Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Szwecja i Norwegia, czyli trochę zimy latem

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 05.12.2013 09:17

Następnego dnia rano mamy okazję popodglądać ludzi. To znaczy zapoznajemy się z ich dziwnymi zwyczajami.
Poranna kąpiel w jeziorze, śniadanko, toaleta itp. Jest wyjątkowo gorąco.
Tuż obok naszego samochodu parkuje kilka zapakowanych na full aut. Wylewają się z nich ludzie. Kobiety w czarnych czadorach, mnóstwo dzieci i mężczyzn.
Wszyscy targają jakieś wory, torby i zmierzają ku kąpielisku.
Idziemy za nimi na plażę. A tu ...
Na drewnianym podeście rozłożono bogato haftowany dywan, na nim siedzą w kole kobiety, chichoczą, coś jedzą. Świata poza sobą nie widzą. Na innym dywanie, tuż pod drzewami mężczyźni. Raczą się czymś ze srebrnych filiżanek i dzbanuszków. Nie wypada nam gapić się na nich, więc odchodzimy, ale kąpiel w jeziorze odpada. Trochę mi głupio rozbierać się.
Antoś nawiązuje kontakt z jakimiś młodymi Szwedami (W jakim języku? Nie wiem), którzy przyszli nad jezioro z pięknym szczeniakiem wilczura. Dają mu smakołyki dla zwierzaka i synuś, szczęśliwy karmi psa. Ten z wdzięczności przewraca go na ziemię i ślini po łokcie.
Odjeżdżamy.
Kurs na Kalmar. To już całkiem niedaleko od Polski (linie promowe organizują do tego miasta wycieczki za 300-400zł z noclegiem na promie).
Miasto z portem i górującym nad nim zamkiem. Warto go odwiedzić. Jak zwykle, dla dzieciaków przewidziano ciekawe "zamkowe" atrakcje typu wbijanie młotem gwoździ w dechę i inne.
My jednak rezygnujemy z tej przyjemności, bo mamy inne plany.
Oto Kalmar.

2013_07_21 14_23_56.JPG


2013_07_21 14_26_05.JPG


2013_07_21 15_02_27.JPG


2013_07_21 15_55_19.JPG


2013_07_21 15_45_39.JPG


2013_07_21 15_27_41.JPG


2013_07_21 15_25_20.JPG


2013_07_21 15_13_22.JPG


2013_07_21 15_06_24.JPG


2013_07_21 15_09_54.JPG
fire
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 97
Dołączył(a): 29.11.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) fire » 08.12.2013 09:55

Swietnie przygotowana wyprawa, widac ,duzy kawal roboty , aby syn mial niezapomniane wspomnienia z wakacjii.
Ja osobiscie na punkt widokowy w Aurland" Stegastein" jezdze pare razy do roku , potem grilujemy sobie na dole w zacisznym miejscu...szkoda ,ze nie zatrzymaliscie sie na pare minutek przy reniferze,taka mini atrakcja dla dzieci i nie tylko , zawsze jest wyscig kto pierwszy na niego sie wdrapie ... :lol:
IMG_0050.JPG
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 08.12.2013 10:13

Do Aurland wjechaliśmy nocą i, niestety, nie udało nam się zobaczyć tego renifera. Nawet nie wiedzieliśmy,że tam stacjonuje :D
Dzięki za słowa uznania. Bardzo lubię poświęcać długie zimowe wieczory na planowanie wypraw.
W Norwegii i Szwecji najtrudniej było mi się przyzwyczaić do nazw miejscowych.
Zawsze je przekręcałam i w tej relacji też na pewno znajdzie się kilka "kwiatków". :wink:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 08.12.2013 11:35

