Re: Sycylia ... tak po prostu
Sycylia ... tak po prostu wskazany jest podtytuł ,,Sycylia - inny stan umysłu" Poniedziałek - 18.04.2022Po porannej mszy i rozważaniach Franciszka budzę moje towarzystwo, bo pogoda zapowiada się całkiwm dobrze
Chyba
lany poniedziałek mieliśmy w niedzielę, bo zmokliśmy kilka razy
Lekko jak zwykle nie jest
, ale reklamuję, że wycieczka będzie bardzo atrakcyjna
W planach mam Monreale
... i kilka miejsc w pobliżu (wszystko będzie zależało, jak to czasowo wyjdzie
)
Idziemy na parking z duszą na ramieniu czy Lancia odpali
Opornie, ale odpala. Allora
Nie ujechaliśmy jednak daleko, bo mąż zobaczył, że przypływa prom i koniecznie musi to zobaczyć
Skręcamy zatem na chwilę do portu.
Ja z Zuzią nawet nie wysiadamy z auta
Mąż uradowany widokiem
, robi nawet kilka zdjęć
Mąż wraca, możemy jechać do Monreale
Ale chyba niekoniecznie ...
Silnik Lanci ani drgnie ...
Mąż próbuje kilka razy i nic ...
Może na popych ... no to zaczynamy pchać ...
Od razu podbiega z pomocą jakiś pracownik portu ... ale nic z tego, Lania nie ma zamiaru odpalić.
Za chwilę przybiega kolejny Włoch, i kolejny, wszyscy chcą pomóc ...
Jeden z panów podjeżdża swoim autem i wyjmuje kable ... ale i to niewiele pomaga
Mąż ze sporą już gromadką pomocników walczą z Lancią, a ja dzwonię do Dominiki
Tłumaczę jej co się dzieje ...
Mówi, że skontaktuje się z Roberto i oddzwoni
W tak zwanym międzyczasie Lancia odpala. ALLORA
Bardzo dziękujemy wszystkim za pomoc
Mąż potrzebuje kilku minut żeby dojść do siebie, bo od tego pchania bolą go płuca
Robimy kilka prób odpalenia złoma
, niby wszystko ok ...
Straciliśmy około godziny, ale w końcu możemy jechać do Monreale ...
Droga w stronę Palermo nieco nas uspokaja
Ciśnienie znowu troszkę nam skacze w Palermo, bo są spore korki ... tracimy kolejny czas
Ale w końcu dojeżdżamy
Parkujemy, jak dziesiątki innych aut, na poboczu drogi - 38°05'10.4"N 13°17'46.2"E
Widoczki całkiem miłe ...
Pierwsze rozeznanie w temacie magnesikowym
Z tych wszystkich emocji zapomniałam, że w katedrze obowiązuje sjesta ...
No i zamiast od razu wejść do środka my najpierw podziwialiśmy katedrę z zewnątrz ...
No i jak już się napatrzyliśmy i zrobiliśmy odpowiednią liczbę zdjęć
, to udaliśmy się w stronę wejścia i kasy
I właśnie w tym momencie miła pani zamyka nam bramę przed nosem, bo jest 12.45 i zaczyna się sjesta ...
Zaprasza ponownie o 15 ...
Czyli mamy okołe 2 godzinki, coby rozejrzeć się po miasteczku
Ale trzeba najpierw uzupełnić kalorie ... czyli pora na pierwszą porcję tłuszczu i cukru
Teraz możemy ruszać
Wypatrzyliśmy sobie kościół nad miastem i uznaliśmy, że mogą być stamtąd fajne widoki
Droga do niego była jednak cały czas pod górkę
Wyszły braki w kondycji
Upociłam się jak prosiak i sapałam jak lokomotywa
Ale widoki były całkiem fajne
Teraz już będzie cały czas w dół
A to zdjęcie to przestroga, coby nie nadużywać tłuszczu i cukru, bo będzie się wyglądać jak ja
Wracamy w okolice katedry, ale mamy jeszcze trochę czasu do otwarcia ...
Jest więc czas na kawkę i żeby troszkę pokręcić się wokół katedry
Około 14.45 jesteśmy pod drzwiami katedry.
Ale jest jeszcze zamknięte.
Siadamy więc na krawężniku i czekamy.
Ale nudno tak siedzieć
, zostawiamy męża i idziemy z Zuzią na zakupy
Kiedy wracamy katedra jest nadal zamknięta, ale kolejka ustawiła się już dookoła placu
A mój inteligentny mąż, zamiast zająć kolejkę, dalej siedział sobie z boczku na krawężniku
Stajemy więc w tym ogonku ...
Całe szczęście kolejka przesuwa się dosyć szybko ...
Kupujemy bilety, 6 oro/osoba i wchodzimy do środka ...
A w środku to się dopiero dzieje
Ja dostaję oczopląsu i skrętu szyjki, bo nie wiem gdzie mam patrzeć
Ale o tym w następnym odcinku