Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Szlak Gringo - Relacja Telefonem Pisana

Nazwę Ameryki zaproponował w 1507 roku niemiecki kartograf, pochodzący z Alzacji, Martin Waldseemüller. Przypisywał on odkrycie Nowego Świata, jak wówczas określano nowo odkryty ląd, Amerigo Vespucciemu i na jego cześć nadał mu miano America. Jednym z najstarszych globusów, na którym pojawiła się nazwa Ameryka, jest Globus Jagielloński z 1508 roku.
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 29.10.2017 23:07

Dzień 23

23.10.17, Salar de Uyuni
Wstałem przed 8, długo czekałem na prysznic. Poprosiłem Sergia o namiary na tańsze biura i popędziłem do wskazanego Red Planet. Niestety wcale nie było tanio :? .
Sprawdzam po kolei biura w okolicy. Wreszcie na ulicy zagaduje do mnie facet z biura Lipez i oferuje po negocjacji za 700 bob+200 bob na wstępy tę samą trasę co Quechua Connection, z noclegiem przy gorących źródłach, bo che zamknąć grupę :roll: .
Dodaje, że ludzie w grupie są młodzi i mówią po angielsku :) . Biorę :!: .
Idę się spakować i po drodze kupuję na placu rękawiczki za 20 bob. Liczyłem jeszcze na jakieś śniadanie, ale nie znalazłem po drodze nic ciekawego. Spakowawszy i pożegnawszy się z Savem i Laią ruszam na zbiórkę. Zatrzymuję się przy bankomacie po pieniądze, ale wciąż nieczynny :( .
Kupuję wodę w centrum od starszej pani za 5 bob. Chciała 6, ale zgodziła się robiąc na ustach znak zamykanego suwaka :mrgreen: .
Ruszamy na cmentarzysko pociągów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na miejscu pierwsze złe wrażenie co do kierowcy pełniącego rolę przewodnika :evil: . Mówi trzy zdania po hiszpańsku i nie chce nawet streścić po angielsku, a miał być podstawowy angielski :o . Dalej jedziemy do osady Cochani przy pustyni solnej zobaczyć fabrykę soli.

Obrazek

Obrazek

Bardziej to wygląda jak garażowa produkcja.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Inni przewodnicy opowiadają turystom o procesie produkcji. Akurat trafiam na grupę Sergia i dowiaduję się, że rząd każe dodawać do soli jodu, który kosztuje 1000 bob za kilogram i jest głównym kosztem soli stołowej :o . Jedziemy dalej na pustynię, robimy zdjęcia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy pomniku Dakaru czekając na obiad, poznaję motocyklistę z Brazylii.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obiad jest bardzo syty i bardzo dobry. Alpaka z dziwną kaszą, której nazwy nie pamiętam, marchew, i fasolka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 30.10.2017 22:22

Dzień 23 cd.

23.10.17, Salar de Uyuni
Jedziemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Zatrzymujemy się na kolejne zdjęcia z zabawną perspektywą :oczko_usmiech: .
Zaczynam żałować, że krem do opalania został przypadkiem w dużym plecaku, który jest niedostępny na dachu samochodu. Sól działa jak lustro, wysokość w okolicy 4500n.m.p.m i rozrzedzone powietrzne też robią swoje. Dobrze, że mam okulary przeciwsłoneczne, bo bez nich niemal nic nie widać.

Obrazek

Obrazek

To chyba pan "reżyser" :oczko_usmiech: i inicjator świetnej zabawy. Czyżby nie zawsze był zadowolony z gry młodych "aktorów" :wink:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Radość uzasadniona :D , mi się bardzo podobało 8)

Obrazek

Kolejnym przystankiem jest wyspa kaktusów i ładny widok ze szczytu na pustynię.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spotykam Laię i Sava :) , robimy pamiątkowe zdjęcie.

Obrazek

Co ciekawe na wyspie widać też pozostałości rafy :o . Rafa na wysokości ponad 4500m.n.p.m :!:
Ludzie robią sobie zdjęcia z flagami. Pod pomnikiem Dakaru była polska flaga, tu natomiast sprytnie korzystam z francuskiej :wink: .