Z Kalmaru można wybrać się na Olandię - wyspę oddaloną od lądu 6 km i połączoną z nim mostem.
Postanawiamy objechać dookoła wyspę, przenocować, a rankiem wybrać się do Olands Djurpark, wielkiego parku rozrywki.
I tu po raz drugi rozczarowanie (pierwsze to pogoda w Norwegii). Nasze oczekiwania i plany kompletnie rozmijają się z rzeczywistością.
Przejechaliśmy mostem. Rzeczywiście - imponujący, choć ten z drugiej strony Szwecji z Malmo do Kopenhagi jest zdecydowanie ciekawszy architektonicznie i dłuższy o prawie 2 km.
Droga okrążająca wyspę ciągnie się dość daleko od morza, więc jedynymi elementami krajobrazu przyciągającymi wzrok turysty są krowy na polach i charakterystyczne dla Olandii wiatraki.
Kiedy postanawiamy zatrzymać się w miejscu wypoczynkowym pod starym wiatrakiem, zaczynamy rozumieć, dlaczego to one królują na wyspie. Łeb chce urwać, choć pogoda słoneczna a w Kalmarze wcale nie wiało.
Nie możemy nawet odpalić kuchenki, talerze, łyżki a nawet puszki z jedzeniem odlatują ze stołu (nota bene - ślicznego, nowego, drewnianego i pod daszkiem). Pod tym daszkiem cień- ziiiiimno. Bez daszka praży słońce - gorrrąco! Gotujemy strawę w samochodzie i postanawiamy szybko jechać dalej.
Wobec kompletnego braku zmian w krajobrazie, zawracamy, by sprawdzić, czy warto czekać do jutra na wejście do parku rozrywki.

_s0.zmniejszacz.pl_100_2281_zmniejszacz-pl_571796.jpg


2013_07_21 17_04_43.JPG


2013_07_21 17_05_37.JPG


2013_07_21 17_08_04.JPG


Podjeżdżamy na parking Djurparku. ZOO w porównaniu z tymi, które odwiedzaliśmy - wydaje się dość mizerne, "cyrkowe", nieco tandetne odrapane ozdoby i figury zachęcające do wejścia do parku, zniechęcają. Po drugiej stronie imponujący aquapark - fakt ogromne zjeżdżalnie, piracki świat.
Mamy tu także świat dinozaurów i jakieś inne atrakcje. Nie interesują nas zbytnio.
Nie bez znaczenia jest także cena tej przyjemności - znacznie przewyższająca granice szaleństwa, tym bardziej, że korzystalibyśmy tylko z basenów.
Wracamy przez most przy wtórze płaczów Antoniego.
Pedagogicznie przekupujemy go lodami i jakąś zabawką.

Szukamy ciekawego miejsca na nocleg. Jest - Broms. Zjadamy kolację, zamykamy samochód i idziemy przed siebie.Rozglądamy się po okolicy i znajdujemy znak, że coś ciekawego kryje się za zakrętem.
Rzeczywiście. Kilka kroków dalej widzimy stary młyn. Teren otoczony drewnianym płotem, świeżo wykoszona trawa, jakieś tabliczki informacyjne. Rozglądamy się za jakąś kasą. Nic. Drzwi młyna szeroko otwarte, wokół żywej duszy. Czerwono zachodzące słońce potęguje czerwień drewnianych ścian budynku.
Wchodzimy. Wewnątrz jakieś drewniane maszyny, żarna. Niesamowita atmosfera. Wchodzimy na piętro drewnianymi, skrzypiącymi schodkami. Mam wrażenie, że zaraz wyjdzie młynarz z młynarzową albo diabeł w postaci czarnego kota, pilnujący w polskich legendach opuszczonych młynów. Przez małe okienka wpada czerwone światło zachodu.
Nagle słyszymy z dołu radosne wołanie Antka. Schodzimy ostrożnie i co widzimy? :evil:
Do nóg dziecka łasi się wielki czarny kocur.
Prorok jestem czy co? Pomyślałam o diabelskim kocie i masz! Jest! W całej okazałości.
Towarzyszy nam bez przerwy. Zamykamy za sobą drzwi młyna, obchodzimy dookoła. Wielkie młyńskie koło stoi w bezruchu, w rzeczce zarosłej trzciną nie ma wody. Został tylko kamienny mostek.
Kiedy wychodzimy poza ogrodzenie, kot znika.

2013_07_21 20_41_51.JPG


2013_07_21 20_43_38.JPG


2013_07_21 20_36_52.JPG


2013_07_21 20_35_22.JPG


2013_07_21 20_42_14.JPG


2013_07_21 20_44_09.JPG


Nadchodzi wieczór. Postanawiamy następnego dnia pójść szlakiem, który nie wiadomo dokąd wiedzie, bo kompletnie nie rozumiemy tabliczki po szwedzku. Jest szlak, będzie niespodzianka.
Zanim zapada zmierzch, Antek znajduje na parkingowym placu zabaw towarzystwo. Dzieci z Polski. Ale kiedy zaczyna ich mamie streszczać nasz życiorys i opowiadać o różnych niekoniecznie zdatnych do upubliczniania sprawach, zabieramy go do samochodu. Spać.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 08.12.2013 12:35

agnieszka-bg napisał(a):Z Kalmaru można wybrać się na Olandię - wyspę oddaloną od lądu 6 km i połączoną z nim mostem.
(...)
Przejechaliśmy mostem. Rzeczywiście - imponujący, choć ten z drugiej strony Szwecji z Malmo do Kopenhagi jest zdecydowanie ciekawszy architektonicznie i dłuższy o prawie 2 km.


