Zdjęcia się wgrały jedźmy z tym dniem do końca ...
Ale póki co leżymy
...
Te widoczne w oddali chmury jak rano zaczepiły się o wierzchołki gór tak już sobie siedziały do końca dnia ...
Muszę się przyznać, że tak opalonej twarzy nie miałam chyba nawet w Orebiczu
. Kiedy wróciłam do pracy bezczelnie założyłam białą bluzkę i szpanowałam opalenizną w całej firmie
...
Podczas tej pierwszej przerwy w jeżdzie moje dziecię (zapewne osłabione jeszcze niedawną chorobą, a może graniem na kompie do 2 w nocy
) było uprzejme złapać kimkę ... Cóż było robić ? Wyrodna matka, czyli ja, okryła swoje malutkie (13 lat, 175 cm wzrostu, but nr 43) dodatkowym kocem, upewniła się, że ma sprawną ! komórkę i poinformowała, że będzie wpadać sprawdzać czy oddycha ...
Żałuję, że wieczorem tego dnia nie zrobiłam mu zdjęcia. Jako, że spał na jednym policzku przyjął iście patriotyczne barwy .... jeden policzek biały - no może cielisty, drugi intensywnie pomidorowy ...
Przez godzinkę pojeździliśmy z mężem sami ...
Tutaj po lewej widać zjazd na trasę niebieską umożliwiającą ominięcie trudniejszego odcinka ...
Jest środek dnia ... tłumów wciąż brak
... a temperatura ? Cóż ...
... mniej więcej jak teraz w Warszawie ...
Chmury ciągle zaczepione ...
Obudzony młody nabiera ochoty na jeżdżenie ... wróć: na jedzenie !
Chętnie pospałby dalej, ale wyrodna matka każe mu założyć narty ...
Gdzieś tam daleko jest nasz domek ...
Zachęcam moich facetów do odwiedzenia
WHITE LOUNGE ...
Niestety, mój mąż woli zjechać w dół na pifffko
. Młody okazuje śladowe ilości zainteresowania ...
Bardzo ciekawe doznanie ... Jednak moja mikroklaustrofobia nie pozwala mi zostać tam dłużej ...
Na zapleczu baru znajduje się lodowy hotelik ... Wejścia na jego teren zabrania jakaś taka rachityczna linka i tablica z niewyraźnym napisem "NO ENTRY"
. Jak myślicie, o co mogło im chodzić ?
Moje lekko cykorzaste dziecię pyta: "Mamo, nie widzisz linki ? Nie umiesz czytać ?"
Co mi tam ... Najwyżej wsadzą mnie do lodowego aresztu
. Dziarsko przekraczam linkę ...
Wejścia do "apartmanów" ...
Po chwili pojawia się jakiś gościu z grubymi worami ... W oddali syn czeka na aresztowanie rodzicielki ...
Okazuje się, że sympatyczny pracownik kompleksu niesie właśnie śpiwory do "apartamentów" ... Ktoś będzie tu dziś nocował. Grzecznie pytam czy mogę zerknąć do środka ... Pan nie ma nic przeciwko ...
139 euro od osoby
... I nawet łazienki nie ma
... Phi !
Dzień powoli się kończy czas jeszcze trochę pojeździć ...
Chętni mogą przybić piątkę ze stokiem ...
Do końca dnia trasy są w bardzo dobrym stanie ...
...