Obrazek

Ruszamy na granicę pustyni zobaczyć zachód słońca 8) . Moja kurtka jest tam gdzie i krem, na szczęście ratuje mnie Sharnie z Australii. Rękawiczki to był bardzo dobry zakup :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robimy zdjęcia i jedziemy do solnego hotelu. Posadzkę stanowi rozsypana sól 8O .

Obrazek

Stoły, taborety, łóżka i ściany zbudowane są z soli :!: . Dostajemy podwieczorek w formie ciasteczek i herbaty, w tym do wyboru słynna coca mate polecana na chorobę wysokościową. Zaznaczam, że liście koki mają się do kokainy podobnie jak mak do opium i takim naparem raczył się nawet papież :) . W oczekiwaniu na kolację gramy w karty. Do gry oprócz wspomnianej Sharnie pochodzenia koreańskiego jest też jej partner Matt, ratownik medyczny,, a także lekarz z Vancouver o imieniu Tim, Tristan z Wielkiej Brytanii pracujący jako analityk finansowy oraz Romain z Paryża. Gra idzie mi bardzo dobrze :D , ale najwięcej zwycięstw przypada Francuzowi, który chyba wypił więcej herbaty :oczko_usmiech: . Robimy przerwę w rozgrywkach, bo podają kolację w postaci kapuśniaku (i Ty to jadłeś 8O :!: ) i niewielkiej porcji bigosu. Wracamy do rozgrywki i po jakimś czasie idziemy spać. Pokoje dwuosobowe, ale bez gniazdek.
margaret-ka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2746
Dołączył(a): 05.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) margaret-ka » 30.10.2017 22:55

Super miejscówki, i te słone, i te z kaktusami. Ja tez tam chcę :oczko_usmiech:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 30.10.2017 23:13

Chcieć to móc :!: :D . W Boliwii taniej niż w Polsce, a niedaleko (w Peru) Machu Picchu i wyspy Galapagos 8) .
pzdr. :wink:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 31.10.2017 09:51

Dzień 24

24.10.17, Laguny, Gorące źródła
Wstajemy po 6 i pospiesznie jemy wyśmienite śniadanie :) . Wybieram bułki z serem i pyszne ciasto, które dodatkowo smaruję dulche de leche. Tim ma problemy żołądkowe po wczorajszej kolacji :? . Ja drobne objawy leczę likierem miętowym 25% za 11 bob :wink: , ale on nie chce.
Ruszamy oglądać laguny. Przez jakiś czas kierowca odtwarza trochę angielskiej muzyki, głównie stare przeboje dyskotekowe. Potem bardzo popularna w Boliwii bachata, którą można usłyszeć na każdym kroku. Potem jakieś discobolo.

Obrazek

Widzimy pierwsze dzikie flamingi w kolorowym bajorku, czyli lagunie. Zatrzymujemy się w różnych takich miejscach pełnych różowych ptaków.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

cdn :wink:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 31.10.2017 22:13

Dzień 24 cd.

24.10.17, Laguny, Gorące źródła

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy najładniejszej lagunie, gdzie zaczyna się park narodowy, jemy syty obiad na który składa się kurczak i makaron z warzywami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robimy postój na wysokości prawie 5000 m 8O :!: i oglądamy gejzery, po czym kierujemy się do gorących źródeł :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wszystkie widoki są dla mnie niesamowite 8O , ale przy tym zdjęciu wyrwało mi sie "O ! k...a" :!: :oczko_usmiech: . Poprosiłem Marcina o wyjaśnienie, co to za dziwo :?: . Odpowiedź była krótka : "śnieg" :o .

