Piamir, przepięknie...
Pociągnę dalej, chociaż trochę, moje prace archeologiczne
Zbliżam się już do końca tatrzańskiego łazikowania sprzed 5 lat
Tym razem - odcinek zdecydowanie niełazikowy.
14 sierpnia 2008: Sabałowe BajaniaDzisiaj od rana pochmurno i deszczowo. Zamiast iść w góry, wybieramy się więc do aquaparku. To czasy, kiedy nie było jeszcze term w Bukowinie, a w Białce nawet im się o nich nie śniło
Jedziemy więc do Zakopanego, na Antałówkę. Ceny, z tego, co pamiętam, kosmiczne
Ale na dwie godziny nas stać
Później jakiś obiadek i wracamy do Bukowiny, bo popołudnie i wieczór spędzimy, obcując z góralskim folklorem
Idziemy do Domu Ludowego na Sabałowe Bajania, czyli na "ogólnopolski konkurs gawędziarzy, instrumentalistów, śpiewaków, pytacy i mowy starosty weselnego"
Na zewnątrz - jarmark. Można spróbować oscypków czy chleba ze smalcem albo kupić wyroby miejscowych artystów.
Zdecydowanie ciekawiej jest w środku. Konkurs się zaczyna, więc zajmujemy miejsca na widowni. (Jako dziecko byłam tutaj na koncercie zespołu Krywań
)
Z zainteresowaniem słuchamy prezentacji gawędziarzy i zespołów ludowych:
Ten pan opowiadał najciekawiej
:
Nie pamiętam już, kto wygrał
Jednak aż tak dobrej pamięci nie mam...
Wieczorem impreza przenosi się na plac za urzędem gminy. Niestety jest to dosyć daleko od "centrum" Bukowiny (jakim są z pewnością okolice Domu Ludowego
), bo już prawie w Białce. Ale musimy tam być!
Wieczór jest ciepły, po porannym deszczu nie ma śladu, więc idziemy się bawić
Najpierw przy gorących rytmach południowoamerykańskiej muzyki. Występ tego zespołu podobałby się szczególnie panom
:
Co robi ten "egzotyczny" zespół w zimnej Polsce, nie mam pojęcia. Być może to jakaś współpraca w ramach promowania kultury folklorystycznej - nasi górale występują u nich, oni tutaj
Panie (i panowie
) się żegnają:
a na scenę wychodzi kabaret "Truteń":
Można powiedzieć, że tym razem było coś dla pań
Chociaż ja raczej nie gustuję w tak odzianych mężczyznach
:
Impreza (bardzo udana!
) kończy się późno w nocy. Wracamy do domu, żeby przespać się choć parę godzin. Przecież jutro nasz ostatni pełny dzień w pięknych Tatrach i planowana wycieczka do Doliny Pięciu Stawów i Morskiego Oka