Z przyczyn różnych - częściowo osobistych, częściowo czasowo, kontekstowo, niecałodobowo odmiennych będzie to relacja okraszona obficie fotografiami...
Przygotowania do wyjazdu Crazy Squadu tu
Spróbujemy też się pobawić we współprowadzenie jako, że Crazy Squad składał się z nielichej liczby jednostek zwanych także homo sapiens relację te powinno nakreślić kilka osób:
ja - jolamik - wielbicielka oazy u Dario i samego Daria wielka fanka
Knjaz - małżonek mój szanowny (głównie w kwestii KacVegas )
Ewin - zwana także Kozą
winior - mąż Kozy - pewnie też głównie o KacVegas
Zicowski - abstrakt Zico
HAncur (chyba że Anka zechce swą własną uczynić)
START 28.07.2011- czwartek
Pogoda w Polsce - jak z resztą do połowy sierpnia w Polsce wyglądała tak
i tak nas pożegnała ...
prowadząc karawanę składającą się z trzech autek lookaliśmy czasem w lusterka czy aby się nikt nie zagubił, aczkolwiek poniekąd bylimy w posiadaniu szczekaczek, które pozwalały nam się porozumiewać niekoniecznie w sprawach nazwijmy je "podróżnych"
anyway... AKCJA CZAJNIK SIĘ ROZPOCZEŁA.. mieliśmy obawy wioząc AŻ 4 czajniki tescowe dla Daria czy aby celnicy nas na granicy nie spenetrują
do tej historyi dołączył sie jeszcze wątek dodatkowy, albowiem, Zicowski wiózł w swojej bryce paczkę dla Daria od Giulietty (dla niewtajemniczonych spędzający wraz z rodziną i nami wakacje u Daria 2010), paczka ów zapakowana była elegancko z niewiadomą nam wszystkim zawartością
po wielu pomysłach, co to może być - przyjęlismy najbardziej prawdopodobną wersję - to musi być fasolka nie pytajcie czemu akurat fasolka ale do momentu rozpakowania paczki na miejscu dla nas to była fasolka - tyle, że dla niektórych szparagowa a dla niektórych po bretońsku
paczka - prostopadłościan o wymiarze podstawy ok 30cm na 30 cm i ok 80 cm wysokości...pytanio-konkurs co naprawdę było w paczce ?? o nagrodzie pomyslimy
generalnie w podróży pogode mieliśmy paskudną ale bez wielkich zjawisk atmosferycznych, tylko sie smialismy cały czas że do Mielna jedziemy
potem pogoda na chwilę się troszkę poprawiła
ale
29.07.2011 - piątek
w Austrii było kiepskawo
nawet pierszy widok na Jadran nie napawał optymizmem
ale już po przyjeździe okazało sie że nasze obawy, watpliwości, cykor lęk niepokój i trwoga o pogodę w Cro jest zupełnie nieuzasadniona
słoneczko świeciło nam cały czas
a tu komitet powitalny - mam nadzieję że Aga zrozumie że zamieszczam to zdjęcie w podzięce za mile spędzony wieczór
i dane nam było skosztować prsuta
a tu trunek obowiazkowy - godnie zapodany w pucharze
i tak się zaczyna nasz wypoczynek w Cro
Messi & Messi z powinowatymi ida zamoczyć swe ciałka w słonym i ciepłym Jadranie
oooo takkkk
C.D.N.