Obrazek

Obrazek

Podwieczorek, karty, kolacja. Tym razem na kolację słuszna porcja dobrego spaghetti i wino :D . Praktycznie cały dzień mimo słońca było zimno, a wieczorem zrobiło się jeszcze zimniej :( . W związku z tym zastanawiamy się jak przebyć drogę z szopy w której nocujemy do gorącego basenu i z powrotem, aby nie zamarznąć :roll: .
Postanawiamy to zrobić szybko :mrgreen: . Wejście do gorącego basenu po całym dniu marznięcia prosto z siarczystego mrozu to prawdziwa ekstaza :P . Jakby tego było mało, to jeszcze nad głowami na nieskażonym światłem niebie podziwialiśmy miliony gwiazd, z których co jakiś czas jedna postanawiała spaść pomimo księżyca, który niczym dobry pasterz doglądał swojego świetlistego stadka. Swoją drogą księżyc wyglądał jak żywcem wzięty z filmu Dreamworks 8O .
Pomimo zakazu przynoszenia napojów alkoholowych do basenu raczymy się winem. Wciąż przybywający pozostali turyści też nie przejmują się regulaminem :wink: .
Nastrój psuje Mat, stwierdzając, że jesteśmy jedyną grupą bez przewodnika :? . Po jakimś czasie moi towarzysze mają dosyć. Ja jeszcze chwilę się grzeję, ale kolejne nadciągające osoby sprawiają, że i ja wychodzę. Droga powrotna nie jest łatwa :mrgreen: . Co prawda jest mi wciąż ciepło, ale agregat wytwarzający prąd został już wyłączony i muszę iść po omacku do ciemnej szopy. Gdy trafiam, to zastaję resztę grupy kontynuującą imprezę grając w karty przy świetle czołówek :lol: . Dołączam i znowu idzie mi bardzo dobrze. Po paru rozgrywkach idziemy spać.
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 31.10.2017 23:29

Dzień 25

25.10.17, Gorące źródła, Uyuni
To była ciężka noc :x . Łóżko zrobione z betonu i będące jedną częścią z podłogą nie było zbyt ciepłe. Ba, chyba w życiu tak w nocy nie zmarzłem :roll: .
Zweryfikowałem na własnej skórze, że pani od geografii miała rację :oczko_usmiech: . Na pustyni występują duże amplitudy temperatur :idea: . W Egipcie i Jordanie tego aż tak nie odczułem jak tu, ale wysokość 4500 m n.p.m. zrobiła swoje.
Dodatkowo po kapuśniaku na kolację ciągle ktoś w nocy wstawał :wink: do łazienki budząc mnie przy okazji. Albo i nie wstawał :o , co mnie nie dziwi. Łazienka była w osobnym budynku :oczko_usmiech: .
Obudziła nas Sharnie koło 5.30 :twisted: oznajmiając, że robi się jasno. Kiedy wreszcie zebrałem się w sobie, aby opuścić chłodne łóżko na rzecz lodowatego poranka okazało się, że było warto :!: . Zrobiłem parę dobrych zdjęć wschodu słońca nad laguną i gorącymi źródłami. Widok był rewelacyjny, bajkowy 8O . Pojawiły się skojarzenia z mitycznymi mgłami avalonu. Czy raczej bolivionu :mrgreen: .

Obrazek

Coraz więcej osób pojawia się w basenie, a ja tylko grzeję w gorącej wodzie skostniałe z zimna ręce, bo nie chcę potem wieźć mokrych rzeczy :idea: . To wystarczy. Musi :!: .
Jedziemy zobaczyć wulkan i lagunę przy nim, pełną arszeniku oraz pustynię Salvadora Dali.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie kierujemy się na granicę z Chile, gdzie kończy się wspólna podróż z moimi towarzyszami :( .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bez dwóch zdań, trafiła Ci się fajna ekipa

Ja wracam z kierowcą do Uyuni.

Obrazek

Po drodze w kółko leci ta sama irytująca piosenka :twisted: . Postój na obiad jest wybawieniem :) .
Gdy dojeżdżamy do Uyuni,

