ODCINEK 3 – 11-12.08.2021 (środa-czwartek) – WAKACYJNA SIELANKA
Te 2 dni łączę w jeden odcinek i trochę Was zanudzę teraz, ale nie będę ściemniać, że spędziliśmy ten czas zwiedzając Po prostu leniuchowaliśmy na naszej plaży, przy basenie, spacerowaliśmy oczywiście do miasta Pag. Czas cudownie spędzony, w końcu mamy czas na to, żeby ze sobą pobyć bez codziennego pośpiechu, pracy, obowiązków.
Zdradzę, że jutro już się gdzieś ruszymy…
Tym czasem plaża wzywa!
Udajemy się dziś na prawo od „naszych” kilku schodków prowadzących na plażę. Jest cudownie:
Jest tutaj kilka maleńkich plażyczek, gdzie oprócz nas nie ma nikogo:
Nie spodziewałam się, że mieszkając, co prawda na obrzeżach, ale jednak dużego miasta będziemy mieć tutaj taki luz. No i jak to na plaży – piwko o 11 rano? Dlaczego nie? W końcu jesteśmy na wakacjach
Po godzinie 12 ktoś tam zaczyna się kręcić w obrębie tych naszych małych plażyczek, ale my i tak planujemy zbierać się na chatę, bo przecież po drodze trzeba skorzystać z:
Obiad jak zwykle przygotowujemy sami, a kolację zjadamy na mieście.
Po obiedzie jedyny słuszny kierunek plaża! A jak? Nie mam żadnego zdjęcia, bo ileż można fotografować tych swoich „bombelków”? Leżymy tym razem po lewej, ludzi więcej, ale łagodniejszy żwir dla dzieciaków.
Kiedy zaczyna się odzywać głód w żołądkach do tego stopnia, że aż kobita niedaleko nas zaczyna krzywo patrzeć (Polka) jak nasze starszaki po raz szósty wołają o coś do jedzenia, stwierdzamy, że trzeba zbierać wszystkie niezbędniki plażowe i trochę się „wypindrzyć” na kolację.
Rzecz jasna, jakieś tam przekąski ze sobą mamy, ale nasze dzieciaki, szczególnie chłopcy mają bardzo pojemne brzuszki
Troszkę się szykujemy i idziemy zjeść do knajpy niedaleko nas. Ceny bardziej przystępne niż w centrum i całkiem smacznie. Zdjęć nie mam, ale jest to restauracja Marko. Jedliśmy tam wtedy i ostatniego dnia wakacji
W ogóle, nie mam żadnego zdjęcia jedzenia, bo jakoś nigdy nie pomyślę. Z resztą dzieci nasze rzucają się na żarcie jakby z tydzień nie jadły.
Piwo, owszem, sfotografuję:
Ale to już z „naszej” knajpy przy placu zabaw. Dzieci wtedy radosne, więc przy okazji pstrykania zdjęć im:
Znajdzie się też foteczka stolika
Wyprzedziłam trochę, a oczywiście po jedzonku u Marko idziemy do miasta:
I rzecz jasna dzieciaki mają obiecaną wieczorną kąpiel w basenie:
Kolejny dzień to już totalny plażing, nawet w mieście nie byliśmy
Pod wodą coś tam widzieliśmy:
Skarby wyłowione:
Skoki do wody również były:
Próba zwodowania naszego małego kajaka:
Niestety okazało się, że nasz mały kajaczek jest w ogóle nie sterowny. Coś musiało się zepsuć, bo jak go testowaliśmy w Polsce, to całkiem miło się pływało.
Testowaliśmy również kamerkę, jakiś badziew, który kupił sobie mój syn. Zdjęcia i filmiki tragedia:
Jak sami widzicie jakość totalnie do doopy. Szkoda tylko, że zobaczyliśmy to dopiero zgrywając na komputer, bo w tym małym okienku kamerki goowno widać za przeproszeniem. Ale trudno… Wrócimy na Pag kiedyś to naprawimy ten błąd!