ODCINEK 5 – 14.08.2021 (sobota) – FISH PICNIC WOKÓŁ ZALEWU PASKIEGO.Dziś jest jak zwykle totalna lampa
Nie wspomniałam o temperaturach, ale przez większość naszych wakacji było mega gorąco. Temperatura powietrza myślę coś około 35 stopni, woda jak zupa. W basenie mieliśmy 29 stopni
W Jadranie nie wiele niższa. Dopiero na kilka ostatnich dni zerwie się Bora i niestety ochłodzi wodę diametralnie.
Ale dziś jest jeszcze pogoda iście śródziemnomorska. Rejs zamówiliśmy chyba 2 dni wcześniej, celowo w sobotę, bo to zmiana turystów itp., itd., więc mieliśmy nadzieję, że na Festini – tak nim płyniemy – nie będzie pełnego składu.
Napiszę najpierw kilka słów o statku. Błędnie uznawany jest za statek typu Makarski Jadran. Ogólnie był to rejs bardzo spokojny, co mnie zdziwiło, bo jak widzieliśmy go kilka dni wcześniej z powrotu z wycieczki, to było dość głośno. Okazało się, że puszczają muzę już prawie jak wpływają do nabrzeża w Pagu. Chyba tak chcą zachęcić potencjalnych klientów. Leci wtedy ta piosenka:
https://www.youtube.com/watch?v=s0GIaJuan9YPodgłaszają, wszyscy śpiewają i to tyle z imprezy. W trakcie rejsu też leci muzyka
ofkors ale zdecydowanie ciszej i przeboje rózne, poczynając od światowej sławy hitów, poprzez nastrojowe chorwackie utwory, ale też jakieś ichniejsze przeboje. Koło nas siedziała grupka młodych dziewcząt – Chorwatek i śpiewały wraz z wokalistą tej piosenki:
https://www.youtube.com/watch?v=v0hKC5XJ7bgJedyne słowo, które zrozumieliśmy to
marihuana Całkowicie nie wiem co to za zespół, bo trochę brzmi jak nasze polskie disco polo, ale dziewczyny śpiewały cały tekst
Ponoć w jakieś dni jest i na Festini grubsza impreza, my trafiliśmy na względny spokój
Trochę się rozpisałam, ale wolę teraz, bo w trakcie mogę zapomnieć o kilku szczegółach.
Ale wracajmy do rejsu.
Startujemy chyba o godzinie 9 lub 9.30, nie pamiętam, ale ja jak zwykle przezornie proszę, żeby wszyscy byli gotowi wcześniej. Taka jestem, że wolę poczekać na miejscu niż się gdziekolwiek spóźniać. Moja
frendka całkowicie odwrotnie – zawsze wszystko na ostatnią chwilę, bo musi 150 razy wracać się do apartmana po wszelakie „niezbędniki”. Tak też było teraz, ale na szczęście docieramy przed zaokrętowaniem
Festini jeszcze nie ma, za to patrzymy na to coś:
Ustrojstwo intrygujące, na górze jakieś kolorofony, palmy itp... będziemy ich później mijać... przekonamy się wtedy co tam się dzieje.
Festini podpływa, bez problemu kwaterujemy się na górnym pokładzie pod zadaszeniem.
Zoomuję część Pagu, w której mieszkamy:
I część, z której odpływamy:
Mijamy powoli zabudowania miasta Pag i Bošany:
Na stół wjeżdża winko... A co tam... Koło 10 rano? Kto komu zabroni na wakacjach. Oczywiście dostajemy też wodę z lodem, jakiś kompot również z lodem i bułkę z jakąś wędliną, ogórkiem i czymś tam jeszcze. To oczywiście tylko śniadanie, na obiad będzie taka wyżerka, że w życiu tak na fish picnicu nie mieliśmy, a już nimi kilka razy pływaliśmy
Graševina - tutaj pycha! Niestety ta kupiona w markecie nijak nie przypomina smaku tej, ale i tak nie przebije Bogdanušy kupowanej u
Dziadeczka na górce (tak nazwaliśmy z mężem tą mini winiarnię w Ivan Dolac na Hvarze.
Dzieciaki oczywiście musiały trochę
pomałpować:
Trochę pogapić się za barierkę:
Opalenizna mojego syna to nie jest „obróbka” zdjęcia. Mimo tego, że smaruję go kilka razy w ciągu dnia filtrem spf 50, bo tylko taki biorę do Cro, to ta mała bestyjka potrafi się
zjarać totalnie. Taka karnacja... po mamusi
I tak docieramy do pierwszego przystanku, stajemy gdzieś na kotwicy w okolicach Caskiej, w oddali gdzieś tam mijaliśmy plaże Zrce. No i wypełzamy z tego naszego przybytku, żeby trochę w czeluściach Jadranu popływać. Myślę, że było nas tak około 30-35 osób, ani dużo ani mało. Głównie rodziny z dziećmi.
Starszaki oczywiście pierwsi chętni do skoków, protestują żeby nakładać rękawki:
-...bo przecież my umiemy pływać... w tej pomarańczy nawet zanurkować się nie da... itp.
- Dobra, dobra, matki i tak wiedzą co dla Was najlepsze... Albo zakładacie rękawki, albo zostajecie na statku.I po dyskusji... Moje dziecko nauczyło się pływać stosunkowo niedawno,
frendów chłopak praktycznie dopiero w tym sezonie letnim. Nie ma co ich puszczać bez
uzbrojenia na taką głębię:
To powyżej, to zdjęcie dna jakby ktoś nie wiedział
Dlatego dumnie mój syn prezentuje się w
pomarańczakach:
Olcia też skorzystała z kąpieli i jak widać zadowolona:
Po pływaniu ładujemy się znów na statek, żeby przepłynąć w kierunku Metajny. Mijamy piękną maleńką plażyczkę:
Cudowna
Dalej nabrzeże też nie gorsze:
Na dalszy ciąg rejsu zapraszam w kolejnym odcinku...