2. CzarnogóraNoc była krótka, poranek w apartmanie jeszcze krótszy
jeszcze tylko wyjazd na wstecznym z wąziutkiego podwórka
powykręcanego jak liście od pasożyta, skok na kantor ( najgorszy kurs euro-kuny to właśnie w Szybeniku mieliśmy), przelotna rozmowa na parkingu z babką Polką oferującą na zaś lokum- cud, miód, malina i orzeszki- szkoda, że o cenie nie dało się tego powiedzieć (z jej opowieści nie wynikało, by standard był wyższy od miejsca, które właśnie opuściliśmy,a cena 2x wyższa
) i mkniemy w stronę MNE.
Do granicy z BiH poszło piorunem, droga jak marzenie, zastanawialiśmy się tylko czy jedziemy Jadranką czy fundujemy sobie ciut folkloru i temat weźniemy górą. Oczywiście zwyciężyła druga opcja. Cały czas w tyle głowy miałam opowieść
Mikromira o wertepach i wybojach po drodze do Czarnogóry i bardzo nie chciałam podzielić jej losu
Oczywiście nasza cudna navi spłatała nam psikusa, każąc szybciej zjechać w autostrady, więc zaczęło się: droga na kawałek auta, zakrętasy, a górą biegła droga, którą mieliśmy jechać, ale co tam.W pierwszej wiosce spotkaliśmy turystę, co się tam zapędził dużym autem z łódką i Bośniak mu tłumaczył,że musi nawracać. Widać też go obsługiwał system Garmin
My pomknęliśmy dalej. Wkrótce dotarliśmy do jakiejś większej aglomeracji, droga zrobiła się szersza, jest dobrze!
Muszę tu nadmienić, że chwilę wcześniej zajechaliśmy na stację paliw, gdzie uzupełniliśmy bak (jak wiadomo, cena nieco lepsza niż w Cro czy MNE)i gdzie uprzejmy pan na karteczce zapisał nam miejscowości, na które najlepiej obrać kurs kierując się do Czarnogóry. Z wdzięczności i głodu kupiliśmy jakąś przekąskę z lekka kojarzącą się z burkiem, choć mniej tłustą, nadziewaną mięsem (nie polecam) i serem, i to serowe nadzienie było zaskakująco mocno przyprawione czarnym pierzem-zaskakująco, bo jak dla mnie do ostrych smaków w tamtych regionach to tylko rakija się kwalifikuje- że przywodziło mi na myśl farsz na ruskie pierogi
Poniżej Miasto Stolac (jakkolwiek to brzmi
) nad Bregawą. Jak się po czasie okazało, było tam parę punktów wartych zboczenia (meczet, twierdza widoczna z drogi, z której rozciąga się piękny widok na Stolac
położony w przełomie rzeki, małe wodospady), ale skąd człowiek miał to wcześniej wiedzieć, skoro nawet nie wiedział, że tamtędy pojedzie?
Wzdłuż drogi malowniczo wiła się rzeka, ludziska zażywali nad nią wypoczynku, ale sprawdzaliśmy- zimna była jak zaraza
wygląda to pięknie
a po wjeździe na kawałek ziemi serbskiej nawet niecodziennie
na czoło cholera z autobusem idzie