Obrazek

kierowca wręcza mi ankietę do wypełnienia. Oceniam go wyżej niż zasługuje :? , szczególnie według reszty wycieczki, ale poza tym, że niewiele mówił to i tak uważam, że była to bardzo udana wyprawa :D .
Pytam gdzie jest dworzec autobusowy, a kierowca mnie tam podwozi. Akurat ma odjeżdżać autobus do Potosi i Sucre. Chcę się, dla odmiany po pustyni, wybrać na bagna Pantanal przy granicy z Brazylią, a Sucre będzie dobre jako przystanek na zrobienie prania i odpoczynek :idea: .
Nie mam gotówki, więc szybko idę do bankomatu. Tym razem udało się pobrać pieniądze. Kupuję bilet za 100 bob i podziwiam po drodze piękne widoki :) . W Potosi pytam gdzie jest autobus do Sucre, bo miałem się przesiąść chyba. Kierowca mówi, że to ten sam i abym zaczekał. Biegnę do toalety, skąd słyszę trąbienie :o . Wracam i jedziemy. Po chwili autobus się zatrzymuje i dzieje się coś dziwnego 8O .
Wpada młoda dziewczyna, pyta czy do Sucre, bierze mój plecak i prowadzi do taksówki. Kierowca autobusu mówi, że kurs anulowany. Pytam o zwrot kosztów :?: . Okazuje się, że po prostu mam taksówkę w zamian :!: .
Co ciekawe, chwilę wcześniej czytałem na wiki voyage, że w Sucre jest numer na podstawioną taksówkę… :roll: .
Czekamy chwilę i dosiadają się jeszcze trzy osoby: starsza pani oraz dwie młode dziewczyny. Jestem już spokojny :) .
Dziewczyny bardzo sympatyczne :) próbują nawiązać ze mną rozmowę, a na stacji benzynowej robią sobie ze mną zdjęcia. Kierowca to prawdziwy rajdowiec. Jazda na serpentynach prawym pasem i wyprzedzanie na zakrętach to normalka. Podrzuca mnie do centrum i pytam o hostel. Idę pokierowany do hostelu Berlin. Okazuje się, że o tym hostelu słyszałem od Tima. Jedna wielka imprezownia 8O . Klub, kawiarnia, dyskoteka i hostel w jednym. Okazuje się że recepcjoniście pomaga Polak jako tłumacz! Chwilę gadamy, a tu nagle zauważam Laię i Sava :D :!: .
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 05.11.2017 14:24

