Daaaaaaaaaawno nas w Chorwacji nie było .
Ostatnią, bracko-istryjską eskapadę z 2013 roku opisałam i pokazałam na forum (klik). Później przez osiem lat nie było nam z Cro po drodze. Nie to, że nie planowałam, bo jest jeszcze kilka miejsc, które bardzo chcę w Chorwacji zobaczyć. Na czele tej listy jest Hvar, koniecznie w wydaniu lawendowym czyli czerwcowy . Ile to ja już razy się na ten Hvar nie wybierałam . Najbliżej wyjazdu byliśmy w 2020 roku. Zaklepaliśmy urlop na połowę czerwca, zarezerwowaliśmy noclegi w Splicie, Stari Gradzie i Omiszu i czekaliśmy na rozwój sytuacji pandemicznej. Ta rozwijała się tak, że pod koniec maja wszystko odwołaliśmy .
W zeszłym roku działaliśmy już zdecydowanie bardziej spontanicznie. Po bardzo pracowicie zapowiadającym się czerwcu pojawiła się szansa na tydzień urlopu w lipcu. Sprawdziliśmy więc gdzie luzują covidowe obostrzenia, przejrzeliśmy oferty tanich linii lotniczych i kupiliśmy bilety z Wrocławia do Splitu . Decyzję ułatwił fakt, że pomysł takiego tripu siedział mi w głowie od dawna. Pozostały nam ok. 4 tygodnie na zarezerwowanie noclegów. O ile w Splicie poszło bezproblemowo, bo na bookingu można było w zasadzie przebierać w przyzwoitych ofertach, to już znalezienie dachu nad głową w Omiszu okazało się drogą przez mękę ...
Ale o tym może później, bo samolot już czeka .
Z niewielkim bagażem 4 lipca 2021 roku meldujemy się na lotnisku .
Chętnych na wspólną podróż serdecznie zapraszam . Będzie dużo łazikowania i trochę plażowania .