W końcu komentarz zawodowca...
ufff, nie ma to jak wypowiedź kogoś, kto się zna na rzeczy.
Dokładnie jest tak jak napisałeś.
Nie chodzi o rajcowanie się podwyższoną adrenaliną, ale o cały pakiet doznań, jakie są dostępne zimą dla rozważnych i uważnych.
Wyraźnie napisałem wcześniej, że nie poszedłem w Tatry jako nowicjusz górski, ale po sporej dawce intensywnego chodzenia po różnych górach a nawet i skałkach. Zapomniałem dodać, że bezpośrednio przed wyjazdem nr.1 w Tatry, w grudniu 1989r zaliczyłem w pełnej już zimie i półmetrowym śniegu Babią Górę. Miała być cała grupa ze szkolnego koła SKKT, ale dali ciała i... pojechałem sam, sam polazłem na szczyt i sam się z tego mogłem cieszyć, bo ten pierwszy prawdziwy kontakt z zimą w górach gdzieś wyżej mi się po prostu udał. Następne w kolejce mogły być już tylko Tatry...
Szczerze mówiąc, to trzeba wyraźnie powiedzieć, że to co opisałem było trudne ale nie szalone i nadmiernie ryzykanckie- przecież nie poszedłbym celowo w objęcia krawędzi ryzyka, tyle że ja wtedy byłem jeszcze zbyt nieopierzony i pokorny, żeby potraktować to lekko i bez emocji, natomiast śmiem twierdzić, ze to wszystko mi było jednak potrzebne, ponieważ przygotowało mnie do kolejnych wypraw i trudów, także kolejne burze i zimy były mi niestraszne.
Tak samo miałem na kursie na prawko. Od razu rzucony na głęboką wodę, luty, zimno, mrozy, lodówa na jezdni i prowadzący jazdy kolo, który kazał mi pchać malucha, jak mi auto zgaśnie na starcie pod górkę.
Po takiej zaprawie nie mogłem być kierowcą do du...
Ale i to szybko się przydało, bo...te wszystkie wyjazdy zimowe w Tatry były samochodem głównie, więc i jazda zimą po drogach w terenie górskim była świetnym egzaminem praktycznym.
Takie szybkie "kursy" doświadczeń są dobre, ale dla tych, którzy też szybko się uczą i szybko wyciągają wnioski, oraz potrafią przekuwać problemy i trudności w energię do ich pokonywania.
Co do lawin i innych "kontrowersyjnych" spraw oraz zagadnień- żeby nie wyciągać pochopnych czy opacznych wniosków, proponuję się wstrzymać do czasu, aż opiszę o co chodzi i co się działo.
Wiele spraw będzie wtedy jasnych i z pewnością inne będzie rozumienie podejmowania takich czy innych decyzji przeze mnie..
Pozdrawiam.