Dzień 26

26.10.17, Sucre
Takie śniadanie to ja rozumiem :!: :D . Pełno talerzy z różnymi owocami, kilka rodzajów pieczywa, soki, ser żółty, pomidor :!: . Aż przypomina mi się śniadanie w Paratach.
Do tego za noc w świetnych warunkach, niedaleko rynku, ze śniadaniem i wstępem na imprezy płacę tu tylko 50 bob. Żyć, nie umierać :D .
Długo pałaszuję śniadanie i pojawia się kolega z Polski. Też Marcin :oczko_usmiech: . Bardzo ciekawy, młody człowiek o jasnych, kręconych włosach do ramion z drobnymi okularami na nosie przypieczonym słońcem. Okazuje się, że już od czterech lat podróżuje po naszej planecie 8) :hut: . Był w Azji, Afryce i przebył pieszo przesmyk Darien, który oddziela Amerykę Środkową od Południowej. http://darien.pl/klub/?p=103
Jest to jedno z najdzikszych i najniebezpieczniejszych miejsc na świecie 8O . Jego przeprawa motywowana brakiem pieniędzy na łódź bądź samolot, trwała 7 dni w trudnym terenie porośniętym dżunglą. Po drodze złamał palec, widział kilka węży, spotkał przemytników i nielegalnych imigrantów :o . Wymieniał niesione cukierki na jedzenie i swoje bezpieczeństwo :wink: . Przeszedł przez przesmyk Darien, gdzie nie udało się zbudować drogi Via America, gdzie ginęli członkowie ekip badawczych, a ... w Ekwadorze stracił wszystko, zostawiszy rzeczy w namiocie rozbitym pośród gór :evil: .
Od tego czasu zarabia grając na gitarze :oczko_usmiech: . Marcin zaznacza mi na sporej, darmowej mapce z recepcji gdzie warto się wybrać, doradza i odpowiada na pytania i mówi o programie jaki oferuje hostel :) .
Można się tu uczyć hiszpańskiego w małych grupach za 35 bob, ale mój imiennik proponuje mi prywatne lekcje ze swoją koleżanką w lepszej cenie 8) .
W piątek będzie wieczór z boliwijskim folklorem i piesza wycieczka z przewodnikiem :idea: . Marcin trochę mnie nastraszył, że nie mam pieczątki z granicy boliwijskiej i radzi udać się do biura imigracyjnego. Zbieram się pomału, biorę prawie wszystkie ubrania jakie mam i idę do pralni ulicę obok. Pranie jest tanie, bo za 3kg z odbiorem tego samego dnia zapłaciłem tylko 24 bob :) .
Następnie kieruję się do urzędu, gdzie okazuje się, że wszystko jest w porządku. Idę dalej zobaczyć cmentarzysko, bo podobno jest nietypowe i warte odwiedzenia. Gdy docieram jest już 12 i do 14 nie ma wstępu :? .
Zmierzam zatem w kierunku parku Boliviar. Piękne, sielankowe miejsce :) . Jest tam mała wieża Eiffla i park zabaw z dinozaurami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do tego piękna architektura w okolicy. Siadam dłuższą chwilę na ławeczce i poddaję się urokowi tego miejsca. Czytałem na wiki voyage, że ludzie zatrzymują się w Sucre o wiele dłużej niż planowali, a ja się wcale nie dziwię :) .
Czas mija pomału, gdy wreszcie postanawiam ruszyć dalej. Wskakuję do autobusu, który jedzie do parku z odciskami dinozaurów. Podróż przez korki trwa ponad 40 min, lecz za oknem są ciekawe widoki. Gdy docieram, na właściwy przystanek na wzgórzu poza miastem idzie i gawędzi ze mną młody boliwijczyk. Przy kasach okazuje się, że wstęp z przewodnikiem tylko o 12 i 13. Postanawiam zatem wrócić innego dnia :idea: . Jem pyszny i duży obiad w budce przy przystanku za 12 bob i wsiadam w autobus do miasta za jedyne 1,5 bob.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wysiadam na dużym placu handlowym nieco na przedmieściach. Kupuję dużo bananów za 5 bob i przechadzam się wśród straganów. Znajduję likwidowany sklepik z jeansami za 10 bob, ale żadne na mnie nie pasują :( .
Łapie kolejny autobus do centrum. Wysiadam przy hali targowej i też ją zwiedzam. Kupuję kartę sim z 4gb internetu za 10 bob, po czym wracam okrężną drogą do hostelu. Marcin umawia mnie na lekcję hiszpańskiego na jutrzejszy wieczór i idę odebrać pranie, które jest jeszcze cieplutkie jak świeży chleb :) .
Dziś w programie jest organizowana przez naszego rodaka noc filmowa. Oglądamy ciekawy film podróżniczy p.t. Into the Wild. Niestety głośnik nie jest najlepszy i więcej rozumiem z hiszpańskich napisów, niż z angielskiej ścieżki dźwiękowej :wink: .
marze_na
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8836
Dołączył(a): 12.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) marze_na » 05.11.2017 14:43

Fantastyczna wyprawa :!: Czytam z zapartym tchem :D.
Cieszę się, że dzielisz się na forum tymi wspomnienia, bo bardzo mało tutaj takiej egzotyki :hut: .
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 12.11.2017 22:13

Super wyprawa i świetne fotki. Te z wykorzystaniem perspektywy bardzo pomysłowe. Widoczki wspaniałe.
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 17.11.2017 23:22

marze_na napisał(a):Fantastyczna wyprawa :!: Czytam z zapartym tchem :D.
Cieszę się, że dzielisz się na forum tymi wspomnienia, bo bardzo mało tutaj takiej egzotyki :hut: .

Muszę odpowiadać w imieniu Syna, bo pisze coraz mniej i rzadziej :? . Ma przygody, jest ciekawie i chyba mało czasu na pisanie relacji :roll: . Już parę razy myślałem i widziałem (oczami wyobraźni :wink: ), jak Ty byś przedstawiła niektóre miejsca w Ameryce Płd. :D .
gusia-s napisał(a):Super wyprawa i świetne fotki. Te z wykorzystaniem perspektywy bardzo pomysłowe. Widoczki wspaniałe.