zazdroszczę bardzo, choć koszt przejazdu raczej spory, ale mam nadzieję się tam kiedyś wybrać...
przejechać się i podziwiać
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 09.12.2013 15:20

Jedź,te kiero, jedź. Do Danii się płaci, na Olandię za friko, więc może w tą stronę? :oczko_usmiech:

Następnego dnia rankiem startujemy leśną dróżką, którą prowadzi szlak dokądś... :(
Gdyby nie to, że przezornie spryskaliśmy się środkiem na komary i inne owady, na pewno by nas pożarły. A tak tylko bzyczą złowrogo koło uszu.
Idziemy, idziemy. Laskiem, mostkiem, laskiem, polną dróżką, leśną przecinką, potem drewnianymi kładkami, pod górę i już. I już? Poletko ze śladami murków dookoła. Pusto. Tabliczki informacyjnej nie rozumiemy. :?

Powrót.
Jedziemy na Kristianopel. Miejscowość nadmorska, z mariną, plażą.
Po drodze zauważamy, że w lasach ciągnących się wzdłuż drogi dojrzewa mnóstwo czarnych jagód. Zatrzymujemy się. Zbieramy dwie garście i tak samo jak na polu poziomek stwierdzamy, że jesteśmy za wysocy, żeby się tak nisko schylać.

Przed Kristianopel znajdujemy jakieś pozostałości fortów obronnych i dowiadujemy się z napisów albo rysunków, że tu Szwedzi tłukli się z Duńczykami.

Potem spacerujemy po miasteczku. Jego głównymi punktami są marina i ogromne pole namiotowe.
Idziemy na plażę. Śmieszna ta plaża. Trochę piasku, więcej trawy, jak u nas nad jeziorami.
Szwedzi powystawiani do słońca. Mnie telepie. Zimny wiatr, piekące słońce. Siadam w półcieniu pod drzewem, otulam się polarem, nogi wystawiam na słońce.Roznegliżowani ludzie dziwnie na mnie patrzą. S i Antek pędzą do wody. Potem mały zaprzyjaźnia się z jakimiś dziećmi. Mamy go na chwilę z głowy.

Złapałam kleszcza ( bo nogi miałam niespryskane trutką na kleszcze). Obserwuję pozostałą po nim kropkę na nodze. Bez przerwy.
Zarządzam natychmiastowy odwrót. W panice oglądam dziecko centymetr po centymetrze. Nic, na szczęście.

2013_07_22 09_45_34.JPG


2013_07_22 09_50_37.JPG


2013_07_22 10_02_16.JPG


2013_07_22 10_22_14.JPG


A potem udajemy się w poszukiwanie jakiegoś bardziej przyjaznego miejsca na kąpiel i wypoczynek, bo, prawdę mówiąc, zaczynamy odczuwać zmęczenie ciągłą drogą.
Znajdujemy przypadkiem ustronne kąpielisko nad jeziorem Losensjon. Tu postanawiamy zostać do jutra.
Antoś pływa, babrze się w błocie, noszą z S suche drwa z pobliskiego lasku. Co prawda, przy budynku przebieralni znajduje się mały daszek, a pod nim przygotowane drewno opałowe (takie, jak kupujemy do kominka, w siatkach), którego można używać w specjalnym, wielkim grillu na środku kąpieliska, ale postanawiamy z niego skorzystać, gdy zrobi się ciemno i nie damy sobie sami rady z łażeniem po lesie.

Jemy kolację.

