napisał(a) Pudelek » 16.06.2015 10:57
krasiu666 napisał(a):Pudelek napisał(a):relacja mi się przyda, gdyż w przyszłym roku nieśmiało planują Szwecję, oczywiście z przystankiem w Sztokholmie
jedyne co mnie przeraża - to ceny. Po kilku latach tych tańszych Bałkanów to jest kosmos! Pozostaje zacząć oszczędzać, koniec z codziennym stołowaniem się w lokalach, a noclegi tylko pod namiotem, najlepiej na dziko
w końcu to Skandynawia
w jakim miesiącu odwiedzaliście północ, że tak szaro i buro?
Tak na prawdę to na ceny zakwaterowania nie ma co narzekać my z kolegami wędkarzami od ładnych paru lat, Co roku we wrześniu jeździmy do Szwecji polować na szczupaki. Domki wynajmujemy przez biuro podróży Cassamundo za tydzień za czterech wędkarzy płacimy 550zł to jest standard jedno duże pomieszczenie w nim dwa spania jedno małe i dwa spania, łazienka i mała kuchnia. Dosłownie 35 kroków od jeziora. To co mieliśmy najbardziej wypasione to 3 sypialnie salon kuchnia sałna byliśmy w 6 osób cena 1200zł, za tydzień. Doliczyć trzeba prom jakiś 1000zł ale można taniej. Co do jedzenia to tylko chleb ten ich jest słodkawy ale co tam. Reszta za darmo tj szczupak czasami okoń od czasu do czasu po nocy węgorz. Proszę zobaczcie sobie ceny zakwaterowania. Oczywiście nie trzeba od razu mieszkać w Sztokholmie ale zrobić sobie bazę wypadową gdzieś nad małym urokliwym jeziorkiem. Naprawdę nie taki wilk straszny jak go rysują. Polecam i pozdrawiam
ta informacja jest jednak kompletnie nieprzydatna dla mnie
, gdyż:
1) jedziemy we 2 osoby, a nie 4, więc automatycznie wychodzi drożej,
2) trudno zrobić sobie bazę wypadową na pół kraju znacznie większego od Polski w jednym miejscu
i co, będę dzień w dzień jechał po kilkaset kilometrów w jedno miejsce i na wieczór wracał? To jest rozwiązanie dla osób siedzących przez cały czas w jednej okolicy, a nie zwiedzających Szwecję.
Tak więc dla oszczędnych osób aktywnych zostaje tylko namiot, co w żaden sposób mi nie straszne (tutaj akurat bym nie przesadzał z tym, że nie jest to rozwiązanie dla każdego, np. z dziećmi - ludzi jeżdżących nawet z niemowlakami pod namiot jest masa) i cenowo, choć wyżej niż na dzikszych Bałkanach, jeszcze ujdzie, zwłaszcza, gdy kilka razy prześpi się na dziko.
Męczą mnie pozostałe ceny - jedzenia (na Bałkanach stołuję się regularnie w restauracjach, tutaj też od czasu do czasu chciałbym coś zjeść treściwego i ciepłego), wstępów (odwiedzamy bardzo dużo miejsc płatnych typu muzea i skandynawskie bilety potrafią dać po portfelach) itp.
Tak czy siak, jeśli wszystko pójdzie dobrze, to za 2 tygodnie będę już po drugiej stronie morza