Zmobilizowaliście mnie do pisania
Przez te parę dni, jak nie byłam zawalona robotą, to jakieś spotkanie towarzyskie, a jak wieczór w domku, to miałam lenia
A więc niniejszym ogłaszam następny odcinek
11.08 - wtorek - ciąg dalszy:
Wieczór w Vela Luce.
Wycieczka do Vela Luki była podyktowana chęcią zobaczenia największego miasta na wyspie, zrobienia dużych zakupów i znalezienia jakiejś uroczej konoby na romantyczną kolację
Wszystkie te cele zostały zrealizowane
Ale po kolei...
Wjeżdżamy do centrum miasteczka i od razu dziwi nas potworny ruch, jaki tu panuje. Samochody jeżdżą dookoła mariny, wszyscy trąbią; chaos i hałas... W przewodniku jakoś inaczej opisywali tę miejscowość. Pamiętam coś o cichym i spokojnym miasteczku... No cóż, nie jest to prawdą. I chyba nie może być, skoro w Vela Luce znajduje się przystań promowa.
Musimy przyznać, że na pierwszy rzut oka, miasteczko nas nie zachwyca. Na drugi zresztą też niespecjalnie... Ale jest kilka wartych uwagi miejsc, które chcę Wam pokazać.
Na początek idziemy w stronę górującej nad miastem wieży przy kościele parafialnym św. Józefa:
Przy wejściu na przykościelny plac rosną dwa piękne cyprysy (Już teraz wiem, że to nie są pinie
Zawsze byłam "noga" z biologii
):
Po obejrzeniu kościoła (i osobno stojącej wieży) z zewnątrz, kierujemy swe kroki na nabrzeże:
Stoi tu budynek z napisem, który nas zaintrygował:
Opća pućka ućiona - brzmi fantastycznie, nie sądzicie
Podejrzewam, że to jakaś gminna (od:
opcina) szkoła (
ućiona). Ale co w takim razie znaczy
pućka Translate.google.com jakoś nie umiał sobie z tym poradzić...
Ruszamy dalej na spacer nabrzeżem. Przechodzimy obok pomnika żeglarzy (tak się chyba na niego mówi...):
I zmierzamy dalej:
w kierunku kościoła Sv. Gospa od Zdravlja, który oglądamy też tylko z zewnątrz:
Cały czas wypatrujemy jakiejś przyjemnej konoby, w której moglibyśmy spędzić wieczór. Na razie nic ciekawego nie rzuciło nam się w oczy. Przypominam sobie relację
Dangol i opisaną przez nią konobę "Lučica" (ostatecznie tam właśnie "lądujemy"
).
Ale najpierw dochodzimy do końca nabrzeża i widząc drogowskaz: Konzum 300 metrów, ruszamy przed siebie. Początkowo chcemy tam dotrzeć na piechotę, ale w porę przychodzi opamiętanie. Po pierwsze: jeśli to jest 300 metrów, to ja jestem uzdolniona matematycznie
Po drugie: przecież nie będziemy dźwigać naszych "dużych zakupów", skoro możemy podjechać autem.
Wracamy więc na parking na nabrzeżu (za który zapłaciliśmy za 3 godziny z góry i ostatnia nam przepadnie, trudno) i podjeżdżamy pod sklep. Kupujemy trochę wina dla siebie i dla rodziny. Żeby było śmieszniej, w koszyku mamy głównie wina z Pelješaca
Po udanych zakupach wracamy do centrum miasteczka (znajdujemy bezpłatne miejsce parkingowe!) i postanawiamy znaleźć ową konobę "Lučica". Trzeba trochę odejść od mariny i wejść przez bramę na spore podwórko. (Na nabrzeżu są drogowskazy.)
Jest jeszcze dosyć wcześnie (po 19:00), więc bez trudu znajdujemy wolny stolik i możemy wreszcie napić się zimnego Karlovacka:
Jak widzisz,
Danusiu, na zdjęciu ten sam obraz, co w Twojej
relacji
Bardzo mi się spodobał.
Zamówiliśmy makrelę z grilla (ryby pierwszej kategorii bardzo drogie!). Dostaliśmy porcje składające się z trzech ryb każda! Do tego oczywiście sałatka i chleb. Pychota!
Najedliśmy się bardzo!
Wyjątkowo przypadła nam do gustu atmosfera panująca w konobie. Stopniowo zaczęło przybywać gości i robiło się coraz bardziej gwarno, co było głównie zasługą grupy wesołych Włochów
Uroczy dziedziniec tętnił życiem. Aż nie chciało się nam stamtąd wychodzić:
Po drodze do samochodu "focimy" jeszcze nabrzeże Vela Luki na pożegnanie:
Miejscowość nie zachwyciła nas. Nie ma tu w zasadzie żadnych ciekawych zabytków. Można co prawda podejść (lub podjechać) do jaskini położonej nad miasteczkiem (Vela Špilja). (Dotrzemy tam jutro.)
Ale cieszymy się, że tu przyjechaliśmy, bo spędziliśmy wspaniały wieczór w konobie "Lučica"
P.S.
Tymonko, a teraz trzymam Cię za słowo:
Tymona napisał(a):maslinka napisał(a): Nie daj nam zbyt długo czekać
No dobra, ale pod warunkiem, że najpierw Ty skrócisz nasze czekanie
i czekam na ciąg dalszy Waszych przygód