Podjeżdża jakiś samochód na niemieckich numerach. Para, która z niego wysiadła, pyta, czy może zostać na noc z nami. Oczywiście, zgadzamy się. Milej mieć towarzystwo.
Rozpalamy ognicho, smażymy kiełbaski i podgrzewamy kupionego po drodze kurczaka z rożna.
Niemcy siedzą na kamieniu i rąbią marchewkę. Zapraszamy do nas.
Proponują gorącą czekoladę z rumem. My rewanżujemy się eleganckim musującym winkiem , które wozimy
(5 butli) ze sobą od początku, mając nadzieję, że komuś wręczymy je w prezencie.
Potem S przypomina sobie, że do bagażnika wrzucił kilka puszek piwa. Dajemy nowym znajomym w prezencie, ciesząc się, że opróżniamy bagażnik.
Po rumie, winku i piwie zaczynam "biegle" mówić po niemiecku i angielsku - naraz.
Dowiaduję się, że pan ma na imię Florian i wykonuje ten sam zawód, co ja. Kiedy jednak ustalamy ile on inkasuje za miesiąc pracy, a ile ja, odzywa się w naszym sąsiedzie poczucie niesprawiedliwości i wygłasza obraźliwą mowę na temat niesprawiedliwości w UE.
Zmierzcha.
Idziemy spać.

2013_07_22 18_56_03.JPG


2013_07_22 19_09_19.JPG


2013_07_22 20_16_12.JPG


2013_07_22 20_13_22.JPG


2013_07_22 20_56_20.JPG


2013_07_22 21_52_09.JPG


2013_07_23 00_15_27.JPG

2013_07_23 00_20_35.JPG
frape
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 248
Dołączył(a): 21.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) frape » 09.12.2013 20:03

agnieszka-bg napisał(a):Jedź,te kiero,
Gdyby nie to, że przezornie spryskaliśmy się środkiem na komary i inne owady, na pewno by nas pożarły. A tak tylko bzyczą złowrogo koło uszu.

no to muszę powiedzieć, że nam się z owadami udało. Jedynie w Finlandii mieliśmy raz problem z rojem komarów. No i raz w Szwecji zaatakowały nas osy.
Olandię też tylko trochę zobaczyliśmy - na wschodzie wiało, łąki i ciężki dostęp do wody. Spaliśmy po zachodniej stronie i rano odwrót na ląd
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 09.12.2013 20:15

pięknie nad jeziorkiem, i jeszcze ten zachód... bajka...


agnieszka-bg napisał(a): Kiedy jednak ustalamy ile on inkasuje za miesiąc pracy, a ile ja, odzywa się w naszym sąsiedzie poczucie niesprawiedliwości i wygłasza obraźliwą mowę na temat niesprawiedliwości w UE.


na 'pewne' tematy nie warto schodzić...

agnieszka-bg napisał(a):Złapałam kleszcza


u mnie w tym roku było wyjątkowo kleszczowo, trzy razy lądowałem na Pogotowiu...
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 09.12.2013 20:16

Frape, dobrze, że masz podobne spostrzeżenia, bo czasem głupio mi było nie zachwycać się :lol:, skoro inni byli zachwyceni.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 09.12.2013 20:19

Te kiero, do dziś bierze mnie obrzydzenie, jak sobie przypomnę to paskudztwo :|
frape
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 248
Dołączył(a): 21.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) frape » 09.12.2013 20:40

agnieszka-bg napisał(a):Frape, dobrze, że masz podobne spostrzeżenia, bo czasem głupio mi było nie zachwycać się :lol:, skoro inni byli zachwyceni.

każdy jest inny i ma własne spostrzeżenia :) jeden lubi "a" inny woli "b" :)
czasem też wystarczy na przykład zimny, deszczowy i wietrzny dzień by miejsce się nie spodobało - ktoś był w słońcu i było cudnie :)
przykładowo wjeżdżaliśmy Drabiną Troli - lało, mgły - podobno piękne widoki z góry :( przenocowaliśmy na szczycie - wyszło słońce - rzeczywiście cudnie tam :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 12.12.2013 21:43

