Dzień 6 – szutrowo i jaskiniowoDzisiaj Kijanka zwiedziła troszkę szutru i zatoczek ale po kolei….
Z porannych wieści dzieci spały do 9!!!szok….wakacje są wspaniałe!!!!
Plany po naradach to zatoczki w okolicy na północ od Vela Luki, czyli
Prihonja, Prapatna, Stiniva….i inne…po 17 planujemy stawić się w jaskini Vela Spilja kiedy to otwierana jest po południowej sjeście…i wieczór w VL…dobry plan nie jest zły więc zaczynamy realizację
Wyjście z apartmanu dość późno no ale jak sobie człowiek pośpi to i czasu potem mniej:)
Do tego grzeje żarem z nieba więc plażowania długiego nie planujemy…
Jedziemy w stronę Vela Luki ale nie główną trasą, zjeżdżamy
do Brny i jedziemy wzdłuż brzegu przy którym pełno apartamentów i pusto….na mało którym dachu/garażu stoi samochód:)….cisza spokój ale jakoś zatoczek ciekawych brak...niemniej jednak morze wygląda tu również niesamowicie…
Roślinność Korculi jest tak gęsta i bujna że wielokrotnie nawet nie widać jaki jest brzeg chociaż jedziemy tak blisko …ocena utrudniona ale z racji bliskości wielu apartamentów nie spodziewamy się wielkich rewelacji…jedziemy spokojnie dalej…a dalej jest
Grscica gdzie można odbić w górę na Blato lub podążać nadal wzdłuż brzegu takim nieco szutrem….decydujemy się nazbierać trochę pyłu chorwackiego na naszą karoserię więc jedziemy wzdłuż…
Karbuni mijamy….zatoczki i wysepki mini oglądamy, ładnie tu…Zvirinovik, Obljak, Kosor…prezentują się ciekawie…aż chciałoby się wskoczyć do morza i wpław przepłynąć…
za Karbuni odbijamy już w górę i w lewo na
Poplat, naszym oczom ukazuje się wzgórze i cała banda mew piszczących i jakby kłócących się…przez moment nas to zastanawia bo to taki interior raczej ale zaraz domyślamy się co to jest…po prostu wysypisko śmieci…zmykamy szybko zanim zapach przeniknie do wnętrza i odbijamy na Vela Lukę
Ok mijamy VL, szybki zakup pieczywka i kierujemy się ku zatoczce Prihonja ale zachęceni widokami kierujemy się najpierw na prawo w kierunku zatoczek
Stiniva. Niestety droga prowadzi dość wysoko nad brzegiem, są apartamenty, jest wąsko i brzeg skalisty więc nie zapowiada się tam raczej na plażę rajską z otoczakami…
Ale widoki piękny…
To nawracamy przy wspólnym wysiłku na szutrze i kierujemy się na wcześniej obraną
zatoczkę Prihonje.
Jedziemy najpierw asfaltem, potem szutrem i na koniec dojeżdżamy do ostrego zjazdu, nie tylko my stanęliśmy tutaj zastanawiając się czy warto…
Pewien Szwed również jak my szukał zatoczek, dorwał mieszkającego obok w apartamentach Czecha i dyskutowali nad mapą, rozmowa przeniosła się na nasz samochód a dokładniej maskę przednią, mapa została rozłożona i tłumaczył nam gdzie możemy się tędy dostać, jak dojechać inaczej…
skwitował że to nie dla dzieci, że skaliście dość itd.
Ale poleca nam Gradinę….hm zaciemniło mnie totalnie tym żarem z nieba i usłyszawszy, że ktoś coś poleca a ta zatoka odpadła to postanowiliśmy już dzisiaj nie szukać więcej tylko uderzyć na Gradinę…
A to widoki na Prihonje…naprawdę piękna zatoka ale z naszymi maluchami nie przeszła castingu…może innym razem jak będą większe…
Z tych ścieżek wijących się wokół VL wypadamy więc na trasę do jaskini Vela Splija i focimy widoczek miasta
Wrócimy tu popołudniu…Pędzimy na Gradinę
O dzizas….rozczarowanie maksymalne…apartament na apartamencie…plaża to same betonowe mini przystanie na łódki….
ogólnie wypadasz z apartamentu rano, zajmujesz miejsce i idąc na obiad zostawiasz ręczniki i klamoty żeby do końca pobytu nikt nie zajął….
o nie…nawet w tych opustoszałych jeszcze warunkach takie coś to nie dla nas….przed tym uciekam i nie zmusi mnie nic do plażowania w takich warunkach….
