Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Szutrowym szlakiem przez wyspy, czyli Chorwacja 2009

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 03.09.2009 21:58

Jak mi tęskno za takimi widokami,a lawendę bardzo uwielbiam i oglądać i wąchać :D
krutom
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3385
Dołączył(a): 16.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) krutom » 04.09.2009 00:05

Lawendę mam w ogródku ale takich widoczków nie mam. Znów udalo mi się przegapić relację, która już "trwa" od dwóch tygodni.

Pozdrowienia
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 04.09.2009 11:50

Byliśmy w okolicach Brusje parę dni wcześniej niż Ty i lawendy było jeszcze bardzo dużo. Nazbieraliśmy tyle, że wystarczyło na kilka buław i na woreczki. Ale zapewniam Cię, że to nie my wycięliśmy całą :wink:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.09.2009 12:59

Mkm, dzięki za sympatyczną melodię i przewijające się obrazki ze Starego Gradu :)

Januszu, Tobie też dziękuję za dedykację, mimo że nie mam lawendowych oczu :wink:


AnetaA napisał(a):Jak mi tęskno za takimi widokami,a lawendę bardzo uwielbiam i oglądać i wąchać :D

Wiosną zasadziliśmy lawendę w doniczce. Niestety, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje, mój mąż przesadził z podlaniem jej i zgniła :(


krutom napisał(a):Lawendę mam w ogródku ale takich widoczków nie mam. Znów udalo mi się przegapić relację, która już "trwa" od dwóch tygodni.

Pozdrowienia

Witaj, Krutom, lepiej późno niż wcale :wink: Serdecznie zapraszam do wspólnej podróży :D


Mdziumka napisał(a):Byliśmy w okolicach Brusje parę dni wcześniej niż Ty i lawendy było jeszcze bardzo dużo. Nazbieraliśmy tyle, że wystarczyło na kilka buław i na woreczki. Ale zapewniam Cię, że to nie my wycięliśmy całą :wink:

Widać spóźniliśmy się... No mam nadzieję, że to nie Wasza sprawka :wink: Tak wielu krzaczków na pewno nie udałoby się Wam ogołocić :lol:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.09.2009 13:51

05.08 - środa - ciąg dalszy:

Jedziemy dalej... Ze "starej drogi" zjeżdżamy do polecanego Grablje (tylko do Velo Grablje, ponieważ droga prowadząca do Malo G. jest bardzo wąska i schodzi dosyć stromo w dół; jak na dzisiaj dosyć już mamy takich "atrakcji" :wink:):

Obrazek

Kiedyś koniecznie trzeba tu będzie przyjechać w czerwcu, ze względu na odbywający się w miejscowości Festiwal Lawendy:

Obrazek

Spacerujemy po Velo Grablje. Wioska jest na pół opuszczona:

Obrazek

Obrazek

Na placu przed kościołem, w cieniu drzewa, siedzi starszy pan. Patrzy na nas przyjaźnie, uśmiecha się. Mówimy mu: "Dobar dan", on również nas pozdrawia. Sielska atmosfera tego miejsca wyraźnie mu służy, wygląda na szczęśliwego. Poza tym mężczyzną nie spotykamy w Velo Grablje nikogo.

Niektóre domy są nie tylko opuszczone, ale i zrujnowane:

Obrazek

Cisza, spokój... Niby przyjemnie, ale aż zbyt spokojnie... Niemniej jednak miejscowość jest bardzo malownicza i fotogeniczna :)

Ruszamy w dalszą drogę. Zatrzymujemy się poniżej punktu widokowego i oczywiście "focimy":

Obrazek

Obrazek

Ładnie widać Półwysep Kabal i Brač:

Obrazek

Robimy sobie nawzajem zdjęcia :wink::

Obrazek

Kolejny przystanek to miejscowość Selca. Znajduje się tu pięknie położony cmentarz, który kojarzyłam z relacji Dangol:

