Carabinieri... pilota i Noto.
Następny dzień to zmiana miejsca pobytu. Ruszyliśmy na południe! Katanię i Syrakuzy minęliśmy obwodnicami kierując się do Portopalo. Po zjechaniu z autostrady trochę się podłamałem. Lekko pagórkowaty teren..., prawie płaski, i hektary foliowych tuneli i szklarni w baaardzo kiepskim stanie! Przejazd przez Pachino pozostawił trwały ślad w mojej psychice...
, góra, dół, góra, stop, dół, stop... i tak bez końca...
a po drodze było tak płasko. Dojechaliśmy wreszcie do tego Portopalo i tu z kolei ni cholery nie mogliśmy znaleźć drogi na polecany w przewodniku kemping! W końcu wylądowaliśmy w porcie, a tam wypatrzyłem patrol carabinieri więc walę prosto do nich z przewodnikiem i nazwą kempingu. Jeden z nich wykonywał 'czynności służbowe', a drugi się nudził. Wiedział, gdzie ten kemping, ale angielskiego nie znał ni w ząb... więc tłumaczył na migi! Groteska
po 15 machnięciu typu 'w prawo, a potem w lewo i dalej prosto', zwątpiłem! Pomyślałem, że teraz moja kolej! I na migi oczywiście, zapytałem go czy nie chcieliby łaskawie robić za naszego pilota... I nie pytajcie mnie jak długo machałem...
Suma sumarum byłem z siebie dumny! Bo panowie po krótkiej naradzie kazali jechać za sobą, szok! Droga na kemp wyglądała mniej więcej jak węzeł gordyjski
. A nasi piloci wykazali się pełnym profesjonalizmem i podwieźli nas pod samą bramę
. Na koniec wysiedli z samochodu, coś tam pomachali i pożegnali się serdecznie
.
I co? I guzik! Kemp polecany w przewodniku okazał się koszmarnie beznadziejny!!! Odwrót! Zapamiętałem gdzie jest położony kemp odradzany w przewodniku... i tam też udaliśmy się. Zostałem z Lukiem na parkingu, a panie ruszyły na inspekcję. W sumie kemp opisywany jako 'patelnia' był mocno zacieniony
miałem nadzieję..., no i udało się, komisja określiła stan sanitarny i ogólny jako zadawalający
. Zostajemy! Upał był straszliwy! Samo południe i sklepik otwarty! Miła niespodzianka! Zimne Moretti
. Po rozbiciu namiotów i ja ruszyłem na obchód. Łazienki stare jak świat, ale czyste, przyzwoity basen, ale trzeba w czepku, wyszedłem na plażę i gały mi wyszły!!! Piękny kolor wody! Na kempie 100% gości to Włosi! Tłoku wielkiego nie było.
To popołudnie i wieczór spędzaliśmy rekreacyjnie, leniwie..., plażowanie i spacer do pobliskiego Portopalo. Wieczorem w sklepie spotkałem Włocha kempingowca, który władał językiem polskim... zasób słów może miał skromny(dżendobry, żymne, pywo,... o kur... mać;) ), ale był uśmiechnięty i sympatyczny.
W dniu następnym pojechaliśmy do Syrakuz na Ortygię. Piękne miejsce, szkoda, że strasznie zaniedbane! Większość kamieniczek jest w opłakanym stanie... Ruch samochodowy spory, a turystyczny bardzo mały. Po kilku rundkach wąskimi uliczkami starego miasta znaleźliśmy duży kryty parking. Byłem mocno zdziwiony, że w ścisłym centrum można jeździć praktycznie bez ograniczeń! Z przewodnikiem w ręku pozaglądaliśmy w najciekawsze zakamarki.
Wieczorem postanowiliśmy, że rano ruszamy w kierunku Palermo i dalej w okolice Zingaro. Spory kawałek drogi, ale prawie cały czas autostradą. Rano szybkie zwijanie obozu, a po drodze połaziliśmy jeszcze chwilę po prześlicznym, barokowym Noto.
Uczeń i 'mistrz'