31.05.2022, wtorek, dzień 6 c.d.Spod mini mini jaskini lawowej przed nami jeszcze kilka minut marszu. Ścieżki tu już nie widać, idziemy po prostu na azymut między większymi i mniejszymi głazami i roślinkami…
… i dochodzimy do naszego celu – Valle del Bove. Cel zdobyty
Stoimy
(na wysokości ok. 2100 m n.p.m.) nad krawędzią ogromnej doliny, rozpadliny. Widok jest oszałamiający
Żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać ogromu doliny…
marze_na napisał(a):Z natury dość niecierpliwa jestem więc otworzyłam mapę, prześledziłam szlak i wytypowałam sobie ten Wasz
cel.
Ciekawe czy trafiłam
.
Mniej więcej tak
Dokładnej lokalizacji nie podam, bo zasięg w tym rejonie delikatnie mówiąc był słaby, nie mówiąc już o necie, ale patrząc na zdjęcia i ukształtowanie terenu wyszliśmy bardziej na lewo, a dopiero potem doszliśmy do tego punktu idąc koroną...
Przed nami wielka czarna dziura...
Syn chce znać wymiary rozpadliny, no ale net tu nie działa, więc pozostają wyłącznie pomiary, praca z mapą, wiedza teoretyczna i ta nabyta przez lata… Ale przecież jesteśmy z laureatem konkursu geograficznego,
więc chwila pracy i syn dane nam przekazuje… Potem oczywiście sprawdziliśmy z tymi oficjalnymi i mniej więcej to samo co wyliczenia ręczne..
Valle del Bove położone jest na wschodnim stoku Etny. To stara kaldera - powstała ok. 80- 64 tys. lat temu
Co ciekawe kaldera jest starsza od obecnego najwyższego stożka Etny, który ma ledwie 34 tys. lat
Powstała w wyniku zapadnięcia się ówczesnego stożka wulkanicznego. Dolina ma kształt podkowy i jest otwarta na wschód. Jej wymiary to ok. 5-10 km, obwód to 18 km, a powierzchnie 34 km2. Zbocza kaldery mają do 1000 metrów wysokości
… Dziura jest konkretna… Na jej dnie widać kilka maszerujących osób (choć tu nie ma szlaku), widać też miejsca dymiące, widać, że to miejsce dalej żyje….
Syn ma pomysł podejścia pod szczytowe partie Etny, co szybko wybijamy mu z głowy…
Dużo mocniej upiera się, aby podejść na Monte Frumento Supino, czyli w pionie ok. 700 m
Szacunkowy spacer to 3 h, chyba bym padła.... Też mu to wybijamy z głowy – nie mamy tyle czasu, ani zapasu wody, aby iść wyżej
(mamy ze sobą 1,5l wody na głowę + 2 puszki słodkich napoi, co jest ilością na styk, gdyby był cieplejszy dzień to byłoby to zbyt mało). Syn nie odpuszcza, ustalamy, że po zejściu na parking zobaczymy ile mamy czasu i zdecydujemy….
Idziemy w kierunku wschodnim, aby choć trochę schować się przed wiatrem… Urządzamy sobie ok. 20 min postój, aby coś zjeść, ale przede wszystkim, aby się na patrzeć….
Właśnie o to mi chodziło planując ten trekking.
Chmury trochę zasłaniają krajobraz, ale bez problemu wskazuję kierunek jutrzejszej wycieczki… Tam pojedziemy…
…ale to dopiero jutro…
Tymczasem podążamy ku Monte Zoccolaro, ale nie planujemy do tego punktu dojść, chcemy tylko przejść się jeszcze koroną kaldery. Kiedy zaczyna mocniej wiać, opuszczamy koronę i po chwili wchodzimy na szeroką ścieżkę…
Taka uwaga….ścieżka wygląda na prostą, ale to złudzenie… Jest ona łagodna, ale bardzo niestabilna, moi Panowie kawałkami zbiegają, ja idę i lekko się ślizgam… Do butów wpadają okruchy, drobiny wulkaniczne, które są dość ostre… na szczęście mam wysokie buty oraz grube skarpetki, więc stopy mam całe, a nie obtarte
(zapas plastrów mamy na wszelki wypadek w plecaku, zresztą i inne wyposażenie, które zabieramy zwyczajowo na wycieczki w góry)… Ten szlak można pokonać w zwykłych adidasach, ale trzeba się liczyć z wpadającymi kamykami do butów ….
Wracamy na parking, ale nie kończymy przygody z Etną… Trekking spełnił moje oczekiwania... było przyjemnie, stosunkowo prosto, ciekawie, różnorodnie i kolorowo
A na tym mi zależało. Widok na Valle del Bove powala - trzeba to samemu zobaczyć, żadne zdjęcia tego ogromu nie oddają
Informacyjnie: od wejścia na szlak Schiena dell’Asino do jego opuszczenia minęło dokładnie 2 h i 20 min.