Obrazek

Obrazek

"Stara droga" wkrótce się kończy. Dojeżdżamy do tej nowej i jedziemy kilkaset metrów w lewo, w stronę Hvaru, żeby zrobić zakupy w dużym "Kerum" (tym przy przystani promowej). Kupujemy lubina, bo wieczór zamierzamy spędzić na campingu, jedząc rybkę i popijając Karlovačko :)

Niestety koło 19:00 zaczyna ostro wiać, więc rozpalenie grilla staje się niemożliwe. Nie rezygnujemy jednak z zaplanowanej kolacji. Lubina smażymy na patelni, a właściwie mąż smaży, ja zajmuję się przygotowaniem sałaty:

Obrazek

Na zdjęciu widać (po naszych ręcznikach) jak wieje!

Wiatr wzmaga się z każdą minutą. W nocy to jest już zupełne szaleństwo! I to jest właśnie ten problem (z naszym miejscem na campie), o którym wspominałam wcześniej. To, że rozbiliśmy się tak blisko morza naraża nas niestety na silne podmuchy wiatru. Bora szaleje tak, że z trudem zasypiamy, a rano pył z ziemi mamy we wszystkich naczyniach, koszykach i torbach :evil:
To nasza pierwsza i niestety nie ostatnia noc z borą...

:papa:
Ostatnio edytowano 25.02.2012 18:26 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 04.09.2009 14:23

Ja jeszce pozwolę sobie wrócić do lawendy: mimo że jej strasznie dużo w Cro to jednak (coś mi się tak kojarzy) symbolem kwiatowym Chorwacji jest irys chyba... czy się mylę? Poszperam trochę, może coś znajdę.

Fajne są takie opustoszałe wioski,oczywiście na swój sposób,ja zawsze zastanawiam się, jak tu było, gdy takie miejsce tętniło życiem i dlaczego już nie tętni...?
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 04.09.2009 16:34

maslinka napisał(a):Wiatr wzmaga się z każdą minutą. W nocy to jest już zupełne szaleństwo! I to jest właśnie ten problem (z naszym miejscem na campie), o którym wspominałam wcześniej. To, że rozbiliśmy się tak blisko morza naraża nas niestety na silne podmuchy wiatru. Bora szaleje tak, że z trudem zasypiamy, a rano pył z ziemi mamy we wszystkich naczyniach, koszykach i torbach :evil:
To nasza pierwsza i niestety nie ostatnia noc z borą...

:papa:


Wiedziałem, że to będzie BORA. :wink: :D

W 2003 roku na kempingu Dole (ale ten czas leci) też przeżyłem coś takiego, po liku dniach pobytu w ciągu dnia i w nocy zaczął wiać mocny wiatr.
W dzień wzmagał gorąco a w nocy oprócz duchoty w namiocie, powodował głośny szum drzew, przy którym "śpiew" cykad to pikuś.

Po trzech dniach takiego szumu i gorąca uciekliśmy do Primoštenu, gdzie nad "pełnym morzem" zastaliśmy przyjemnie chłodząca bryzę.

Mój brat kilka lat później na kempingu Boban przeżył borę, która zrywała linki od namiotów.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.09.2009 16:45

AnetaA napisał(a):Ja jeszce pozwolę sobie wrócić do lawendy: mimo że jej strasznie dużo w Cro to jednak (coś mi się tak kojarzy) symbolem kwiatowym Chorwacji jest irys chyba... czy się mylę? Poszperam trochę, może coś znajdę.

Niestety nie mam pojęcia, a na szybko nie mogłam niczego "wygooglać".


AnetaA napisał(a):Fajne są takie opustoszałe wioski,oczywiście na swój sposób,ja zawsze zastanawiam się, jak tu było, gdy takie miejsce tętniło życiem i dlaczego już nie tętni...?

No cóż, podejrzewam, że to normalna kolej rzeczy: młodzi wyjechali tam, gdzie coś się dzieje, gdzie mogą się kształcić i pracować. Nadmorskie miejscowości "żyją" z turystyki, ale te położone w głębi wyspy nie są na tyle atrakcyjne dla turystów, żeby ci spędzali w nich urlopy...


