andeo napisał(a):hej ,nadrobiłam i jestem na bieżąco z Wami
mój też kupuje czapeczki z daszkiem ,ma ich trochę
My do Pelago nie zaglądaliśmy ,bo w Jelsie byliśmy dwa razy, ale jakoś tak nie w porze obiadowej ...ale Tamaris tak,mogę polecić,jadłam zupę rybną,pizzę i piersi z kurczaka z pysznymi krążkami ziemniaczanymi ,no i lemoniada oczywiście
Bardzo tam sympatycznie
Kokota miałam w swoich zapiskach, ale do Dola nie zajrzeliśmy tym razem ,szkoda .
Tamaris ...najlepszy obiadek tam spałaszowaliśmy i nie była to tym razem pizza
Oj tak,pieczone krążki ziemniaków mniam...
Kokot zostanie na kiedyś,ale fajnie wiedzieć:) Do Pelago trudno nie trafić,prawie na każdym zakręcie i w kilku uliczkach są tabliczki zachęcające...
Witam serdecznie i proponuję , żeby na ten szalony wyjazd nie czekać zbyt długo
Co jakiś czas wspominam mojemu M,że taki wypad we dwoje to super sprawa,tylko sami,relaksik na całego...może wreszcie się doczekam?
Pięknie tu u Ciebie
My mamy jeszcze Hvar "
do poprawki" , bo wiele miejsc tam położonych znamy wyłącznie z relacji , ale przyjmując podobne kryteria - wszystkie odwiedzone wyspy mamy do poprawki . . .
Póki co
z przyjemnością poczytam i popatrzę
No niestety w 8 dni nie ma opcji,wszystkiego nie zwiedzimy,nie zajrzymy do zakamarków,dobrze,że każdy z nas ma coś nowego do przekazania i podzielenia się z resztą
Wyspa ...magiczna wyspa,kryjąca wiele tajemnic,historie i sam fakt jak pomyślę,że jestem tu uwięziona i lądem nie dojadę...dreszczyk emocji
Basiulinek napisał(a):loverosa napisał(a):Mam takie marzenie,by kiedyś,kiedy dzieci będą już samodzielne pojechać we dwójkę ...taki szalony wyjazd
Witaj! Pięknie tu u Ciebie!!
Chyba czas będzie powrócić na Hvar.... To już osiem lat mija od naszego ostatniego pobytu na wyspie...
A co do marzenia....Mam identyczne
Myślałam,że w tym roku się spełni,a tymczasem syn ....... zabiera dziewczynę i jadą z nami!
Ale cieszy mnie to niezmiernie,że chcą ze "staruszkami" jechać
Czekam na opis kolejnych dni i
chłonę....
Basiulinek jak miło,że wstąpiłaś i wspominasz Hvar...8 lat to sporo,pewnie jesteś ciekawa,czy od tego czasu się zmieniło? Fajnie ,że syn chce spędzić wakacje z rodzicami
Agasz napisał(a):Cześć
loverosa Z przyjemnością czytam i wspominam...
Byłam z rodzinką 2 lata temu w ID (
relacja, - napisana w połowie - utknęła gdzieś na dysku i jak na razie światła dziennego nie ujrzała )
Prawie czuję zapach lawendy... ech
Aga witaj moja inspiracja,od Ciebie i kilku innych osób i ich relacji cudownych wszystko się zaczęło:)
Pamiętam,że miałaś jechać na Hvar...i na Pagu też chyba byliście prawda?
Wspaniale napisałaś relację ze Stanici,dlatego tam się zjawiłam.Mam nadzieję,że dokończysz Hvar i puścisz w obieg...wiem,że to zajmuje dużo czasu,ale tak po jednym odcinku chociaż....please
Lawenda mnie na Hvar przywiodła,śniłam o niej i jest udało się
CROberto napisał(a):W końcu doczekałaś się na ten
swój Hvar....
Myślę że wspomnienia pozostawił wspaniałe
ciekawy jestem wrażeń ze S.N.
Fajnie tu.....
Roberto doczekałam się i dalej nie wierzę,że to już po ...być tam to wielkie szczęście
Sv.Nedjela to raj,uczta dla oczu,dla zmysłów,tego dnia chyba najwięcej fotek zrobiłam.
Z tego co pamiętam z rodzinką stacjonowaliście ...
MSzulz napisał(a):Witaj, nadrobiłam relację, bardzo fajnie się czyta. Kilka dni temu też wróciliśmy z Jelsy i już mi tęskno, a niestety prawie rok trzeba czekać na kolejne wakacje w CRO
Niestety mam podobne odczucia odnośnie Pelago. Nocowaliśmy w apartamentach należących do właściciela i jeden raz poszliśmy do "szefa" na kolację, ale ... przyznam, że lepszą i tańszą pizzę jedliśmy w Vrboskiej kilka dni wcześniej.
