Dzień 4716.11.17, Galapagos - Santa Cruz
Nad ranem wydawało mi się, że pada deszcz i nie spieszyłem się z opuszczeniem łóżka. Ostatecznie wstałem dość późno i przywitała mnie piękna pogoda
.
Zrobiłem drobne pranie i rozwiesiłem rzeczy na słońcu, po czym zebrałem się i ruszyłem nad zatokę żółwi. Po drodze kupiłem bułkę słodką za dolara. Podobno można dojechać rowerem, ale nie widzę sensu
.
Rowery trzeba zostawiać przed wejściem na szlak, który jest bardzo wąski.
Rejestruję się w punkcie kontrolnym podając swoje dane i idę wzdłuż lasu opuncji. Po około pół godziny docieram na długą, rajską plażę, po której biegają iguany
.
Nie ma żółwi, którym to miejsce zawdzięcza swoją nazwę
. Podobno zjawiają się dopiero po zmroku.
Widzę po lewej stronie część oddzieloną skałami i postanawiam tam dotrzeć. Bez większego problemu, idąc po kolana w wodzie, omijam ostre lawowe formacje i znajduję się na niewielkiej połaci piachu. Tu spędzam resztę czasu.
Obok mnie przez jakiś czas jest jeszcze dwóch Brytyjczyków, lecz potem zostaję sam.
Snurkowanie nie jest zbyt owocne w tym miejscu, ze względu na dużą ilość piasku podrywanego z dna przez oceaniczne fale, który skutecznie ogranicza widoczność
.
Mimo to nieopodal mnie dostrzegam spory kształt, lecz nie wiem co to było
.
Kiedy postanawiam wracać, okazuje się, że wydostanie się z mojej prywatnej plaży jest trudniejsze, niż dotarcie na nią
.
Gdy ja się rozkoszowałem słońcem i pięknymi widokami, poziom oceanu podniósł się, a fale nabrały na sile. W efekcie ciężko było teraz utrzymać równowagę i przejść między skałami, trzymając plecak nad głową. Parę razy niemal upadłem i koniec końców rozciąłem palec o ostrą i chropowatą powierzchnię lawy
.
Po powrocie do miasteczka widzę w porcie leniwie wylegujące się lwy morskie, z czego jeden opanował ławkę
, oraz masę krabów na kamieniach.
Atrakcją jest także mały targ rybny, gdzie można zobaczyć owoce morza i czyhające na nie pelikany
.
Wieczorem podziwiam ponownie portowe rekiny i ...
udzielam dwóch wywiadów
.
Na Galapagos wszyscy znają angielski i dzieci chodzą wieczorami, aby znaleźć turystów do przeprowadzenia wywiadu w ramach zadania domowego
.
Blisko portu jest duży supermarket w którym ceny są całkiem znośne. Kupuję puszkę tuńczyka za 3 usd i zjadam na obiadokolację razem z przywiezionym makaronem.