Janusz Bajcer napisał(a):Wiedziałem, że to będzie BORA. :wink: :D

Ja też wiedziałam, że wiesz, Januszu :D

Janusz Bajcer napisał(a):Mój brat kilka lat później na kempingu Boban przeżył borę, która zrywała linki od namiotów.

Pamiętam to zdjęcie, które wkleiłeś w mojej ubiegłorocznej relacji :)
Takie są niestety wady mieszkania pod namiotem tuż nad morzem. Ale zalet jest zdecydowanie więcej :)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 04.09.2009 17:16

maslinka napisał(a):Takie są niestety wady mieszkania pod namiotem tuż nad morzem. Ale zalet jest zdecydowanie więcej :)


Na 10 pobytów pod namiotem
-za pierwszym razem w 1997 roku wojna z mrówkami (wygrana),
-w 2003 bora na Dole (wygrała, bo nas przegnała)
-w 2007 roku mała powódź (przez namiot przepłynęła woda)
- czyli trzy małe minusy, a reszta to same plusy :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.09.2009 17:27

06.08 - czwartek:

Dzisiaj jedziemy na południową stronę Hvaru, żeby pozwiedzać tamtejsze zatoczki i trochę poplażować :)

Najpierw jednak zatrzymujemy się w wiosce Pitve (miejscowość przed tunelem). Nie zrobiliśmy tego dwa lata temu, a potem żałowaliśmy. Tym razem naprawiamy błąd i jesteśmy urzeczeni pięknem wąskich uliczek. Zresztą sami zobaczcie, jak tam ładnie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kamienne domy i wijące się winorośle pięknie się ze sobą komponują.

Sporo tu domów na sprzedaż. Nam bardzo spodobał się taki o powierzchni 400 metrów :wink::

Obrazek

Ciekawe, ile kosztuje :?:
Spacer po Pitve jest bardzo przyjemny, ale pora ruszać dalej, bo znowu się nie opalimy :twisted:
Musimy oczywiście pokonać tunel. Nie jest to dla nas tak emocjonujące przeżycie, jak za pierwszym razem, chociaż czujemy mały dreszczyk na plecach, kiedy tak jedziemy w ciemnościach:

Obrazek

Postanawiamy zacząć "zwiedzanie" od Svatej Nedjelji. Zmierzamy w stronę wioski, podziwiając widoki:

Obrazek

Mijamy zjazd na "Kamp Lili" i spalone połacie lasu :(:

Obrazek

Dojeżdżamy do Sv. Nedjelji i idziemy trochę w lewo, na skałki:

Obrazek

Znajdujemy wybetonowany kawałek, na którym można się wygodnie położyć i wskakujemy do wody. "Życie podwodne" rewelacyjne! :D Pstrykamy trochę fotek naszym aparatem firmy Bosch :wink: (Jutro chyba je wreszcie zawieziemy do fotografa.)

Potem na karimaty, książeczka i pięknie jest :D

Niestety po jakimś czasie zaczyna się chmurzyć. "Zwijamy się" i jedziemy dalej, a raczej wracamy w stronę tunelu.

Po drodze mamy "Kamp Lili", więc zjeżdżamy. Droga wiedzie stromo w dół. Camping opisywała już Mdziumka w swojej relacji. Ja dorzucę jeszcze nasze fotki pięknej zatoczki przy campie:

Obrazek

Obrazek

A oto i sam camping:

Obrazek

Robi na nas dobre wrażenie - jest zacieniony, ładnie położony, ma śliczną plażę. (Przynajmniej z góry wygląda bardzo zachęcająco. Niestety nie schodziliśmy, bo mąż martwił się o auto, które zaparkował nie najszczęśliwiej.) Tylko trochę tu ciasno, namiot przy namiocie. Ale trudno się dziwić, to szczyt sezonu. Ceny są bardzo atrakcyjne: 8 euro za osobę, nie doliczają samochodu ani namiotu. Jeśli przyjdzie nam kiedyś ochota zakosztować w pełni "zatunelowego Hvaru", to pewnie tu przyjedziemy :)

Teraz pora ruszać w dalszą drogę, do Ivan Dolac. Zjeżdżamy do miejscowości i przeżywamy rozczarowanie. Mimo najszczerszych chęci nie udaje nam się tu zaparkować. Wrażenia nijakie, bo też nic to nie zobaczyliśmy, trochę szkoda...

