Udało się, nie było.
Podsumowanie.
Podróż trwała 17 dni.
Przebyliśmy 4200 km, w tym 766 promem.
Zatankowaliśmy 332 litry ON. ( W Polsce do pełna i w kanister ze względu na ryzyko nieznalezienia stacji w dzikich miejscach Norwegii).
Wydaliśmy w sumie ok.6000 zł. (są to wszystkie wydatki na jedzenie, wstępy, pamiątki, paliwo, parkingi, promy).
Nie wydaliśmy nic na noclegi, bo spaliśmy, gdzie chcieliśmy.
W Polsce zaopatrzyliśmy się w gotowe potrawy obiadowe w dużych puszkach, tzn. przez pół roku, przy okazji zakupów w niemieckim sklepie na L kupowałam i próbowałam różne zupy, np grochówkę, z soczewicy, gulaszową i potrawy: makaron w sosie z mięsem, chili con carne, klopsy w sosie barbecue. Pan Cakes w proszku, ziemniaki pure w proszku, makaron, ryż.
Najpierw w domu komisyjnie próbowaliśmy, potem ewentualnie robiliśmy zapasy. Kierowaliśmy się przede wszystkim tym, by móc szybko i bez zbędnego gotowania, mieszania, brudzenia garów przygotować smaczny, w miarę zdrowy obiad ( zrezygnowaliśmy z chińskich zupek itp.).
Zabraliśmy warzywa w słoikach: buraki, ogórki, marchewkę, sałatki itp.
Poza tym (do lodówki kabanosy, szynka konserwowa, pasztety, żółty ser itp.)
Zabraliśmy też trochę jabłek, pomidorów, ale w niewielkiej ilości.
Jedzenie dokupowaliśmy w hipermarketach, kierując się promocjami (nie mówię o kupowaniu przeterminowanej żywności tylko typowych promocjach). Były to przede wszystkim: chleb, jogurty, soki owocowe, wędliny, ser, lody, ciastka, mięso.
Jedliśmy chyba najdroższą marchewkę świata (12 zł za kilo).
Gdyby więc porównać koszty wyjazdu do Chorwacji (min. 50 euro za nocleg+ 3000 km, autostrady,prom, paliwo, jedzenie), to w sumie nasza podróż wyszła całkiem tanio.
Fakt, bez luksusów, bez ciepłego morza, bez rakii i wina, ale z tak niezapomnianymi wrażeniami, że warto choć raz w życiu zaszaleć i zrezygnować z wygód cywilizacji.
Ważne jest jeszcze jedno.
Byliśmy razem. Bez przerwy. Na małej przestrzeni. To naprawdę łączy. (Niektórych może skutecznie podzielić, podobno)
Największy zysk, który procentuje i będzie procentował to poznawanie świata i ludzi przez naszego syna.
Żyje bez uprzedzeń rasowych, religijnych, w szacunku dla tradycji, przyrody. Współpracuje, pomaga, radzi sobie w codziennych czynnościach.
Pobyt na hotelowej plaży tego nie nauczy. Choć w przyszłym roku właśnie tak spędzimy lato.
Filozofia złotego środka zawsze się sprawdza.