Generalnie odradzałabym Albanię osobie, która nie dość, że nie wiedziała, że w BiH należy mieć Zieloną Kartę, to jeszcze dowiedziawszy się o tym na granicy, pruła beztrosko przed siebie.
Albania to nie jest najłatwiejszy kraj do podróżowania - bywa, że drogi istniejące na mapach czy w nawigacji (wcale nie takie podrzędne) są przejezdne tylko terenówkami. Bywa biednie, bywa brudno. Czasami ciężko się dogadać, bo w przeciwieństwie do Chorwacji język "ogólnosłowiański" nie ma tu zastosowania, a i z pantomimą ciut trudniej, bo przecież Albańczycy odwrotnie głową kręcą...
Uroda albańskich kurortów jest również...cóż, dyskusyjna. Wszystko w budowie, niezorganizowane, a na zagospodarowanych plażach dzikie tłumy i disco. Oczywiście, poza nimi raj - można znaleźć dzikie zatoczki i przez cały dzień żadnego człowieka nie spotkać
Tani jest głównie interior - na wybrzeżu w sezonie aż tak różowo nie jest. Pewnie jest taniej, niż w Chorwacji (dawno nie byłam, ciężko mi porównać), ale gwoli przykładu, za makaron z krewetkami w knajpce przy plaży w Dhermi zapłaciłam jakieś 25 zł (i była to najtańsza pozycja w menu).
Cen kwater nie znam, bo spałam na campingach, ale myślę, że 10 e/os to będzie raczej okazja (mówię o sezonie, poza nim na pewno taniej).
Jeśli ma być tanio, to jedynie Ohryd mi do głowy przychodzi...na booking.com wyskakują nawet miejsca, gdzie za 10 nocy zapłacisz mniej, niż 1000 zł. Jedzenie jest tam również dość tanie, zwłaszcza, że jest to na tyle duże miasto, że oprócz miejsc turystycznych są tam też takie dla "lokalsów".