To szukamy dalej…uvala Todorovica…ostry zjazd a raczej zejście między kilkoma apartamentami i całkiem przyjemna zatoczka, mąż idzie na zwiad…jest pięknie jak twierdzi ale jest jakaś rodzinka…
ok. to jeszcze jedna próba…obok jest
zatoka Stracincica…dojechaliśmy, wygląda fajnie ale jakoś zraziły nas powtarzające się napisy – Privat, zakaz wstępu…jest ścieżka i jak to w Chorwacji na plażę każdy może zejść ale jest tak upalnie że odpuszczamy schodzenie, sprawdzanie, idziemy do auta i decyzja, że
wracamy do Todorovicy
I to był dobry pomysł:)Byliśmy większość czasu sami, na powitanie i pożegnanie jedynie mieliśmy po 2 osobowe towarzystwo…obok plaży jest fajny kącik ze stolikiem i ławką w kamieniu więc idealnie na piknik
Zatoczka naprawdę przemiła, fakt byliśmy sami więc bosko ale jednak są tu apartamenty i czuje się człowiek deczko jak u kogoś w ogrodzie mimo że domki są powyżej i nie wpadają wprost na plażę.
My się czujemy swobodnie w każdym razie....
Czas mija przyjemnie, najedzeni, znów pływamy chociaż muszę przyznać, że woda jest tutaj chłodniejsza nieco..
Jak widać domki są wyżej, plaża jest urodziwa więc polecam
Palmy dają troszkę cienia…to był naprawdę miły czas plażowania
Ostatnia kąpiel orzeźwiająco na wieczór i…mamy towarzystwo…wybrali świetny moment jak akurat się zbieramy więc i my i Oni zadowoleni:)
W drodze powrotnej skręcamy w losowo wybraną drogę sprawdzić czy dojedziemy od drugiej strony do Prihonje….
Jest dojazd ale to bardziej do apartamentów, schodzę na zwiady….plaża nawet nawet..kamyczkowa ale dużo miejscowych mieszkających w powyższych apartamentach więc raczej tu nie zawitamy
Uderzamy do jaskini, czynna już po sjeście więc kupujemy bilety i wchodzimy… przyjemny chłód..choćby i dlatego warto tam zawitać;)
Poza tym całkiem ciekawie dla dzieci, dla nas aż tak nie, malutkie to ale akustyka bardzo fajna i efekt oświetlenia drzewa słońcem przebijającym się przez dziury nam się podoba….
brakuje funduszy na eksplorację dalszą tego terenu ale kto wie…może za parę lat będziemy mogli jeszcze więcej tam zobaczyć…
Dzieci miały atrakcję, Nadia lubi takie tajemnicze miejsca:)
Dzieci zadowolone więc my też, idziemy kawałek ścieżką którą można zejść do samego centrum, bardzo przyjemna chociaż w upał gorzej się wychodzi ale schodzi się sympatycznie:)
Taka ścieżka przyrodnicza …
Spacer po Vela Luce oczywiście rozpoczynamy od lodów….
Samo miasteczko z góry wygląda dużo lepiej niż z bliska..ot palmy, stragany, knajpki…
Ładnie tu ale brakuje klimatu Stari Gradu czy nawet Jelsy….
Dobrze, ze lawenda jest:)
Tutaj trafiliśmy na próbę przed występami, dzieci tańczyły balety…znaleźliśmy plakaty, jutro występ.
Szkoły na wyspie wystawiły swoje zespoły taneczne i dzieci prezentują swoje talenty i efekt całorocznej pracy, Nadia nasza uwielbia tańczyć i napaliła się bardzo….hmm występ dopiero o 21…co z Leną….jak to potem towarzystwo zniesie powrót, pewnie padną w aucie….zobaczymy
]
Próbujemy zlokalizować miejsce odpływania łodzi na Proizd…ciekawe czy są chętni i czy ktoś płynie..z Badiją próba na razie zakończona była niepowodzeniem….szukamy i trafiamy na:
Więc zapada decyzja, płyniemy jutro na Prozid, potem obiadek w Vela Luce i wieczorem idziemy na występ dzieciaków…
W tym postanowieniu wracamy pełni obaw, czy nie skończy się tym , że Lena będzie maruda o tej godzinie…albo padnie na rękach…i to byłby lepszy wariant…
no a może będzie patrzeć z zaciekawieniem bo też lubi muzykę i odtańcowywuje pod każdą restauracją….zobaczymy:)