01.06.2022, środa, dzień 7 c.d.Jesteśmy mega zaskoczeni niedostępnością biletów na 18:45, a przecież nie jest to ani ostatni ani przedostatni kurs… Zastanawiamy się co robić, pociąg czy czekać na kolejny dostępny autobus… do stacji w Gardini Naxos jest kawałek, decydujemy się na kolejny kurs Interbusa z Taorminy o 19:45, bilety kupujemy od razu, cena 5,5 eur/os…. Mamy ponad godzinę czasu, więc idziemy jeszcze w jedno miejsce, które odpuściliśmy…
Na pierwszy rzut idzie Naumachia – idziemy wąskimi uliczkami i w pewnym momencie trzeba przejść przez kamienny portyk i zejść po kilku schodach i jesteśmy przy długim na 122 m i wysokim na ok. 5 metrów czerwonym ceglanym murze z niszami. Są to pozostałości nimfeum
(ujęcie wody dla mieszkańców miasta w formie fontanny), prawdopodobnie wkomponowane było w budynek hellenistycznej stoa
(hala kolumnowa przeznaczona do miejskiego handlu chroniąca przed słońcem) . W niszach prawdopodobnie umieszczone były posągi, co badacze wnioskują po znalezieniu w bliskiej okolicy posągu Apolla. W późniejszych czasach naumachia została wkomponowana w rzymski akwedukt.
Co ciekawe naumachia stanowi fundamenty bardziej współczesnych budowli, trzeba tylko popatrzeć mocno do góry….
Idziemy dalej, bo naszym celem jest ogród miejski – ogród Villi Comunale – jest to niewielki park miejski założony w XIX w. przez angielską arystokratkę Florence Trevelyan
(dość ciekawa i nietuzinkowa postać, warto poczytać). Wchodzimy do ogrodu od strony via Bagnoli Croci i od razu wita nas taka miła para…
Kilka kroków dalej wyrasta przed nami „chiński domek”, który służył założycielce do obserwacji ptaków. Domek wygląda na trochę zaniedbany, przynajmniej ja miałam takie odczucia. Taka ciekawostka, w swoim testamencie fundatorka zakazała strzelania do ptaków, które przebywają na terenie jest posiadłości bez względu w czyje posiadanie wejdą po jej śmierci, o ptaki trzeba dbać, w przeciwieństwie do kotów.
W parku rośnie różnorodna roślinność, od śródziemnomorskiej po egzotyczną:
Idziemy w kierunku punktu widokowego i trafiamy na pomnik-torpedę Maiale- upamiętniający śmierć nurka Salvatore Leone, który zginął koło Gibraltaru w czasie wystrzelenia torpedy w celu zniszczenia brytyjskich pancerników.
Na punkcie widokowym mamy słońce dokładnie w same oczy, żadne ze zdjęć nie wyszło, a stąd można po raz kolejny popatrzeć na plażę Giardini Naxos. Idziemy dalej i trafiamy na plac zabaw
(miejsce żyje, jest w pełni otwarte i dostosowane do potrzeb mieszkańców Taorminy, za co ode mnie duży plus) i pod fontannę…
Wychodzimy z parku…
..i trafiamy dziś już kolejny raz na ten pojazd….
…pary młodej nie widać…
Dalej przy samej ulicy trafiamy na kamienny mur z niszami, który okazuje się pozostałościami po bizantyjskich grobowcach…
Obszar bizantyjskich grobowców odkryto podczas prac budowlanych przy kanalizacji w 1996 roku. Widoczne dziś grobowce stanowią tylko niewielką część większego obszaru cmentarza, który rozciągał się pomiędzy obecnymi pozostałościami a kościołem świętych Piotra i Pawła.
Mijamy punkt widokowy, ale jest zajęty - zguby się znalazły, nie będziemy na siłę się pchać…
Jeszcze kilka kroków i jesteśmy na dworcu autobusowym, nasz Interbus jest, ale jeszcze nie wpuszcza. Punktualnie o 19:45 odjeżdżamy… ostatni rzut oka na Taorminę… można podsumować….
Taormina nazywana jest
sycylijską perłą… a ja z tymi perłami mam chyba problem, bo chyba każde miejsce z takim przydomkiem w jakimś stopniu mnie rozczarował… Taormina też… Wszędzie czytałam wielkie ochy, achy, a ja tego tu nie znalazłam. Znalazłam za to wielką komercję… Miasteczko na skarpie, ładne, ale czy zachwycające
Dla mnie nie… Już na etapie planowania miałam przeczucie, że tak może być i chyba gdyby nie chęć odwiedzenia teatru i skonfrontowania przypuszczeń z rzeczywistością to bym to miejsce odpuściła…
Jedziemy Interbusem i obserwujemy Etnę, a ta postanowiła trochę popluć…
W Katanii robimy jeszcze zakupy i idziemy na lody. Przed 22 jesteśmy już blisko naszego mieszkanka i widzimy jak lokalne knajpki (zdecydowanie nie turystyczne) żyją, a mięso (głównie konina) przygotowywana jest na dużych grillach prawie na ulicy….
Jeszcze się pakujemy, bo jutro rano zmieniamy miejscówkę….
Dobranoc.