23 lipca
Od samego rana udajemy się do Karlskrony, do Muzeum Morskiego.
Bardzo ciekawa ekspozycja przyciąga setki turystów. Oczywiście, na pierwszym miejscu są atrakcje dla dzieci: strzelanie do statku duńskiego, wspinanie się po linach, korzystanie z urządzeń działających na statku itp.
Antoś biega jak oszalały. Potem udajemy się na obiad do restauracji samoobsługowej (płacisz i jesz i pijesz do oporu), więc nasz syn je - ziemniaki z plackami ziemniaczanymi i smażone śledzie - do oporu. My troszkę rozsądniej, ale te placki też nas kuszą.
Potem udajemy się promem na wyspę Aspo.
Objeżdżamy ją dookoła wąziutkimi dróżkami, odpoczywamy na plaży, kąpiemy się w morzu - nawet znaleźliśmy piaszczysty brzeg. Niedaleko naszego kąpieliska przepływają łódki turystyczne, majestatyczne żaglowce i ogromne promy. Tylko siedzieć i podziwiać. Antek znajduje sobie kolegę - też Antka, tylko Szweda i (co nas powala) nagle, zapytany po angielsku przez babcię chłopca, czy chodzi do szkoły i czy to lubi, odpowiada na pytanie PO ANGIELSKU! I w dodatku stwierdza, że lubi szkołę.
Myśleliśmy, że umie tylko nazywać kolory i części ciała 8O .
Pod wieczór wracamy na stały ląd promem powrotnym. Niedaleko miasta udajemy się na spoczynek.
Antoś marudzi, że musimy koniecznie wrócić do muzeum, bo nie wszystko zobaczył i nie bardzo zadowolony jest z łódki, którą ze mną zbudował. A taka piękna była! :|
Bo trzeba Wam wiedzieć, że dzieciaki mogą w muzeum zbudować własną łódkę.
W sali pełnej stołów i miłych pań pomocniczek dostają, a raczej samodzielnie wybierają deski, młotki, gwoździe, wkręty, szmatki, sznurki, kleje, farby itp. Z tych materiałów same lub z rodzicami budują łódkę.
Moja i Antosia była przepiękna. Biało- granatowo- czerwona. Tylko trochę wkręty wypadały i przewracały się burty, a olinowanie masztów wisiało jak frędzle na lambrekinach.
Syn pocieszał mnie, że i tak sobie poradziłam i nie trzasnęłam się młotkiem, a wypadające elementy przyklei się gumą do żucia.
Nie bardzo nam się uśmiecha drugi dzień w muzeum (i powtórny zakup biletów). Jutro pogadamy.

2013_07_23 13_04_21.JPG


2013_07_23 15_30_33.JPG


2013_07_23 15_07_39.JPG


2013_07_23 13_39_56.JPG


2013_07_23 13_17_51.JPG


2013_07_23 14_11_53.JPG


2013_07_23 16_00_24.JPG


2013_07_23 14_07_00.JPG


2013_07_23 16_02_36.JPG
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 12.12.2013 22:55

24 lipca
Wracamy do Karlskrony obejrzeć port marynarki wojennej, centrum miasta, pospacerować brzegiem morza i zrobić jakieś zakupy.
S opróżnia kieszenie. Podaje mi różne ulotki, reklamy, przewodniki turystyczne. ( W Karlskronie bardzo często otrzymujemy materiały promujące miasto i cały region po polsku!)
Antoś błaga o powrót do muzeum.
Czytam informacje o atrakcjach miasta i planujemy trasę. Odnotowuję w celach księgowych cenę biletów i rachunki za obiad. W ręce wpada mi karteczka dołączona do blankietów z Muzeum Morskiego. Wynika z niej, że zapraszają nas w terminie do września jeszcze raz - tym razem za darmo.
Dzieciak skacze z radości. Zapraszają to idziemy.
To znaczy idą. Ja "wymiksowuję" się i spaceruję po dzielnicy handlowej. Oglądam, kupuję jedzenie charakterystyczne dla Szwecji, żeby poczęstować w Polsce córkę tym, co nam tak smakowało. Albo i nie, ale było charakterystyczne.
Ale najpierw oglądamy nowoczesne okręty wojenne marynarki szwedzkiej w porcie (zakaz fotografowania), budowle obronne. Spacerujemy po centrum. Rozstajemy się. Spotkanie za trzy godziny w restauracji.
Tym razem Antoni wychodzi z pracowni modelarskiej pełen dumy. Z łódką w jakichś ziemistych kolorach. Ale nic nie odpada. Tata zrobił lepszą.
Ale mam się nie martwić, bo bardzo się starałam. :roll:
Restauracja. Syn znów : góra ziemniaków z plackami i śledziem. Podrzucam ukradkiem sałatę pod kartofelki, ale zostaje zauważona i ostentacyjnie ominięta. My pasiemy się plackami i jakimiś warzywami z kurczakiem.


