Re: Szlaczkiem po włoskim bucie II. Replay wyprawy z VII 201
napisał(a) Krystof » 30.09.2013 17:54
Po porannym spojrzeniu w niebo i potwierdzeniu pogody w telefonie sąsiada Igora postanowiliśmy spakować się i uciec z campingu na północ.
Może posiedzimy jeszcze nad Gardą?
Może skoczymy po drodze do Berlina?
A okazało się, jak zwykle – pośpiech, pęd, nerwówka. Byle dalej i dalej, byle mieć już za sobą ten żałosny powrót.
Więc znów kręte drogi Gargano, choć jakby prostsze niźli „w tą” , znów skok na autostradę i pęd jak strzała na północ.
A po drodze ostatnia pizza blanco, ostatnie espresso…
…nakładanie kolejnych warstw odzieży (bo w Austrii już 18 stopni, a nie 30) i droga na Monachium.
Ponieważ droga szła, jak z płatka, postanowiliśmy dojechać na ulicę Messerchmidt’ów pod lotniskiem w Monachium.
Przed zmęczeniem uratował mnie skok adrenaliny – zjechałem za szybko z autostrady, od kilku kilometrów świeciła się lampka mówiąca „rezerwa w baku”, drogi zamieniały się w dróżki, a słońce zamieniło się w księżyc. Jechaliśmy przez niemiecką prowincję bez pomysłu, gdzie właściwie jesteśmy. Nie ma co opowiadać dramatycznych historii i budować napięcia, skoro wszystko się dobrze skończyło. Doturlaliśmy się do hotelu, zapłaciliśmy ze 30 euro więcej niż poprzednio (brak łikendowej promocji) i tyle.
A następnego dnia, to już w ogóle nie ma co opisywać…
Do Słupska zajechaliśmy na nocleg tego samego dnia, na godzinę 19.00.
No i to już koniec, powiedział zaskroniec.