Po czterdziestu minutach docieramy do Czerwonej Przełęczy - siadamy na zwalonych pniach,niektórzy walczą z zadyszką...
Niech dojdą do siebie...bo wiem że za chwilę zatka je na dobre...[/b]
Pięć minut pod górkę i pokazuje nam się Sarnia Skała - choć mnie przypomina przykucniętego królika...
Już z tego wzgórza na którym "osadzona" jest skała rozpościera się piękny widok.....wiele osób się tym zadowala i nie próbuje pokonać stromego i trochę niewygodnego podejścia po wyślizganych kamieniach...
Gdzie znajduje się wisienka na torcie
Na samej górze - więc idziemy po nią....musimy tego zakosztować
Dochodzimy do podstawy skalnej ściany - tutaj musimy pomóc dziewczynkom...trzeba wpić palce w szczeliny,z boku znajdują się ogołocone z igieł gałęzie kosodrzewiny - już nic im nie zaszkodzi....
korzystamy z nich...
Jesteśmy na samej górze - parę osób jest ale każdy szuka ustronnego miejsca aby popaść w zadumę.....podziwiać.....jak żywioły stworzyły tą niezwykłą scenerię...
Kto był zmęczony to o tym zapomniał...
Krążymy po wszystkich dostępnych zakamarkach.....focimy i focimy...
RADOŚĆ PO WEJŚCIU....
RESPEKT I ZADUMA.....
ŁOWCY PIĘKNA.....
Jestem wrażliwy na piękno natury.....też ..... i bardziej z tego powodu zasycha mi w ustach.....kierowcy na przemian bawią się z jednym niedużym żuberkiem.....
Choć tak na prawdę mam wrażenie jakbym wypił Red Bulla....
Widać że lubi zwierzęta.... nawet bardzo... wypił więcej niż pół..
Ośmieliłem się wtargnąć na tron Queen of the World......maslinka sorry
Wracamy przez dolinę Białego Potoku...
Strusia tego odklinała.....bo na nogach zejść nie chciała...
Julie podpuściłem.... że na Sarniej coś zostawiłem...
Wracamy
Tak sobie ochoty narobiła... że się w cieniu póżniej chłodziła...
CDN