Hvar mnie urzekł, więc napewno jeszcze kiedyś tam wrócę, ale to jak młodsze dziecię podrośnie.
Czytam,że nie każdemu w Pelago smakowało,może zmienili kucharza i tu leży przyczyna niezadowolenia.
My też chętnie zwiedzimy resztę zakątków na Hvarze,ale przecież czekają na nas inne wyspy Brać,Vis i Korcula...
24.06 środaKiedy rano się obudziłam znów słoneczko zobaczyłam,a moja radość nie znała granic...właśnie po to jedzie się tyle km,by poczuć to na własnej skórze...cudownie.
Kawka rano musi być,ale ostatnio mój M przyzwyczaił mnie do pączków i ciastek z piekarni .
Podreptałam do naszej sypialni i szeptem mówię,że kawka już czeka,a pączków brakuje.
A że mój M to również kawosz,to dlugo nie musiałam czekać ...
Za 10 minut wraca z torbą pączków...jeden 5 kn...pyszne są,duże, pachnące,dwoma można się najeść.
Raz poszedł o koło 11 i nic nie dostał,ale za to w pobliskim sklepie można było kupić takie same.
I takie ciacha,mój syn się nimi zajadał...8 KN
Po śniadanku codzienny rytuał,najpierw plaża,pluskanie i opalanie,a jak głodni wybieramy nowy kierunek.
Mój m należy do tych,co mogliby cały dzień moczyć się w wodzie.Jednak dzień wcześniej troszkę za długo spędziliśmy czasu na plaży,miałam powód,żeby wyrwać się w nowe miejsce.
To może pojedziemy do zatoczki Lucisce? Już od dwóch dni się przymierzaliśmy,aby ją zobaczyć na własne oczy.Obok nas mieszkało małżeństwo czeskie,mój M na początku pobytu pogadał sobie z owym Czechem,że oni byli i dali radę pojechać tą drogą i że w tym samym czasie przyjechał tam bus z turystami z USA...
Ok,nie taki diabeł straszny...
Jedziemy w górę z naszej posesji i w lewo do Sv.Nedjeli...hurra nareszcie zobaczę zatoczkę,tyle się naoglądałam jej zdjęć i nawzdychałam.
Droga o dziwo jak na razie szeroka,gładka,muzyczka leci w tle,ale tu super się jedzie.
Czym bliżej jednak,tym droga robi się bardziej kręta.Nie wiemy gdzie szukać ....zjeżdżamy na sam dół,znajdujemy jedno miejsce i wciskamy się naszym kombi.
Najpierw idę do słynnego drzewka...
na sporej głębokości dojrzałam małżeństwo z maleńkim dzieciątkiem na golaska jak bez trzymanki leży na materacu,a jego rodzice w wodzie....ciary mnie przeszły...
czy to droga do Lucisce i Dubovicy?
hen dalekoooo jama w skale
Tego dnia lekko się zachmurzyło,ale po godzinie wyjrzało słońce...
czułam się jak mrówka wobec ogromnych gór,głębokiej,spienionej wody...jak tu pięknie...rozmarzyłam się
Pola uprawne daleko stąd na szczycie...zadziwiające
Jestem bardzo ciekawa co jest dalej...co kryje się za skałami...
Syn mój kochany już głodny...zaraz tu wrócimy...
Widoki zapierają dech w piersiach...cudo natury to miejsce jak dla mnie:)
Dochodzimy do plaży...
Nie mogę oderwać oczu
Nagle z euforii wybudzają mnie dzieci:
-Mamo jesteśmy głodni
Ok idziemy do Tamaris na pyszny obiad....
Wracając łapię te cudne chwile w kadry,które zawiozę do domu...
Czeka na nas wolny stolik,piękne widoki się roztaczają dookoła...
Po 15 minutach delektujemy się pysznym cevapicci z ziemniaczkami i kurczakiem...
troszkę witaminek...
wychodzimy nareszcie zadowoleni i syci...
Kucharz nas żegna...
Nagle zaczęło się chmurzyć,wiać,niebo groźne...chyba dziś mamo nici z Twojej zatoki Lucisce...
-Słucham? Jak to? Ale nie ma mowy,muszę tam pojechać i zobaczyć?
-W taką pogodę?-zapytał zdziwiony?
Wpadłam na myśl,że może popłyniemy taksówką wodną,tu obok jest marina,można pójść i spytać ...
Niestety coraz bardziej wiało,odpuściłam
I tak oto moje marzenie się nie spełniło