Najwyższa pora na cd...
O sobotnim plażowaniu rozpisywać się nie będę bo obyło się bez ataków rekinów czy widoków delfinów
Niedziela 6.00 rano, na wakacjach to środek nocy ale przed nami jazda "na szagę" przez całą Sycylię więc nie ma co się ociągać. Przy okazji załapujemy się na tarasie na wschód słońca i mamy szansę zarejestrować że o tej godzinie temperatura jest jeszcze rześka
O 7-ej ruszamy w trasę przed nami około 300 km z tego 40 po zwykłej drodze. Jako że jest jeszcze wcześnie, a na termometrze tylko 26 stopni co kawałek napotykamy mały peleton:
W godzinach poranno-wieczornych widok maniaków kolarstwa na Sycylii jest dość powszedni. Po wjechaniu na autostradę droga mija szybciutko - po drodze, koło Syrakuz tankujemy gaz, potem na Autogrillu pijemy kawkę i przed 10-ą dojeżdżamy do Palermo. O tej godzinie całe miasto wyjeżdża na plażę - więc autostrada w drugą stronę to wielokilometrowy korek. W sumie żadna niespodzianka - celowo na zwiedzanie Palermo wybraliśmy niedzielę żeby nie zostać staranowanym przez tubylców:wink:
Nawigacja sprawnie kieruje nas do samego centrum ale nie możemy znaleźć parkingu strzeżonego. W końcu odpuszczamy i parkujemy w spokojnym miejscu niedaleko via Roma czyli blisko centrum. Jest niedziela parkowanie za free, tym lepiej dla nas.
Zwiedzanie zaczynamy od Quattro Canti - placyku który łączy 4 główne dzielnice Palermo - rezydują tam dorożkarze namiętnie nagabujący turystów:
Przewodnikowe zabytki Palermo to przede wszystkim kościoły, w tym nr jeden czyli katedra z XII wieku - wyglądem nawiązujaca do stylu rodem z Katalonii (efekt ostatniej przebudowy pod krótkimi rządami Katalonii):
Zaglądamy też do Pallazzo dei Normani - niegdysiejszego pałacu królewskiego w którym dziś obraduje parlament Sycylii. Najładniejszy jest widok spod palacu w kierunku katedry na znajdujący się "po drodze" park:
Po zaliczeniu zestawu obowiązkowego z przewodnika zaczynamy część najprzyjemniejszą czyli szwędanie
Palermo ma swój niepowtarzalny klimat, na który składaja się choćby zamieszkiwane przez Arabów bądź Afrykanów slumsy w samym sercu miasta Wystarczy z jednej z głównych ulic z luksusowymi sklepami i odnowionymi fasadami zejść w bok by znaleźć się w zupelnie innym świecie:
Zmęczeni kilkugodzinną marszrutą kupujemy pyszne sycylijskie lody i siadamy w parku na Placu Garibaldiego na odpoczynek. Tam też trafiamy na bardzo ciekawy obiekt zwany fikusem Z dzieciństwa ta nazwa kojarzyla mi się z kwiatem doniczkowym którego liście systematycznie przycinała moja starsza siostra A że człowiek uczy się całe życie to w Palermo zobaczyłem jak fikus wygląda w naturze:
Takie sobie małe drzewko
Po odpoczynku zwiedzając po drodze przystań jachtową powoli udajemy się do auta bo chcemy jeszcze zajrzeć do położonego na wzgórzach nad Palermo - Monreale.
