Standardowy początek. Długa droga daleka...
W tym roku padło na Sycylię. Trzecia już, nasza wyspa Morza Śródziemnego, licząc te duże... Długa droga, daleka, przed nami . Od Opola do portu w Villa to prawie 2300 km. Skład ekipy tradycyjny. Skody też tradycyjnie z tym, że jedna trochę nowsza . Obładowani i w dobrych nastrojach wyruszyliśmy 16/07 ok. godziny 20. Kierunek na początek - Wiedeń, potem Villach, Rzym, Salerno i Villa San Giovanni. Droga w sporej części znana, bezproblemowa no i jeszcze w tym roku po raz pierwszy z dodatkowym pomocnikiem zwanym gdzieś tu panią Becker, a u nas Jolą... gdyż po kilku 'akcjach' nasunęło się nam bezpośrednie skojarzenie z niejaką... Rutowicz . Po drodze 'zarejestrowałem' nowy kawałek autostrady przed Wiedniem, a tak poza tym, to od tankowania do tankowania, drzemka za Wiedniem i już Italia .
W okolicach Mestry, Boloni, Florencji bardzo duży ruch, ale na szczęście bez stania w korkach. Na stacjach benzynowych i parkingach wielki tłok! Pogoda oczywiście upalna. Gdzieś tak w pobliżu Rzymu załoga nr 2 odmówiła dalszej współpracy... Zmęczenie dało znać o sobie i panie koniecznie chciały zrobić tzw. międzynocleg na jakimś kempingu... No cóż, jak mus to mus. Najbliżej było na kemp w Cassino. Zajechaliśmy już po ciemku (1650 km od domu). Kemping w zasadzie pusty. Nawet nie chciało się nam rozbijać namiotów. Jakieś jedzenie, piwko, prysznic i sen.
W nocy 2 pobudki... Expres Neapol - Rzym czy jak Rano okazało się, że tuż przy kempie są tory kolejowe no i piękny widok na Monte Cassino .
W drogę. Ruch coraz mniejszy, coraz więcej remontowanych odcinków... Nuuudaaa , po 2 godzinach jazdy spać mi się zachciało, zamieniłem się z Asią i zaraz zasnąłem, po godzinie jazdy obudziło mnie... jakieś takie zbyt wolne tempo... Oprócz remontu drogi w remoncie były również stacje benzynowe Asia stosując ekodrajwing dotoczyła się w końcu do jakiejś czynnej. Mi na pewno dawno by już paliwa zabrakło. Wlałem trochę ponad 58 l. (bak ma 60). Spać mi się odechciało, a za oknami pojawiło się morze .
Gdzieś tak około 15 byliśmy w porcie. Licznik pokazał dokładnie 2222 km od Opola. Koleja do kas była spora, a do promu jeszcze większa! Ale ponieważ promy pływają co chwilę to nie było problemu. Jeden prom załadowany, chwila i podpływa następny. Wylądowaliśmy na 2 poziomie i zanim zdążyliśmy dopić kawę już trzeba było zjeżdżać.
Zjechałem pierwszy, Iwka kilka samochodów za mną... I niestety - awaria! Tuż za bramą portu jeszcze w korku przed najbliższymi światłami, podbiegła Elwirka i powiedziała żebyśmy zjechali na najbliższy parking bo mają flaka. Pomyślałem tylko, że nie ma co parkingu szukać i od razu zjechałem na pobocze Opona była trafiona z boku, rozerwana praktycznie . Szkoda, nówka o przebiegu 2228 km... Przy zjeździe z promu Iwka musiała źle wyjść z ostrego zakrętu i zaczepiła o coś ostrego. Panie zastanawiały się czy opona będzie się dała załatać, ja raczej zastanawiałem się czy felga przeżyje. Postanowiliśmy nie kombinować z assistance i założyć zapas. Dramat! Cały bagażnik wyładować na drogę... na domiar złego śruby były piekielnie mocno dokręcone. Nie daliśmy rady nawet moim ponadstandardowym 'krzyżakiem', ale zrobiłem 'przedłużkę' z tego standardowego klucza i jakoś poszło
Pojechaliśmy w kierunku Taorminy. Droga, góry, ładne widoki i bardzo ciasna zabudowa - ot pierwsze spostrzeżenia . Tuż przed Taorminą zjechaliśmy na kemping. Ruch na bocznej drodze wielki, ale Jola spisała się tym razem dobrze i trafiliśmy bezbłędnie. Kemping całkiem przyjemny i... dosyć drogi. Zostajemy ,dobrze bo po akcji 'guma' jakoś tak późno się zrobiło!
Spało nam się rewelacyjnie mimo wysokiej temperatury. Od rana oczywiście okupowaliśmy plażę