańca do Doliny Pięciu Stawów. Natomiast widoki jakie rozpościerają się z Przełęczy wynagradzają wszystko. Uważane są za jedne z najpiękniejszych w Tatrach.
Wycieczkę zacząłem dość wcześnie to też nie było problemów z zaparkowaniem w rejonie "Ronda" skąd jest najkrótsza droga do Kuźnic. Po chwili wahania decyzja - wsiadam do Busa, za 3 złote jadę do Kuźnic. Raz, że szybciej poza tym droga do Kuźnic jest wyjątkowo męcząca chyba ze względu na bliskość ulicy. Na miejscu ludzi jeszcze mało, nawet kolejki do kolejki prawie jeszcze nie ma. Bez chwili wahania ruszam raźno w lewo, w las. Początkowo dość ostro w górę ażeby po przejściu przez Boczań teren stał się bardziej przyjazny. Skupniów Upłazem i przez Przełęcz Między Kopami docieram na próg Doliny Gąsienicowej i dalej do schroniska Murowaniec. Tam chwila odpoczynku przy małym, zimnym piwku i pora ruszać w dalszą drogę.
Jeszcze spojrzenie na drogowskaz. Trzy godziny - no to pora ruszać w drogę, tym bardziej, że zaczyna robić się gorąco.
Początkowo szlak prowadzi drogą, którą dowożone jest zaopatrzenie do schroniska. Po chwili jednak skręca w piękny, gęsty świerkowy Las Gąsienicowy.
Szlak przez las ma swój niepowtarzalny urok. I do tego ta cisza i spokój - szlak stosunkowo mało uczęszczany.
Po opuszczeniu lasu otwiera się widok na otaczające szczyty.
Do tylu widok na Murowaniec (tu schowany za lasem) i Kasprowy Wierch z charakterystycznymi budynkami.
Po wejściu w Dolinę Pańszczycy dociera się do Czerwonego Stawu a zasadniej było by powiedzieć z uwagi na panującą w tym czasie suszę stawiku. Zresztą temat małej ilości wody będzie się pojawiał w dalszych częściach relacji.
Czerwony Staw - nazwa adekwatna do wyglądu. Czerwono-brunatną barwę nadaje mu ruda żelaza, która w rejonie Tatr w zamierzchłych czasach była wydobywana i przetwarzana.
Idąc dalej dnem doliny coraz bardziej wyłaniają się ostre granie okolicznych szczytów i przełęczy. Znak, że coraz głębiej wchodzi się w świat skalnych, surowych gór typu alpejskiego.
Słońce nad graniami.
Początkowo ścieżka jest łagodna później jednak zaczyna się piąć na "wyższe piętro" doliny
Dolina Pańszczyca, która rozciąga się od dolnych regli do samej grani Orlej Perci i do Przełęczy Krzyżne ma jak gdyby dwa piętra. Górne tworzy swoisty kocioł zamknięty z trzech stron wysokimi turniami, czwarta strona, otwarta stanowi bramę z widokiem na Zakopane.
Próg wyższego piętra prezentuje się okazale i tworzy złudzenie przepaści. Pierwsi ludzie zobaczeni przeze mnie na szlaku.
Przestąpiwszy owy próg ścieżka znów łagodnieje a dookoła na wyciągnięcie ręki górują kulminacje skalne. Na wprost widoczny jest fragment Orlej Perci od Skrajnego Granatu poprzez masyw Buczynowych Turni aż do Krzyżnych.
Głębokie wcięcie w grani to cel mojej wyprawy - Przełęcz Krzyżne
Skalne kulminacje podziwiane ze szlaku.
W końcowej fazie podejście znów staje się strome czyli jak to się mówi staje dęba. Są nawet, nieliczne i krótkie co prawda, miejsca wymagające użycia rąk. Na całym szlaku brak natomiast jest sztucznych ubezpieczeń. Jednakże ostatnie metry i wyłaniający się wraz z dochodzeniem do przełęczy widok Doliny Pięciu Stawów jest wynagrodzeniem za trud podejścia. Odczucia tego nie da się opisać. Wyszedłszy na platformę przełęczy rozpościera się widok: w prawo na Dolinę z dwoma stawami - Wielki i Przedni i schronisko, w dole widać i słychać szum siklawy a po lewej stronie zasłonięta z lekka przez grań Wołoszynów Dolina Roztoki. Z uwagi na to, że grzbiet Opalonego jest niższy przede mną rozpościera się również widok na górne partie szczytów otaczających Morskie Oko. Przy tym ścieżki w dole to wyraźne jasne niteczki, że można by narysować na tej podstawie mapę tego rejonu.
Pierwsze co rzuca się w oczy to różne kolory stawów.
Zejście z Orlej Perci.
Cel kolejnej wycieczki - Przełęcz Szpiglasowa i charakterystyczne zakosy.
W oddali widok na najwyższe partie Tatr słowackich.
Nacieszywszy wzrok widokami a także słuch nie zmąconym innymi odgłosami szumem siklawy, po posileniu się pora udać się w dół do schroniska w Pięciu Stawach. Zejście jest dość długie i strome a zważywszy na upał dało mi trochę w kość.
Po drodze spojrzenie w tył na miejsce skąd niedawno zszedłem.
Końcowa faza jest łudząca ponieważ wydaje się, że tuż, tuż jest schronisko a tu szlak odbija w prawo i prowadzi dołem, wzdłuż Buczynowej Dolinki i dopiero prawie na wysokości Koziego Wierch przy Wielkim Stawie łączy się ze szlakiem z Zawratu i sprowadza do schroniska. W schronisku dłuższy odpoczynek z widokiem na przebytą drogę zejściową.
Widoczna ścieżka prowadząca z przełęczy.
Pora ruszać dalej. Najkrótszą ścieżką do Doliny Roztoki żeby przy Wodogrzmotach Mickiewicza wejść na "asfaltówkę" i w tłum podążający od strony Morskiego Oka. W tym miejscu muszę przyznać, że zwłaszcza tzw. klapkowicze patrzyli na mnie co najmniej dziwnie. Jak na przybysza z innej planety. Ale każdy kto chodzi po górach zapewne zna to uczucie. Potem już szybciutko do Palenicy, w busa i do Zakopanego, do samochodu.
Na zakończenie kilka refleksji. Szlak jest dość długi i męczący. Jednak widoki i wrażenia jakie dostarcza, zwłaszcza bytność na samej przełęczy wynagradza zmęczenie. Dochodzi do tego jeszcze i to, że jak na warunki Tatr szlak jest stosunkowo mało popularny i uczęszczany przez co można napawać się ciszą i spokojem.
cdn