03.06.2022, piątek, dzień 9 Wczorajsze fritto misto w nocy próbowało o sobie przypomnieć, ale mając już pewne doświadczenia szybko zadziałałam: lek z Syrakuz odpowiednio zadziałał i rano wszystko jest ok… uffff, bo dziś wracamy do domu…zaryzykowałam i opłaciło się… jedno teraz wiem, sycylijskie owoce morza nie do końca są dla mnie….
Po śniadaniu wymeldowujemy się. Ponownie self check-out, klucz na stole, wiadomość na whatsApp i możemy iść ku centrum…
W okolicy się już dobrze rozeznaliśmy, więc jeden zakręt i jesteśmy pod Chiesa di San Nicolò l'Arena, która jest znowu zamknięta…. nie udało się, tyle szans było, więc chyba katański Mikołaj nie jest mi dany
Mijamy uniwersytet, grecki teatr i tak powoli doszliśmy pod słonia na Piazza del Duomo. Katedra mocno się odcina od otoczenia, jej jasna fasada dominuje na tle błękitnego nieba, zieleni pobliskich drzew i ciemnej ciemnoszarej ulicy, której kolor jest teraz jeszcze ciemniejszy od cienia rzucanego przez pobliskie budynki…. Fasada robi wrażenie i jak okazuje się jest bardziej strojna niż wnętrze…
Zostawiam chłopaków, mają zaopiekować się walizkami, a ja udaję się do wnętrza Bazyliki Katedralnej św. Agaty. Mieszkańcy uważają, że świątynia stoi w miejscu, w którym w męczeńskiej śmierci zginęła Święta Agata. Do środka już zaglądałam wcześniej, ale dopiero teraz mogę wejść tam na spokojnie.. Jest dość wcześnie rano, ale pusto w środku nie jest… Bazylika jest w środku ogromna, przestronna i nie przygniata przepychem, co mnie zaskoczyło
Dla mnie najciekawszy jest ołtarz i freski nad nim oraz kazalnica…
W kościele znajdują się szczątki błogosławionego arcybiskupa Katanii Giuseppe Benedetto Dusmete – w czasie epidemii cholery w XIX wieku wyróżnił się wielką miłością do chorych, zmarł w opinii świętości. Osobiście nie jestem zwolenniczką takiego wystawiania zwłok
W katarze jest jeszcze taka rzeźba/relikwiarz…
…ale nie udało mi się ustalić co to dokładnie jest…
Katedrę można zwiedzić wirtualnie, jeśli ktoś ma ochotę:
https://www.beweb.chiesacattolica.it/vi ... /tour.htmlWychodzę z katedry, widzę, że termy rzymskie Achilliane Thermae z III w. n.e. są już otwarte, ale nie widać osoby, u której można kupić bilety… Trudno, nie chce mi się czekać i szukać biletera….
Mamy jeszcze trochę czasu zanim będziemy musieli się transportować na lotnisko. Trzeba z Katanią się odpowiednio pożegnać i najlepiej zrobić to przy kawie i cannolo.
Wybieramy kawiarenkę przy Placu Uniwersyteckim, bo stoliki są w cieniu, a słońce mimo wczesnej pory (jest po 11) już dość mocno świeci i mają cannolo, a nie wszędzie były jeszcze dostępne… Ja wybieram latte di mandorla, zakładając, że będzie to kawa skoro jest w menu na stronie w kawami
a dostaję dokładnie to co w nazwie.... czyli mleko migdałowe. Syn standardowo zamawia freddo i standardowo jest inne niż poprzednio
Pan M. do cappuccino i wybrał cannolo, a ja
(w końcu trzeba spróbować katańskie ciastko) cassatella di sant’Agata
(ciastko kształtem przypomina piersi, które symbolicznie mają przypominać o obciętych w czasie tortur piersiach patronki miasta – męczennicy św. Agaty). I o ile uwielbiam każdy składnik ciastka osobno (biszkopt, marcepan, owoce kandyzowane, masa z serka ricotta) to jako ciastko mi nie smakują…. Za dużo tego, za dużo cukru, nawet dla mnie….
