__monia napisał(a):Wow, podziwiam - zrywać się w środku nocy na urlopie.
Ale widok Zadaru o wschodzie słońca na pewno wynagrodził wam trudy - zdjęcia są boskie!
Czekam na dalszą relację
Rzadko kiedy mam tak, żebym się obudziła i nie wiedziała zupełnie gdzie jestem i jak się nazywam, a tu właśnie tak było
W dodatku to była pierwsza noc po długiej podróży i długim dniu a przespaliśmy ją w połowie.
Jak tak teraz nad tym myślę to nie wiem skąd wtedy mieliśmy tyle sił na to wszystko
Ale na zobaczeniu parku zależało mi ogromnie i może to był ten powód
figusek napisał(a):Fajnie, fajnie - 2km z górki....ale potem trzeba te 2 kilosy podjechać pod górkę
czekam na kolejne zdjęcia, bo już jest pięknie
Podjechać albo i nie...
ja sobie odpuściłam na wstępie
Wracając z parku, wyciskając rower pod tę górkę właśnie, najbardziej cieszyła mnie myśl, że ostatni etap przed miasteczkiem teraz będzie z górki!
Troszkę nam się później pogoda popsuła więc nie będzie lazurów z tego parku, niestety
Chociaż według mnie widoki i tak były prze prze przewspaniałe!
beatabm napisał(a):w chorwackich temperaturach na rowerze to wyzwanie, podziwiam bardzo
i czekam na ciąg dalszy
To był akurat 1 z 3 dni z gorszą pogodą w czasie naszych 2 tygodniowych wakacji
Początkowo żałowałam, że nam słońce nie chce się pokazać i nie mam wymarzonych kolorów do zdjęć ale jak już tak pokonaliśmy piątą i dziesiątą górkę zmieniłam zdanie i jednak wychwalałam niebiosa za te ciemne chmury
No i o dziwo najbardziej męcząca dla nas była pewna piesza wycieczka, o której później
zgodnie stwierdziliśmy, że nawet bardziej nas wykończyła niż ten park, chociaż była po płaskim i pieszo. Upał i resztki wody zrobiły swoje. Ale za to jakie mieliśmy widoki i jakie mam zdjęcia
moje ulubione z całego wyjazdu
(spokojnie, będą w swoim czasie)
CROnikiCROpka napisał(a):To się napedałowaliście. Podziwiam!
Uda paliły! Powiedziałam mężowi, że takiego wycisku to ja nie miałam nawet na fitnessie przez całe dwa miesiące jak chodziłam. Że mi serce nie wyskoczyło to cud
kojacek napisał(a):Jadąc w zeszłym roku na Sv Jure mijałem dwóch rowerzystów, którzy również jechali w stronę szczytu. Na górze okazało się, że to Polacy.
Od Makarskiej jechali 7h
.
Ja miałam ambitny plan iść pieszo z Podgory w zeszłym roku
Jak zobaczyłam tę skalną ścianę na żywo to sobie odpuściłam ale mąż zaproponował żeby wypożyczyć rowery i spróbować
ha ha ha. Dobrze, że mu to szybko wybiłam z głowy.
Tak sobie w tym roku w parku właśnie rozmyślaliśmy, że skoro teraz miałam problem, po roku, w którym jednak dużo więcej się ruszałam, to ciekawe jak wyglądałaby ta jazda na Sv. Jure rok wcześniej. Pewnie by się skończyła szybciej niż zaczęła
Ale jeśli kiedyś jeszcze będzie okazja to ruszymy na Sv. Jure, tylko może pieszo.