Dzień 10 – Odkrycia i powrotyPoranek czyli 8:40 witamy w nastroju: "hmmmm pewnie jest brzydko po takiej nocy" ale odsłaniając rolety nie mogliśmy się nadziwić że jednak Chorwacja to Chorwacja, pada a za 5 minut upał:).
Owszem upały zelżały, czuć że jest czym oddychać, troszkę burzowe chmury jeszcze się przetaczają do południa.
Postanowienie na dzisiaj – odkryć nowe zatoczki,
wybór pada na Orlandusa i Bratnija Luke.
Z opisów wyczytanych na forum nastawiamy się na marnej jakości trasę ale co się okazało nic takiego strasznego…
Widoczność jest super, chmury dodają uroku więc podziwiamy znowu okolice z trasy…
Widoki jak żyleta….to zaleta wiatru:)
Spojrzenie na Pupnatską...standardowo już…
Jak widać droga wprawdzie ciągnie się długo ale znośna..szeroka w miarę…miejscami
Dla nas ten szuter jest ok ale czytałam opinie że nie każdy samochód i jego właściciel łyka takie warunki…
to już widać Bratnija Lukę…wygląda bosko…chyba jest pusta…
Iw drugą stronę spojrzenie na Orlandusa…jak tu wybrać???:)
Schodzimy najpierw na Orlandusa, znaczy ja na zwiad i looknięcie fotograficzne….zejście kilkuminutowe, jest jeden fragment ostrzejszy więc w
klapeczkach uważamy , po drodze mijam domki w budowie ale jakby budowa przerwana, gdzieniegdzie coś stuka…chyba w tym sezonie nie wystartują:)
Oto Orlandus….jako że domki są odsunięte od plaży to jest kameralniejsza w moim odczuciu, o jej pięknie nie muszę dodawać…
Ci ludzie za chwilę się zmyli...byli tylko zobaczyć:)
Wracam na górę, jedziemy oblukać Bratniją, z
góry Orlandus wygląda rajsko ale zobaczmy dalej
Z góry
Bratnija wygląda równie rajsko ale widać że są ludzie i domki są bliżej plaży co mnie z lekka dystansuje przy małej plażyczce…ale nie można odebrać jej miana cudownej, obie są naprawdę godne jak to
CROberto pisałeś WOWDecydujemy się na Orlandusa, tam jest swobodniej:)
Moja modeleczka
Zostajemy praktycznie sami na plaży, cieszymy się lekkim wiatrem, słoneczkiem i już mniejszym upałem niż w zeszłym tygodniu…uff tak wolimy…temperatury lipcowo-sierpniowe nie są jednak nam potrzebne…
Woda nieco chłodniejsza po wczorajszym wietrze, pierwszy kontakt i wyczuwamy subtelną różnicę ale szybko po wejściu do wody czuje się fajne orzeźwienie i pływamy, plażujemy, jemy, wygłupiamy się z dziećmi i focimy:)
Czas płynie, dobrze nam tu ale mamy w planie jeszcze powrót na
Hum, taka przejrzystość powietrza może zaowocować dobrą widocznością
Wracamy, mijamy
skręt na Sv Stas – jakies 600m..jedziemy zobaczyć..
Sama kapliczka średnia, ot wiele takich…ale widok stamtąd jest na poziomie chorwackim:)
Ok to od tej strony widok mamy wypodziwiany, lecimy do
Zrnova obczajać gdzie jest konoba Belin polecana przez Marshallhaa, znajdujemy, już nas zapraszają, rakiją częstują ale dzieciaki nam śpią w aucie więc wpraszamy się na inny dzień:)
A tymczasem jedziemy na
Hum i tak jak się spodziewałam widoki czyste i piękne....
Zjazd i wjazd jest asfaltowy ale dość monotonny więc w dół jadę ja bo kierowca już jest z lekka znużony…
Nasyceni widokami chcemy jeszcze uszczknąć coś z okolic i jedziemy w kierunku Blato, polujemy na zdjęcie wzgórza…mąż poluje…
Potem ja….
Jako że nie planujemy już wracać w tę część wyspy bo za często tu ostatnio bywamy to jesteśmy zadowoleni że udało się zrealizować plan w 100%:)
Wieczór spędzamy rodzinnie…mąż na usypianiu 1,5 roczniaka który wyspał się 3 razy dzisiaj w tym ostatni raz wstała o 19:) a ja nadrabiam notatki i drugim okiem łypie na jakąś wersję Barbie – Syrenkoladię czy coś;).
Wiatr opuścił już nasze rejony, ten wieczór zapowiada się spokojnie pod względem aury…
Podsuumowałam sobie, że jak dotąd na wyjeździe nasza Lenusia nauczyła się:
- jeść sama sztućcami
- ubierać sobie sama crossy
- rozumie dużo więcej sformułowań, poleceń, doskonale rozumie co mówimy, opowiadamy bo po swojemu prowadzi z nami dialog, pokazując, potwierdzając głową….rozwój dziecka i poznawanie prze niego świata to najbardziej niesamowita rzecz jakiej doświadczamy…
Obie spisują się na medal, dają nam satysfakcję i wiarę w to że dzieci trzeba zarażać swoimi zainteresowaniami i pasjami…oczywiście nie na siłę ale podejmować próby…
Wobec wielu prób jakim codziennie je poddajemy układając im plan dnia pod nasz styl podróżowania i spędzania czasu postanawiamy zrobić coś dla nich, poświęcić się i zabrać je na piaszczystą plażę…
kierunek Lumbarda….chociaż wiemy że może nam się tam nie spodobać….
Wyrobimy sobie własną opinie przynajmniej;)