Też jestem pod wrażeniem Jego pomysłu (odwagi i fantazji) na wyprawę, a fotki wykonane telefonem chyba nie oddają w pełni piękna tamtejszego krajobrazu :roll: :?: .
Myślę jednak, że niezwykłość odwiedzanych miejsc i spontaniczność relacji rekompensują niedostatki techniczne :oczko_usmiech: .
pzdr. :wink:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 17.11.2017 23:23

Dzień 27

27.10.17, Sucre
Znowu rewelacyjne śniadanie :D :!: . Oprócz morza owoców :wink: dziś są też empanady (pieczone pierogi z różnorodnym nadzieniem) i pyszny napój kukurydziany na słodko podpisany api.

Obrazek

Obrazek

Po śniadaniu czas iść na wycieczkę z przewodnikiem w cenie 25 bob. Zgarniam przy okazji nowego kolegę z pokoju :) , londyńczyka, który właśnie się zameldował.
Idziemy na wzgórze z najstarszym kościołem w Boliwii.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słyszymy historię z czasów konkwisty, w których Hiszpanie chcieli darować życie przywódcy wioski za całe złoto jakie mają.

Obrazek

Szaman jednak żując i rzucając liście koki przepowiedział, że jeśli najeźdźcy dostaną złoto, to zostaną tu na zawsze. Złoto zostaje ukryte w górach, a wódz rozerwany końmi :? . Wiele lat później podczas poszukiwań złota znaleziono sieć podziemnych tuneli.
Podążając "kocimi" ulicami, nazwanymi tak na cześć protestujących studentów, którzy pojawiali się i znikali jak te zwierzęta :mrgreen: , kierujemy się pod dom prezydenta.

Obrazek

Głowa państwa zajmuje miejsce po dawnym seminarium duchownym (Guereo palace), poza centrum, aby protestujący przed jego domem ludzie nie zwiększali korków w mieście :idea: :lol: .

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy do jednego z tuneli, w których wedle słów przewodnika księża łamali z zakonnicami śluby 8O :evil: i tam potem chowali owoce grzechu :x

Obrazek

Jest tak mało miejsca, że momentami muszę iść na kolanach. Duchowni pewnie mieli zatem od razu pokutę z głowy :idea: .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W dalszej drodze ...

Obrazek

Obrazek

zatrzymujemy się pod kaktusem, który jest tu nazywany tuńczykiem. Przewodnik zrywa kawałek i daje nam do spróbowania.

Obrazek

Obrazek

Ja bym raczej nazwał go zielonym groszkiem bo smakiem przypomina mi czasy, gdy będąc mały wcinałem na działce babci groszek prosto z krzaka :D (zapachniało Proustem, poszukiwaniem straconego czasu i smakiem magdalenki :wink: ).
Następnie odwiedzamy halę targową oraz uniwersytet i rynek, gdzie słyszymy o protestach studentów sprzed dekady, a także ustanowieniu nowej konstytucji. Przewodnik podkreśla, że to Sucre jest oficjalnie stolicą Boliwii, chociaż rząd znajduje się w La Paz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy do hostelu na pyszny sok arbuzowy. Okazuje się, że Finka o jednym oku niebieskim, a drugim brązowym i imieniu Inca jest szwedzkojęzyczna :) . Zaczynam więc sobie przypominać mowę sąsiadów zza Bałtyku, z której na studiach zdawałem egzamin :oczko_usmiech: .
Namawiam grupę z porannej wycieczki aby wybrać się na cmentarz 8) i po odpoczynku prowadzę kilka osób.

Obrazek

Obrazek

Nietypowe jest tu budowanie przeszklonych ołtarzyków, w których obok zdjęć są zabawki, buteleczki z napojami i inne drobiazgi.