W Zavali też mamy pecha, wszystkie miejsca parkingowe w miarę blisko morza są zajęte, a zatrzymać się gdzieś dalej i iść kilometr nam się nie chce.

Nasz wyjazd na południową stronę Hvaru nie należał do szczególnie udanych. Aby w pełni cieszyć się uroki plaż Ivan Dolac czy Zavali, trzeba tam po prostu mieszkać. Inaczej kombinuje się ze znalezieniem miejsca parkingowego i niewiele czasu pozostaje na cieszenie się słońcem i morzem.

Postanawiamy wrócić na naszą przycampingową plażę, do zatoczki Mina, która zresztą bardzo nam się podoba, a w której spędzamy tak mało czasu, bo ciągle zwiedzamy inne "uvale" :twisted:
Nie byłabym jednak sobą, gdybym po drodze nie namówiła męża na krótką wizytę we Vrboskiej :twisted: Ale o tym w następnym odcinku :)

:papa:
Ostatnio edytowano 22.10.2012 19:33 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 04.09.2009 18:28

Maslinka napisał(a):Wiatr wzmaga się z każdą minutą. W nocy to jest już zupełne szaleństwo! I to jest właśnie ten problem (z naszym miejscem na campie), o którym wspominałam wcześniej. To, że rozbiliśmy się tak blisko morza naraża nas niestety na silne podmuchy wiatru. Bora szaleje tak, że z trudem zasypiamy, a rano pył z ziemi mamy we wszystkich naczyniach, koszykach i torbach icon_evil.gif
To nasza pierwsza i niestety nie ostatnia noc z borą...



Fragment z naszej relacji
kulka53 napisał(a):
W nocy budzą nas dziwne odgłosy docierające z zewnątrz. Huk, łomot, wycie, trzaski. Co to jest :?: 8O Po chwili orientujemy się, że wieje, bardzo, ale to naprawdę bardzo silny wiatr. Jest druga - środek nocy. Koraliki powieszone przez gospodynie przy wejściu do naszego apartamentu raz po raz są rzucane w drzwi wejściowe, chociaż wisiały po stronie zawietrznej. Wydaje się, że jeszcze raz tak walnie to szyba w drzwiach się rozsypie w drobny mak. Jeden wielki potworny szum i łoskot spadających na nasz dach przedmiotów z wyżej położonych domów. Dopiero jednak po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że to jest po prostu huragan, który nad ranem jeszcze przybrał na sile. I w ten oto sposób zawarliśmy znajomość z burą, spowodowaną przez nadejście chłodnego frontu od północnego wschodu. Wieje tak silnie, że czasem naprawdę trudno utrzymać się na nogach, z takim wiatrem jeszcze nigdy w Polsce się nie spotkałem. Będąc w górach nie mieliśmy okazji odczuć siły halnego. A nad Bałtykiem nawet 10 w skali Beauforta nie wywoływało
takich efektów. Mając w pamięci niedawną tragedię pod Czestochową :( , kiedy trąba powietrzna zmiotła dachy z wielu domów, nie zasypiamy już tej nocy.

