Wracam do męża

Czekamy na statek do Zadaru

Oprócz nas parę osób, łącznie jest nas może ze 20. Jest jeszcze trochę czasu to robię zdjęcia

Towarzyszy nam pocieszny piesek, którego przyłapałam na załatwianiu potrzeb ale nie będę się tu Wam chwalić. Ważne, że po wszystkim piesek był zadowolony

Są koty, te z rana. I są też mewy.
W końcu coś podpływa
Ale to nie po nas

Po nas płynie ten, większy

Mają miejsca na zewnątrz!

Czekamy w kolejce, z tymi rowerami i biletami w dłoni. W pierwszej kolejności, po tych co wyszli oczywiście, wypakowywane są przesyłki, które odbiera tutejsza poczta no i zaopatrzenie do pobliskich marketów.
W tym czasie podchodzi do nas załoga i zaprasza, żebyśmy rowery już sobie wprowadzili po kładce, którą nam wyciągnęli

Ostatecznie opłatę za rowery pobiera jeszcze inna osoba i liczy nam 36 kun. Do tego nas zaskoczyła - kazała czekać na rachunek!


Zajmujemy miejsca na zewnątrz i po chwili odpływamy.