Upały minęły,chłodkiem zawiało,a mi znów zamarzyła się Chorwacja:)
Tak więc dziś po długiej nieobecności kolejny odcinek,jeśli jeszcze ktoś ciekawy
Roxi napisał(a):Piękna ta lawenda prawda? A jak to pachnie... mmmm
Też zebraliśmy dwa małe bukieciki, które teraz stoją w salonie na półce... i w ogólnie nie mam wyrzutów sumienia, że komuś pole ogołociłam
Bez lawendy ani rusz,zapach bardzo aromatyczny:) Moli nie uświadczymy,lawenda z hvaru to nie marketówka...
Elizasz napisał(a):Zazdroszczę Brusje w pełnym rozkwicie
niestety moja praca nie pozwala na wyjazd czerwcowy, a w lipcu i sierpniu to już tylko przekwitnięta lawenda jest
Na Hvar planowaliśmy jechać tylko w czerwcu ze względu na ową lawendę,symbol tej wyspy...byłam strasznie ciekawa tych pól i nie rozczarowałam się.Szkoda,że nie możecie się wybrać właśnie w tym magicznym miesiącu.
agata26061 napisał(a):Ja jak zwykle teraz spóźniona w tym roku ze wszystkimi relacjami, ale już nadrobiłam u Ciebie...
Piękny ten Hvar, moje marzenie, oczywiście do spełnienia, ale jeszcze nie wiem kiedy...
Witaj Agatko:)
Na pewno i Ty zawitasz na Hvar czego Wam życzę:)
truskawka30r napisał(a):W sierpniowym Hvarze nie zakochałam się, pozostał niedosyt. Kiedyś wrócę na Hvar, ale tylko w czerwcu. Lawenda przekwitła, zioła nie pachniały, cudne zatoczki nie odkryte, bo jak tu odkrywać rajskie plaże z roczniakiem i dwulatkiem. Wrócić na Hvar, kiedyś muszę koniecznie...... Proszę o namiary na apartament w Slunj na priv (jaka cena w czerwcu). Z góry bardzo dziękuję.
Witaj truskawko:) Swoją droga mój ulubiony owoc...
Hvar w czerwcu to jest mus,nie byłam w sierpniu,ale właśnie ten czar czerwca i rozgrzane słońcem kłosy lawendowe to jest to!
Z małymi dziećmi na pewno wiele miejscówek nie da się zwiedzić i odkryć...
Nie pamiętam,czy wysłałam Ci Kochana namiary...jeśli nie to od razu pisz;)
Brusje zaliczone,teraz mogę odznaczyć ważną miejscówkę w mojej plejadzie super miejsc ...
Blisko stąd do perełki miasta Hvar,jedziemy to już niedaleko. Jedziemy i podziwiamy tą dziką wyspę,mało aut jedzie tą drogą,cicho jakoś,pusto,czy aby nie zbłądziliśmy?Nie...to nie możliwe.Przecież w Brusje dokładnie pytaliśmy ,czy stąd dojedziemy do Hvaru? Brniemy więc dalej w nieznajome miejsca,kilka krętych dróg i jest tablica ...udało się.Wjeżdżamy,spory ruch na ulicach,kurczę gdzie zaparkujemy? Wszystko zalepione autami z rejestracjami każdego zakątka świata. No nic wjeżdżamy na parking płatny.Kilka godzin to nie majątek,nie będziemy się kręcić w kółko. Tego dnia było bardzo upalnie.Pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę twierdzy.
Musimy tam wejść i zobaczyć to wszystko z góry.
Na tym parkingu odpoczywało nasze auto
Idziemy w górę i coraz wyżej,zakrętasy niezłe i dalej ,byleby dotrzeć na szczyt:)
kaktusy,dużo kaktusów...
Widoczki...
Punkt widokowy dla każdego turysty
Nie starczyło mi tyle wrażeń,ja chcę na górę zobaczyć jeszcze wyżej i fota przy armacie musi być:)
Bilety zakupione wchodzimy...
I o to mi chodziło,nie żadne półśrodki,jestem zadowolona:)
Armata w kadrze
Mój syn prowadzi mnie do lochów,ał trochę stromo i słyszę: Mamo,uważaj na głowę!
Pakleni Otoci
Super tutaj widoki,ale czas goni i trzeba zwiedzić miasto...
Odpoczynek po drodze,na szczęście są ławeczki i co warto zabrać ze sobą? Wodę koniecznie...
Schodzimy w dół...
I tu moje ukochane wąskie uliczki
Zaglądamy do pięknego sklepu tak bardzo eleganckiego,wspaniałe przedmioty dekoracyjne,ale ceny wysokie...
Witryna z zegarkami..
Stragany kuszą...
Stolik dla zakochanych...
Oglądamy wodne pływadła,co jeden to lepszy...
Starszy pan spokojnie wyczekuje turystów...jak z bajki...
Moje dzieci zauważyły nurka ...co on szuka ?
Spojrzałam na zegarek,pora wracać,do Konzuma po wodę i wracamy do Ivana.To był super dzień
Wracamy...
Kot z rozbrajającym uśmiechem...
Po drodze wstąpiliśmy do Dubovicy,ale to następnym razem:)
Pozdrawiam czytelników