Rano próbujemy sprawdzić co regularnie powoduje potężne uderzenia w dach albo w budynek, nic nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Nie da się ustać w miejscu, nie można oddychać przy takim wietrze, człowiek jest natychmiast spychany i ląduje na pierwszym murku lub musi się schować. Chłonąc moc wiatru, uczepieni przyapartamentowego murka, po raz kolejny zdajemy sobie sprawę jak niewiele znaczy człowiek w zderzeniu z potężnym żywiołem........
Wiatr podnosi kropelki wody morskiej unosząc ją na wysokość kilku metrów od powierzchni wody. Chociaż słońce czasem świeci, są cienkie chmury, nie odważamy się wyjść dalej niż metr od słupa podtrzymującego dach od naszej werandy. Są tam wąskie schodki do skalnego ogródka gospodyni, chronione z boku murkami. Opierając się o niego można było pstryknąć kilka zdjęć, niestety z powodu trudności w utrzymaniu równowagi, nie było żadnych szans na zrobienie lepszych, nie poruszonych.

Obrazek

Obrazek

Czekamy, że może wiatr ustanie lub choćby osłabnie, ale nic z tego, cały dzień wieje z potężną siłą z gór w kierunku morza. Wiemy więc już dlaczego tak właśnie wygląda rozpościerająca się przed nami za Velebitskim Kanałem wyspa Pag, pozbawiona jakiejkolwiek znaczącej roślinności, wiemy też dlaczego wątłe figowce czy migdałowce w Ribaricy nie mają prawie wcale liści. Cały dzień spędzamy w domu słuchając wyjącego wiatru, oglądając TV i wylegując się. Do wieczora nie widać żadnej zmiany w pogodzie, postanawiamy więc, że musimy odjechać z tego miejsca, miejsca styku gór z morzem aby uciec od tego niezwykłego zjawiska.


Bora na wyspie to wietrzyk do tego co można przeżyć pod Velebitem. Jak do tej pory nie słyszałam czegoś podobnego.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.09.2009 19:52

Lidio, piękny opis, oddaje grozę sytuacji. Wasze zetknięcie z borą było przerażającym przeżyciem.
"Nasza" bura była nie tyle straszna, co upierdliwa (to określenie najlepiej do niej pasuje :twisted:). Najgorszy był brud, pył, którym wiała prosto w oczy i który osiadał na całym naszym campingowym dobytku.

Lidia K napisał(a):Bora na wyspie to wietrzyk do tego co można przeżyć pod Velebitem. Jak do tej pory nie słyszałam czegoś podobnego.



Zgoda, że pod Velebitem wieje dużo silniej niż na wyspach. Ale z drugiej strony, w namiocie przeżywa się każdy powiew intensywniej niż w apartamencie. Całą noc wiatr targał tkaniną wte i we wte. Już myślałam, że nas porwie.
Namiot wyszedł z tego zupełnie bez szwanku, co oznacza, że jest naprawdę niezły :D

Pozdrawiam serdecznie :)

P.S. Dopiero teraz się zorientowałam, że dzisiaj napisałam mojego tysięcznego posta :D :D :D Bardzo się z tego cieszę i właśnie świętuję z piwem w dłoni. (Nie jest to niestety Karlovacko, ale Peroni - jedno z moich ulubionych :))
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 04.09.2009 20:27

maslinka napisał(a):P.S. Dopiero teraz się zorientowałam, że dzisiaj napisałam mojego tysięcznego posta :D :D :D Bardzo się z tego cieszę i właśnie świętuję z piwem w dłoni. (Nie jest to niestety Karlovacko, ale Peroni - jedno z moich ulubionych :))


GRATULACJE

Już zapomniałem kiedy był mój tysięczny :wink:

PS Nie dawno zorientowałem się, że mam ponad 15 tysięcy :roll:
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 04.09.2009 21:42

Maslinko , na tysiączkę , prezent prosto z ... Belgradu :D
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 04.09.2009 21:49

Gratuluję tysiaczka :)

Wędrując z Wami zazwyczaj słów brakuje na komentarz, można patrzeć, podziwiać, chłonąć i chcieć też to wszystko zobaczyć.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Szutrowym szlakiem przez wyspy, czyli Chorwacja 2009 - strona 16
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone