napisał(a) Ewa Zuber » 03.11.2012 00:36
Następny dzień naszego pobytu w Szwajcarii poświęcamy na zaliczenie kolejnej atrakcji „naj”. Jedziemy do Saastal, aby zobaczyć górujący nad Saas Fee Dom ( 4545 m), najwyższy niedzielony z sąsiadami szczyt Szwajcarii. Towarzyszy mu zresztą 14 innych czterotysięczników. Razem tworzą gigantyczną koronę wokół kurortu.
W Saas Fee dominują nowe budynki – restauracje, hotele, pensjonaty. Tylko w centrum gęsto ustawione stare spichrze tworzą nastrojową enklawę. Zbudowane są z drewna i wspierają się na niewysokich słupkach z kamienną płytą. Płyta jest po to, aby ochronić spichlerz przed gryzoniami.
Idziemy w stronę kolejki, aby dostać się na w dwóch etapach na siodło Mittelallalin – 3500 m npm. Okazuje się, że to wcale nie jest takie proste. W tym czasie pogoda zaczyna się psuć i kolejka na górę nie chodzi. Nie chcemy rezygnować z celu i robimy 3 podejścia, aby kupić bilety i dostać się na górę. W końcu wiatr ustaje i pani w okienku sprzedaje nam bilety, a obsługa uruchamia kolejkę.
Tam wysoko musimy się dostać
Zaczyna się przejaśniać
I robi się coraz cieplej
Niestety tereny narciarskie są w tym dniu nieczynne.
W obrębie siodła Mittelallalin znajduje się obrotowa restauracja. Kręci się wykonując pełny obrót w ciągu godziny. Rozkoszując się potrawami, można podziwiać wspomnianą koronę czterotysięczników. Nie należy natomiast zostawiać plecaka na parapecie tejże restauracji, bo niebawem zniknie nam z oczu.
Odwiedzamy też przy okazji Pałac Lodowy, czyli wypiłowany w lodowcu system jaskiń. Zaułki korytarzy ozdabiają wykute z lodu zwierzęta, wystawy o tematyce górskiej oraz miejsca zabaw dla dzieci. Jest nawet kaplica lodowa.
Cdn…