Obrazek

Wracamy

Obrazek

Obrazek

i po kolacji w pobliskiej restauracji wegetariańskiej no profit :) , która dochody ma przekazywać na potrzeby społeczności Sucre, proponuję poprowadzenie w ramach wolontariatu lekcji tańca przed imprezą w hostelu :idea: . Dziś jest wieczór boliwijski, a że na każdym kroku tu słyszę bachatę, to sugeruję ten taniec. Rozmawiam chwilę na ten temat z właścicielem, który jest zainteresowany pomysłem, ale przychodzi czas na lekcję hiszpańskiego :) .
Jenny, koleżanka Marcina, jest studentką filologii. W ciągu dwóch godzin sporo mi wyjaśnia i umawiamy się na kolejną lekcję, jutro przed moim wyjazdem do Puerto Suárez :D .
Wracam chwilę odpocząć i wychodzę z pokoju słysząc, że rozpoczyna się pokaz boliwijskich tańców.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cześć z nich bardzo kojarzy mi się muzycznie i wizualnie z Argentyńską chacarerą. Schodzę na dół i dosiadam się do części mojej porannej grupy. Gwoździem programu jest taniec plemiennny w bardzo ciekawych strojach.

Obrazek

Rozmawiam z Incą w przerwach między występami i okazuje się, że tańczy salsę, bachatę i bardzo jej się podoba zouk :D . Mówię, że pewnie będzie bachata na imprezie po występach, jednak ostatecznie mimo sporej dawki reggetonu bachata się do końca nie pojawiła. Oprócz zabawy ze znajomymi tańczę też z paroma ładnymi Boliwijkami :oczko_usmiech: .
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13025
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 17.11.2017 23:31

tiwa napisał(a): Myślę jednak, że niezwykłość odwiedzanych miejsc i spontaniczność relacji rekompensują niedostatki techniczne


Ależ, jakie niedostatki ? Przecież to nie jest konkurs foto :oczko_usmiech:, ale super relacja ze świetnej wyprawy. Oglądamy i czytamy z zapartym tchem 8)
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 19.11.2017 18:43

No tak, trudno się z Tobą nie zgodzić :) .
pzdr. :wink:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 19.11.2017 18:43

Dzień 28

28.10.17, Sucre
Ledwo wstałem :( :twisted: . Dziś atrakcją na śniadaniu był chleb bananowy. Spakowałem się i wymeldowałem, kupując za pośrednictwem hostelu bilet do Santa Cruz z miejscami cama (kuszetka) na godzinę 18 za 90 bob.
Z londyńczykiem wybraliśmy się do parku Cal Orck'o gdzie są słynne odciski dinozaurów :!: . Ponieważ autobus się wlecze nie zdążyliśmy na 12. Jemy zatem obiad w budce i wchodzimy o 13. Przewodnik bardzo obrazowo wyjaśnia sposób powstawania i zachowania, oraz odkrycia tego skarbu paleontologii :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy wracamy (zmęczony po wczorajszej imprezie :twisted: ) przysypiam w busie i budzę się dopiero gdy wyjeżdżamy z drugiej strony miasta. Zatrzymujemy bus w drugą stronę i spóźniony docieram na rynek, gdzie spotykam Sava i Laię tańczących break dance 8) .
Po chwili pojawia się Jenny, która przez pomyłkę czekała na mnie w hostelu zamiast na rynku. Ponieważ tańcom towarzyszy głośna muzyka idziemy na pobliski skwer. Potrzebuję kawy, więc zapraszam Jenny do pobliskiego lokalu, który okazuje się lodziarnią :oczko_usmiech: . Nie mają nic innego, w tym napojów :( , ale na szczęście są pyszne lody kawowe na skondensowanym mleku i trochę miejsca z którego korzystamy do celów nauki :) . Czas szybko mija, muszę już iść na autobus, a na pożegnanie dostaję od Jenny wełniany woreczek :smo: .
Wracam do hostelu po plecak, żegnam się ze znajomymi i łapię taksówkę na dworzec za 5 bob. Ponieważ mam jeszcze czas, a będę jechał całą noc, zamawiam w budce przy dworcu kurczaka z soczewicą i smażonymi ziemniakami za 10 bob. Czas ruszać dalej :!: .
Sucre skradło moje serce :hearts: , choć w ogóle nie miałem planów tu zostać, czy nawet trafić... :oczko_usmiech:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ameryka Południowa



cron
Szlak Gringo - Relacja Telefonem Pisana - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone