ODCINEK 8 – 16.08.2021 (poniedziałek) – WYNAJMUJEMY MOTORÓWKI C.D.
Po bardzo miłym plażowanku w ciszy i spokoju postanawiamy ruszyć dalej... Chwilę się zastanawiamy co robić. Na przeciw nas są Paskie Wrota... Przy „lampie”, która jeszcze wczoraj nie dawała nam w spokoju oddychać, bez problemu przepłynęlibyśmy „na wprost”, ale niestety, nie chcemy zbytnio wypływać daleko od brzegu. Im bliżej środka Zalewu Paskiego, tym wydaje mi się, że fale większe. Łódka mniejsza niż ta w Tučepi, więc zwyczajnie boimy się ryzykować.
Wiem, że jeszcze kawałek dalej popłyniemy wzdłuż Bosany i za moment dopłyniemy do popularnych plaż tj. Rozin Bok, Dubrava, Delfinka itp.... Ale jednak zdrowy rozsądek bierze górę – Jak chcemy cokolwiek zobaczyć po przeciwległej stronie miasta, to musimy wrócić i znów płynąć początkowo przy „naszym” brzegu, później przez centrum, żeby dopłynąć na brzeg przeciwległy.
Morze przy brzegu nie było bardzo zafalowane, ale jednak im bliżej środka zalewu, tym bardziej tą łupinką bujało.
Mijamy centrum miejscowości:
Jak widzicie
zaparkowany nadal w porcie statek „masowego rażenia”, to ten, z którego piana tryskała. Jest około 13.30. Właśnie sobie przypomniałam, że czasem jak siedzieliśmy na tarasie późnym wieczorem, to było widać rozświetlony obiekt, z którego słychać było muzę. Zaczynam kapować... Wypływają pewnie koło 14 a może nawet później, wracają o 23...
Mijamy zabudowania po tej
drugiej stronie Pagu:
Zerkamy na „naszą” część:
Po jakimś czasie kończą się zabudowania i co chwila mijamy piękne zatoczki:
Nie zatrzymujemy się jednak na żadnej z nich, bo mam nadzieję, że może jednak wiatr troszkę się uspokoi i uda nam się chociaż na chwilkę wpłynąć w Paskie Wrota i zobaczyć chociażby z daleka plażę, która była dla mnie obowiązkowa – Maškalic...
Niestety zdradzę od razu, że ten plan się nie powiódł. Niestety im bliżej Wrót, tym większe fale..., ale znaleźliśmy dla siebie miłą miejscówkę:
Spędzamy tutaj sporo czasu, po czym znów okrężną drogą płyniemy w okolice naszej kwaterki, gdzie mężowie nas zostawią i znów tą samą trasą płyną oddać motorówkę...
Żałuję, że nie było nam dane popłynąć tam gdzie chcieliśmy, ale i tak bardzo miło spędziliśmy czas.
Motorówkowy dzień nas za bardzo nie zmęczył, więc tradycyjnie udajemy się na spacer do miasta:
Wracając tradycyjnie siadamy w naszym ulubionym barze tuż przy placu zabaw:
Dzień się kończy, a my planujemy gdzie jutro uciec przed Burą...