Około wpół do pierwszej idziemy na dworzec autobusowy, a jakże, Borsellino
Na lotnisko można dojechać na kilka sposobów:
- taxi – najdroższa opcja
- prywatny podwóz z dworca Borsellino – 5 eur/os.
- autobus Alibus – 4 eus/os.
- Interbus – te kursy, które przejeżdżają przez lotnisko, więc np. do Syrakuz czy Noto,
- pociąg - 4 eur/os. + pieszo trzeba dojść 950 m
- autobus miejski ATM - linia 524 lub 538 – 1 eur/os.
Mamy dość czasu, już wcześniej zdecydowaliśmy się na opcję autobusu 524. Bilety kupiliśmy przy kawiarni w tabacchi – nie ma biletów ulgowych.
Autobus 524 miał być o 12:55, no ale.... 15 minut po 13 kierowca stwierdził, że pojedzie za kolejne 15 min, a wpół do 14, że za 5 min. Odjechał o 13:40..... Czyli 4 min później niż kolejny autobus miał jechać
co go też nie widu na dworcu....
Wysiadamy
na tym przystanku i do przejścia mamy 500 m. Dla nas fajne rozwiązanie, ale nie ma tu na całym odcinku chodnika, a krawężniki są dość wysokie, ale ruchu samochodowego też prawie nie ma, więc idzie się stosunkowo ok.
Powrót wizzairem mamy o 16:30 (przylot do Pyrzowic o 19:05), mamy 2:15 do odlotu, idealnie, aby przejść odprawę i pokręcić się.
Tuż po wejściu do terminala sprawdzamy tablicę odlotów i na naszych oczach pojawia się informacja o opóźnieniu o 30 min. Idziemy do McD, bo tu działa klimatyzacja… W całym terminalu jest stosunkowo gorąco. Coś tam zjadamy, a w międzyczasie pojawia się kolejna informacja o opóźnieniu, o kolejne 25 min.
Po 15 idziemy na odprawę, mimo tłumów idzie to stosunkowo sprawnie i szybko… Siadamy na chyba ostatnich wolnych krzesłach przy samej szybie z widokiem na pas startowy. Obok stoi fortepian i dwóch młodzianów
(włoska wycieczka nastolatków) robi z niego użytek umilając czas oczekującym… a repertuar mieli dość szeroki od
Dla Elizy przez Chopina aż do współczesnej muzyki filmowej…. Rewelacja i brawa dla Młodych… Widać, że i oni mieli przyjemność z tego grania….
Ceny na lotniku bardzo ok. Canollo czy arancini w cenie jak na mieście, a w niektórych punktach nawet ciut taniej.
Godzinę zmieniają nam jeszcze raz na 18tą… Kiedy wszyscy czekają już pod gate’em (tuż przed 18), nikogo z pracowników wizza nie ma, robi się nagle poruszenie, okazuje się, że zmienili nam bramkę na nr 1
(a byliśmy gdzieś przy gate 17). To wszyscy na nogi i szukamy naszej nowej bramki, która okazuje się, że jest piętro niżej w przyziemiu… Schody ruchome ani winda nie działają…. Jak dochodzimy do jedynki to na wyświetlaczu jest komunikat o locie do Turcji…. Konsternacja…. Cześć podróżujących do Turcji wie już, że ma zmianę bramki, część nie wie i robi się zamieszanie…. Co ciekawe kierunek Turcja jest przeniesiony na naszą bramkę
Tu jeszcze kilka minut czekamy i zaczyna się w końcu bording…
Wszyscy dość szybko zajmują swoje miejsca, mega sprawnie to poszło, ale czekamy na pozwolenie na start, który dostajemy po godzinie siedzenia w samolocie…. Potem jeszcze dość spora kolejka do startu... jak na Marszałkowskiej… Fioletowo i z przodu i z tyłu….
Startujemy w momencie jak powinnyśmy lądować w Pyrzowicach
Ostatni rzut oka na Etnę….
….ogromnie szkoda wylatywać
O 21:11 przyziemiamy w Pyrzowicach…..
KONIEC urlopu na Sycylii….