Re: Sycylia ... tak po prostu (sierpień 2023 od str 27)
Sycylia ... tak po prostu wskazany jest podtytuł ,,Sycylia - inny stan umysłu" Opuszczamy Castellammare del Golfo ... z żalem ... bo bardzo dobrze nam tu było ...
Drugi apartman wzięłam przy lotnisku, bo lot powrotny będzie okolo godziny 8 rano
Mieszkaliśmy dokładnie w
Monolocale BirgiWłaścicielką jest przemiła starsza pani - Nuccia
Nuccia mówi tylko po włosku ... ale świetnie się dogadałyśmy
Tak sobie myślę, że jak bym choć trochę lepiej mówiła po włosku, to mogłabym sobie z takimi Nucciami i innymi przemiłymi babciami porozmawiać.
Włosi są bardzo otwarci, czego najlepszy dowód miałyśmy z Zuzią w czasie naszej wycieczki do Apulii
W samolocie koło Zuzi siedział starszy pan, Włoch, i jak tylko dowiedział się, że Zuzia mówi po włoski, to schował krzyżówki, które miał przygotowane na lot ... i całą drogę "zabawiał" ją rozmową.
Koniecznie musiał zobaczyć z kim Zuzia leci, wstał ze swojego fotela, żeby mnie zobaczyć (siedziałam dwa rzędy dalej) i zaczął do mnie machać
Proponował nawet, że podwiezie nas z lotniska
Drugi włoski dziadek przyłączył się do nas na przystanku, kiedy już wracałyśmy na lotnisko
Kiedy trochę się niepokoiłyśmy, że naszego autobusu nie było na tablicy, uspokajał nas, że na pewno przyjedzie, bo on też czeka na ten autobus
Potem w autobusie spotkał znajomego, ale jak wysiadał przyszedł do nas na koniec autobusu żeby się pożegnać
No ale wracamy do apartmana Nucci
Został on urządzony w garażu ...
Jest bardzo duży i nieskazitelnie czysty
Jedyne może czego mu brakuje, to widok na morze ...
No ale my będziemy tu króciutko, więc już tego nie wymagałam.
Za dwie noce zapłaciłam 110 euro
Bardzo przyjemne wejście do ogrodu ...
Nie ma balkonu, ale można bardzo miło spędzić czas przed apartmanem ...
Figi były pyszne ...
Cytrynek też nie trzeba kupować
W środku miejsca nie brakuje ...
Zostawiamy nasze manatki i idziemy rozejrzeć się po okolicy ...
Naszym celem będą
Saline dello StagnonePogoda znowu się troszkę popsuła ... i kolor wody jest jakiś ... dziwny
Do salin prowadzi od nas fajna ścieżka spacerowo-rowerowa.
Wzdłóż ścieżki cały czas są winnice, gdzie można umówić się na degustację wina ...
Można wynająć sobie takiego bolida ...
Krzaczki uginają się pod owocami ...
Można zjeść kolacje ... na wodzie
W końcu jesteśmy przy salinach ... bardzo ciekawie to wygląda ...
Podziwiamy różowy krajobraz degustując winogrona
Dochodzimy w końcu do
Saline dello StagnoneMożna popłynąć z przewodnikiem na wysepkę Mozia
Niebo zaczyna wyglądać groźnie ...
Poszliśmy jeszcze kawałek dalej ... w stronę Marsali ...
I w tym miejscu złapała nas ulewa ...
Schowaliśmy się pod krzakiem w nadziei, że deszcz szybko przejdzie ...
Po kilkunastu minutach byłam już calutka mokra, dosłownie wszystko miałam mokre i czułam że w butach zaczyna mi chlupać woda
Do tej pory starałam się osłonić sobą plecak, w którym był telefon i paszporty, ale i on zaczynał być mokry ...
W obawie o nasz dobytek postanawiamy pobiec do najbliższej knajpki ...
Byłam mokra od czubka głowy po paluszki u nóg
Zamówiłam gorącą kawę w największej szklance jaką pan posiadał, bo było mi trochę zimno ...
I zużyłam panu wszystkie serwetki żeby się troszkę osuszyć
Po kilkunastu minutach deszcze przestał padać ...
Zaczęło nawet wychodzić słońce ...
Możemy wracać ...
Na salinach brodziły flamingi ... ale telefonowym zoomem to se można ...
Ścieżka jest już prawie sucha ...
Znowu zrobiło się gorąco ...
Zanim doszliśmy do apartmana i ja byłam prawie sucha ...
Po południu pojedziemy do Marsali