Przy okazji mala obserwacja z ulic Palermo. Podobno gorzej kierowcy jeżdża tylko w Neapolu. Ruch co prawda jak na niedzielę przystało jest pewnie dużo mniejszy niż w zwykly dzień ale mamy przyjemnosć poobserwować wyczyny krewkich kierowców. W sumie sama organizacja ruchu to woda na młyn dla Sycylijczyków - nawet na najszerszych arteriach rzadko spotyka się jakiekolwiek oznakowanie poziome. NAwet autostrada powyzej Palermo nie ma namalowanych pasów
Najlepiej trzymać się prawego pasa i obserwować lusterka. Zagrożenie nr jeden to jak to na południu bywa skutery. w Palermo parę metrów od nas skuterek konkretne wgniótł matiza-jego właścicielka nawet się nie zatrzymała tylko machnęła ręką
Wracamy więc do auta, szyby nie wybite mit złodziejskiego Palermo się nie sprawdził . Po kwadransie dojeżdżamy do Monreale-położone amfiteatralnie miasteczko słynie przede wszystkim z katedry.
Nie jestem jakimś szczególnym miłośnikiem zabytków sakralnych ale muszą szczerze powiedzieć że takiego zachwytu jeszcze nie przeżyłem. Z zewnątrz widać że budynek stary, dostojny...
ale nie zdradza tego co w środku. Katedrę wybudowali przy klasztorze Benedyktynów potężni normanscy władcy pod koniec XII wieku. Całość ścian zdobią przepiękne złote mozaiki. Zdjęcie ze względu na słebe swiatło i taką samą jakość nie oddaje nawet jednej setnej wrażenia...
Jeśli ktoś odwiedzi Sycylię to grzechem będzie nie odwiedzenie tego pięknego miejsca.
Gdy wychodzimy z katedry jest już późne popoludnie - przed nami jeszcze 300 km postanawiamy powoli wracać. Po drodze napotykamy niemiłą niespodzinakę - brak gazu na ostatniej stacji przed interiorem i pustkowiem. Zapas benzyny jest więc mówi się trudno i jedziemy "drożej".
Po drodze zjeżdżamy z autostardy do miasta wyznaczajacego środek Sycylii czyli do Enny. Sama miejscowosć czasy świetnosci ma dawno za sobą, wrażenia raczej średnie, za to widok na sąsiednie wzgórze z Calascibettą przedni:
Do "domku" wracamy późnym wieczorem, trochę zmęczeni ale pelni wrażeń. Po kąpieli przy winku pierwsze oglądanie zdjęć, następny dzień znów odpoczynkowy.
Niepostrzeżenie rozpoczął się drugi tydzień naszego pobytu na Sycylii, czujemy się już jak u siebie. Wszystkie drogi i ciekawe miejsca w okolicy znane.
We wtorek popołudniu ruszamy ponownie do Syrakuz - przy pierwszym zwiedzaniu nie zdążyliśmy obejrzeć Neapolis z Teatrem Greckim i słynnym uchem Dionizosa.
Za wstęp płacimy słono bodaj 6 euro od osoby. Najpierw idziemy do Teatro Greco ciekawi miejsca ktore pamięta jeszcze Ajschylosa. Niestety spotyka nas spore rozczarowanie. Pięknie położony amfiteatr niegdyś mieszczący 15 tys widzów dziś na potrzeby spektakli w większość obłożony został ławkami. Widok i atmosfere miejsca psują też rusztowania i aparatura oświetleniowa:
Troszkę zniesmaczeni ruszamy do drugiej części Parco Archeologico czyli do w poszukiwaniu ucha Dionizosa
Olbrzymia jaskinia służyła kiedyś do przetrzymywania więźniów. Ma niesamowitą akustykę - dzięki czemu nadawała się do podsłuchiwania-słychać dosłownie kazdy szept. Jak byliśmy w środku jeden z niepozornych starszych panów zaczął śpiewać pięknym głosem fragment jakieś operowej arii, efekt byl miażdżący. A to wejście do "ucha":
U wyjścia z Neapolis znajduje sie piękny gaj z cytrusami. Prawie dojrzałe cytrynki wyglądają zachęcająco
Po zwiedzniu Neapolis wracamy do naszego San Lorenzo - następnego dnia - w środę czeka naz kolejne wyzwanie czyli zdobycie Etny ale o tym w następnym odcinku
Pozdravki