2013_07_24 10_29_31.JPG


2013_07_24 10_41_40.JPG


2013_07_24 10_42_00.JPG


2013_07_24 10_41_46.JPG


2013_07_24 13_04_32.JPG


2013_07_24 12_35_15.JPG


2013_07_23 14_33_13.JPG


2013_07_24 11_01_46.JPG



Wieczorem wracamy nad jezioro Losensjon. Siedzimy do późnej nocy przy ognisku.


2013_07_24 20_59_16.JPG



25 lipca

A rano, powoli żegnamy się ze Szwecją.

2013_07_25 06_10_58.JPG


Wyruszamy wcześnie, żeby zdążyć przed 8 rano zaokrętować się na prom.
Jedziemy, jedziemy, jedziemy. Mam wrażenie, że za długo.
Dzielę się swoimi obawami z S. Mam się nie martwić. Nawigacja wie, gdzie jechać. :|
Ale się martwię, bo bilety bezzwrotne i jak się spóźnimy, to się zmarnują. I trzeba będzie kupić nowe- dwukrotnie droższe. Albo jechać lądem dookoła. Przez Danię i Niemcy.
A z drugiej strony.... :twisted:
Jak taki mądry, niech sobie radzi. S płaci za paliwo.
Kopenhaga też ładna.
Najwyżej pojedziemy na Malmo i tam mostem Oresund do Danii... :twisted:
A po drodze :D LEGOLAND w Bilund :twisted:
Moje złośliwe myśli co rusz przerywa sumienie i poczucie przyzwoitości, więc postanawiam po raz ostatni spróbować i podjąć dyskusję z panią nawigacją i wiernym jej moim mężem.
Nazwy mijanych miejscowości są mi całkiem obce, choć przecież znad Losensjon już jechaliśmy do Karlskrony i powinnam je znać.
Kiedy zdecydowanie pytam, czy na pewno jedziemy do portu promowego i czy czasem nie przez Kopenhagę, S zaczyna intensywnie myśleć, zjeżdża na pobocze, przygląda się mapie w nawigacji.
I jako żywo KOPENHAGA! S nie odhaczył "omijaj promy". Ale zaznaczył Gdynię. No to nas pani prowadziła lądem, dookoła. :lol:
Tylko raz widziałam go w takim stanie (kiedy oznajmiłam, że będziemy mieli dziecko). 8O
Panika, bezładnie trzęsące się ręce, oczy jak talerze.
Zawracamy!!!!
Jest 7.45.
Przestawiona nawigacja informuje, że do celu mamy 20 minut.
W ostatniej chwili pobieramy karty pokładowe i jako ostatni wjeżdżamy na prom.
Uff.
Opadamy na miękkie kanapy i oddychamy z ulgą.
Mały idzie do sali zabaw, my oglądamy telewizję. Potem, jak poprzednio konkursy dla dzieci, obiad, bingo.
Tym razem S ma szczęście i wygrywa dla mnie drinka w barze.
Przybijamy do Gdyni.
Zatrzymujemy się przy jakimś sklepie, by kupić picie i coś do jedzenia do domu (bo przecież lodówka pusta).
I już na parkingu witamy się z naszą narodową uprzejmością.
S przechodzi na parkingu sklepowym z dzieckiem po pasach.
Jakiś pan pędzi samochodem na złamanie karku. Hamuje. " J....ć ci ch..u!?" - wrzeszczy do zdziwionego S.
Dzień dobry. Witaj Polsko!
Dlaczego jakiś pan chciał tatusiowi jebnąć? Pyta Antoś.
To brzydkie słowo, nie mów tak. Tylko brzydcy ludzie tak mówią.
Ruszamy do domu.
Już nam niewesoło.
frape
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 248
Dołączył(a): 21.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) frape » 12.12.2013 23:48

agnieszka-bg napisał(a):Mam się nie martwić. Nawigacja wie, gdzie jechać. :|

nooo na temat nawigacji to myślę, że można by nie jedną epopeję napisać. :D Już nieraz kombinowała drogę np z Gliwice do Katowic przez Kraków :evil:
dzięki z wycieczkę częściowo znanym szlakiem, ale z jakże innymi wrażeniami :papa:
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14587
Dołączył(a): 12.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 13.12.2013 09:56

agnieszka-bg napisał(a):Przybijamy do Gdyni.

Po wyjeździe z promu była kontrola stanu trzeźwości ?
:wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Szwecja i Norwegia, czyli trochę zimy latem - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone