Dawno temu w jakimś magazynie krajoznawczym przeczytałem o "uroczej krainie na pograniczu Czechosłowacji i NRD". Nazywała się Szwajcaria Saksońska. Opis i te kilka zdjęć zapadły w pamięć, tak że gdy w znajomym biurze pojawiła się oferta wycieczki w tamte rejony, to bez namysłu zdecydowaliśmy się. W tym roku nie dysponujemy ani nadmiarem czasu ani gotówki, więc taki czterodniowy wyjazd bardzo nam odpowiadał, szczególnie że i dojazd nie za daleki. Obecnie tamtejsze Szwajcarie są dwie - Saksońska i Czeska. Po obydwu stronach granicy powstały parki narodowe i szlaki turystyczne. Położenie rejonu zaznaczono na mapce.
Dzień pierwszy
Z Krakowa autokar zabiera nas o 6 rano. Ulewny deszcz, zimno. Ten autokar docelowo jechał do Budapesztu, nas tylko podwoził do Bielska. Siadamy, a tu wchodzą znajomi (nasi i Wasi) - UTAN-y, którzy jechali do Grecji na wczasy z tym samym biurem. Droga do Bielska zleciała szybko na pogawędkach i planach, między innymi spotkania w Zatorze.
W Bielsku nasz autokar pojawił się po ósmej i ruszyliśmy na zachód, zabierając po drodze ludzi z Pszczyny, Katowic i Gliwic. Wczesnym popołudniem był postój obiadowy koło Legnicy, a około 16-tej dotarliśmy do pierwszego punktu wycieczki - Budziszyna.
Budziszyn - miasto wież i musztardy
Pamiętamy z lekcji historii "pokój w Budziszynie" i "słowian łużyckich". Miasto było założone przez Słowian połabskich, zajęte przez Niemców, potem odbite przez Bolesława Chrobrego w 1002 roku, ale pokój z cesarzem Henrykiem II zawarto dopiero w 1018.
Potem miasto wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk - panowali tu Niemcy, Czesi, Węgrzy, Sasi.
W XIX wieku miasto stało się ośrodkiem przebudzenia narodowego Serbołużyczan. W 1839 r. w Budziszynie zostało założone towarzystwo gimnazjalne Societas Slavica Budissenensis.
W czasie II wojny światowej miasto zostało zniszczone prawie w 80%, ale jest w całości odbudowane.
Dlaczego wieże i musztarda? Miasto posiada 17 zabytkowych wież (w tym jedną krzywą) a także muzeum musztardy.
Opis najważniejszych wież można znaleźć między innymi na stronie:
https://www.sachsen-erkunden.de/bautzen-stadt-der-tuerme/
Już na początku zwiedzania otaczają nas wieże - duże i małe na budynku starych koszar, wieża Serbska i Bogata, o której będzie więcej później.
Baszta Grabarzy to też wieża, choć niska.
Budynki z 16 wieku.
Wieża Studencka była niegdyś jednym z głównych wejść do miasta.
Klimatyczne uliczki.
Na ulicach napisy dwujęzyczne - po niemiecku i serbołużycku.
Ratusz od tyłu prawie tak piękny jak od przodu, Wieża Ratuszowa też się liczy.
Dwu-wyznaniowa Katedra św. Piotra. Wieża Katedralna, chyba najwyższa w mieście.
Wnętrze katedry. Była ona budowana jako kościół katolicki, w międzyczasie była reformacja, ale kompromisowo katolikom zostawiono część kościoła, ewangelikom resztę. Każda część ma osobny ołtarz, ambonę, organy. Na zdjęciu widać katolicki przód i ewangelicki tył katedry. Ołtarz i ambona z zielonym proporcem przynależą do ewangelików. Podczas rozbudowy skrzywiono oś nawy głównej, co też widać na zdjęciu.
Ołtarz katolicki.
Organy w części ewangelickiej.
Wejście do kompleksu kurii katedralnej (chyba). Trójca Święta, apostołowie...
Drugi z symboli miasta - musztarda. Tu Restauracja Musztardowa
Wieża Maciejowa - wystawiona na cześć węgierskiego króla Macieja Korwina, który rządził Budziszynem w latach 1469-1490. Na bramie scena koronowania Macieja.
Reklama przy jednej z piwiarni.
Wieża Katedralna i Nowa Wieża Wodna z XIX wieku.
Stara Wieża Wodna z XV wieku.
Schodzimy nad Sprewę. Stara wieża Wodna i wieża kościoła św. Michała.
Budziszyn leży nad rzeką Sprewą, która następnie płynie przez Berlin, a za Berlinem wpływa do Haweli. Między Budziszynem a Berlinem tworzy malownicze rozlewiska Spreewald (po dolnołużycku - Błota). Nazwa mówi sama za siebie.
Wracamy do rynku i ratusza, tym razem od frontu.
Chwila odpoczynku pod drzewami.
Bogata Wieża. Na zdjęciu tego za bardzo nie widać, ale jest krzywa. Szczyt odchyla się o prawie 1,5 metra. Na tej ulicy w kafejkach po prawej stronie można dostać naprawdę bardzo dobre lody.
Wieża Lwia była częścią dawnych fortyfikacji. Stała na drodze do Czech, a lew był w czeskim herbie - stąd nazwa.
Kamienice na rynku. Okna w dachu bardzo przypominają te w Sybinie w Transylwanii. W końcu Sybin też zamieszkiwali Sasi.
Sybin:
Manufaktura i muzeum musztardy - jeden z punktów programu zwiedzania.
Lekkie rozczarowanie - manufaktura prawie nie wyeksponowana, za to bogata kolekcja pojemników na musztardę.
Przy muzeum był też sklep. Zwykłe musztardy można było kupić nawet poniżej jednego Euro, ale ceny tych smakowych zaczynały się od kilkunastu euro.
Jeśli ktoś zainteresowany, można zobaczyć na stronie:
http://www.bautzner-senfladen.de/
To tyle relacji z Budziszyna. Jak czas pozwoli, następna będzie z czeskiej Szwajcarii.
Pozdrawiam,
Krzysztof