Jezioro SzkoderskiePogoda jakby lekko łaskawsza, ruszamy głębiej w ląd. Głównym celem dnia jest Skadarsko jezero- największy akwen śródlądowy na Bałkanach łączący Albanię z Czarnogórą, z czego 2/3 powierzchni należy do tej ostatniej. Miejscowi nazywają je bagnem szkoderskim
Liczymy na to, że uda nam się "upolować" wiele z występujących tam gatunków ptaków. Kto wie, może nawet dojrzymy pelikany?
Na drodze spokojnie, nie pada, tylko temperatura jakby licha: przez moment w górach pokazało...17 stopni! Co chwilę widać drogowskazy do pobliskich małych winnic, bliżej celu przy drodze pojawiają się stragany z miejscowymi dobrami typu oliwa, rakija, likiery,miody i owoce. Kupuję przy jednym oliwę, nawet smaczna, cena jak w Chorwacji, 10 euro za litr.
Dojeżdżamy do miejscowości Virpazar, która z lądem jest połączona jedynie wąską groblą. Termometr wskazuje coś ponad 20 stopni. Gdzie tu się kierować? Problem rozwiązał się sam, wystarczyło tylko zatrzymać auto
. Dopadł nas lokals z ofertą rejsu po jeziorze. Cena jakaś szczególnie atrakcyjna nie była na dzień dobry (90 eurasów), ale z tego co czytaliśmy w necie rejs trochę kosztuje, pan przekonuje, że choć drożej prywatną łodzią only dla nas, to będzie to dłuższy rejs niż większymi jednostkami i popłyniemy w zakamarki, gdzie takowąż nie dałoby się dotrzeć. Wymienia liczne gatunki ptaków, które z pewnością zobaczymy, ale asekurant jeden szybko dodaje, ze pelikanó w cenie nie gwarantuje! Z tymi licznymi gatunkami trafia w czuły punkt fotografa
Targujemy rabat 10 euro i przyklepane. Jeszcze tylko zakup biletów wstępu, gdyż jesteśmy na terenie parku narodowego i jadymy! A w zasadzie płyniemy!
Tiaaaa, uśmiech i radosne podniecenie części żeńskiej, a więc WIĘKSZOŚCI tej wycieczki ustąpił przerażeniu gdy okazało się do czego mamy wsiąść!!! Ło matko i córko, toż to najmniejsza z możliwych łódek, nie tak to chyba miało wyglądać
Na toto to się nawet wsiąść nie da bez chybotania, a co dopiero swe losy temu powierzyć na bezmiarze wód głębokich
Wsiadamy krokiem pijanego marynarza...Jak to jest, że część męska nie ma problemu, ma za to ubaw po pachy jak widzi nasze kobiet miny?
Ja wam się pośmieję, zastrzelę gościa pytaniem, na pewno się podda, odda kasę a my wsiądziemy na większe coś niż ta oto skorupka! Zgodnie z chytrym planem mówię do pana: Kamizelek ratunkowych to tu na pewno nie ma! Pan siląc się na powagę wyciąga spod siedzenia dwie kamizelki i uroczyście nam wręcza. Dwie? Jak to dwie? Nas troje jest tutaj... Mój ślubny ze stoickim spokojem oświadcza, że jemu nie potrzebna, tak będzie płynął...
Co było robić??? kapitulacja...próbujemy je założyć, ale niewygodnie w tym jakoś, zakładamy sobie je tylko przez łokieć, niezły ubaw mają na tarasie w restauracji Siadamy ciaśniutko na ławeczce i ruszamy ŚWIĘTY KRZYSZTOFIEEEE!!!!
Przepływamy pod groblą, kierujemy się w stronę widocznej z daleka tawerny, tam pan odda łódkę kapitanowi, który ma nam zapewnić atrakcje przez najbliższe 2 godziny
Dobra, czas wyluzować, córo moja
Widoki tego warte:
Mijamy morze nenufarów (Monet by nie nadążył malować
) Toż to jeden wielki ogród wodny!
Jezuniu, jakie to piękne!
Takie jesteśmy dzielne, że kapitan nas obdarował
Nie powinien tego robić, łodygi wplątują się w silnik, stajemy, cisza, mamooo
Dzielny chłopina, poradził sobie ruszamy dalej...