Już wrzesień – właśnie zakończyliśmy nasze trzecie wakacje w Cro. Większość z Was już jest dawno po urlopach i zajmuje się codziennymi sprawami. Mam jednak nadzieję, że kogoś zainteresuje moja opowieść, żeby umilić sobie czekanie do przyszłorocznego urlopu.
Dlaczego taki tytuł? Dlatego, że w tym roku miało już nie być Chorwacji. Mieliśmy w planach spróbować czegoś innego i udać się do jakiegoś innego państwa. Początkowo miała być Turcja samolotem – wycieczka zorganizowana. Trzeba wszystkiego spróbować i zobaczyć jak to jest jak nic Cię nie obchodzi na wakacjach (dojazd, jedzenie itp.)I tak cały czas nam ta Turcja w głowach świtała.
Później pojawił się pomysł na 3 dni w Wenecji lub nad Jeziorem Garda we Włoszech a kolejnych 10 dni na Lazurowym Wybrzeżu i jeszcze jeden dzień na termach w Słowenii. I ta opcja była najbardziej prawdopodobna, ponieważ znalazłam na wrzesień bardzo atrakcyjna ofertę na campingu, w domku. Już dwukrotnie w taki sposób podróżowaliśmy, więc wiemy o co chodzi. Domek dla 4 osób kosztował 1100 zł na 2 tygodnie = taniocha! Termin 6-20.09.2014.
Już miałam rezerwować, ale pewnego wieczoru przyjechał do nas brat męża z dziewczyną i stwierdzili, że chcą jechać do Chorwacji i żebyśmy jechali z nimi. No ok. jak chcecie to ne ma problema
Zaczęłam szukać początkowo domków na campingach. W tym roku chcieliśmy z mężem jechać najlepiej w okolice Makarskiej Riviery. Niestety ostatni camp oferujący domki, to Solaris koło Szybenika, na którym byliśmy rok temu. Relacja tutaj. Nie chcemy spędzać urlopu znów na tym samym campie. Co prawda okazało się, że miejsce jest na 12 noclegów, ale zrezygnowaliśmy. Kolejnym campem był Zaton. W sumie też lokalizacja mogłaby być niezła, bo blisko stamtąd na wyspę Pag, która też jest na mojej liście miejsc do zobaczenia w Cro. Nie było na nim miejsca, a poza tym nocleg na campie we wrześniu za 80 euro to lekka przesada, zważywszy na to, że płaciliśmy po 30-50 euro podczas poprzednich wyjazdów.
Stwierdziliśmy w końcu, że jedziemy w ciemno. Trochę się tego obawiałam, bo jechał z nami 2, 5 letni syn, więc szukanie apartmanu z nim mogłoby być trochę uciążliwe. Miałam przyszykowanych kilka apartmanów w Tucepi, więc szukanie było trochę łatwiejsze. Ale o tym później.
Nie mogę jeszcze nie wspomnieć o pozostałych uczestnikach podróży. Byli z nami jeszcze oczywiście Szejku i jego żona, którzy w zeszłym roku byli z nami na Solarisie. Reszta ekipy jednak się wykruszyła. Część spędziła wakacje nad Bałtykiem, a część (czyli moja siostra z chłopakiem) wrócili z Orebića w dzień naszego wyjazdu do Cro
Madzia już pisze relację tutaj
Sorry za tak długi wstęp, ale to u mnie normalka. W dalszej części relacji będzie o wiele więcej zdjęć niż opisów, więc nie będę tam przynudzać opowieściami kto z kim i dlaczego
Zapraszam więc do czytania i oglądania