Erice - miasto w górach i chmurach
Niedaleko Trapani wznisi się góra św. Juliana a na niej malytkie miasteczko Erice. Jego nazwa pochodzi podobno od Eryksa - półboga, syna Wenus i Bute. O Wenus z Erice i jej kapłankach będzie jeszcze później.
Góra wznosi się na ponad 750m i często spowita jest chmurami.
Gdy przyjechaliśmy, wydawało się, że z widoków nici, bo chmury gęstniały.
Ale szybko się rozjaśniło. Erice jest popularnym kurortem górskim - w czasie upałów Sycylijczycy przyjeżdżają tam, aby zaznać trochę chłodu.
Jak w każdym kurorcie - w Erice raczej tanio nie jest.
Przez bramę Trapani wchodzimy do miasta. Pierwszym punktem do zwiedzania jest Katedra (XIV w). Wnętrze dość surowo urządzone, ale boczne kaplice, szczególne Madonny z Custonaci, trochę bardziej kolorowe.
Ciekawa jest tablica z wykazem procesji z Custonaci do Matki Boskiej w Erice. Za każdym razem procesja szła w konkretnej intencji. Z wykazu wynika, że głównie proszono o deszcz. No chyba że trafiła się wojna, zaraza albo trzęsienie ziemi. Z Custonaci do Erice jest kilkanaście kilometrów pod górę, tą drogą co na zdjęciu. Custonaci leży obok tej góry wchodzącej w morze.
Dalej artystycznie brukowanymi ulicami idziemy na drugą stronę miasta.
Po drodze mijamy normański kościół św Juliana (z XI wieku) i dochodzimy do Zamku Wenery - miejsca, w którym odnaleziono szczątki świątyni Wenus. Podobno antyczni marynarze z Trapani po szczęśliwym zakończeniu rejsu, wspinali się po stromych skałach, aby z kapłankami świątyni "odprawiać nabożeństwo dziękczynne". Trapani widziane z murów zamku jest widoczne na dwóch kolejnych zdjęciach. Widać, skąd wzięła się nazwa miasta (Trapani - sierp).
Obecnie Erice jest także ośrodkiem naukowym, gdzie odbywają się częste seminaria z zakresu fizyki atomowej.
Co jeszcze można robić w Erice.
Włóczyć się wąskimi uliczkami, próbować sycylijskich specjałów i słodyczy (owoce z marcepanu - nie tyle smaczne, co piękne), a także podziwiać sycylijskie wyroby ceramiczne.
Czy warto odwiedzić Erice? Warto!
Z Trapani można dojechać do miasta kolejką linową.
cdn po weekendzie.
Krzysztof