Nasza wigilia to:
barszcz z uszkami, za które właśnie dziś się biorę; śledzik, tzn płaty, z cebulką w occie;
ryba, w zależności na co mamy ochotę, smażona z ziemniakami; pierogi z kapusta i grzybami,
(już zamrożone czekają); kompot ze śliwek; śledzik pod pierzynką i jeszcze moja ulubiona sałatka śledziowa z cebulką i grzybkami marynowanymi (najlepsza po dwóch dniach).
Z tego co wymieniłam ja spróbuję wszystkiego, mąż może, ale nie koniecznie, wszystkiego,
syn barszczyk i rybę z ziemniakami, a jego narzeczona dorzuci jeszcze pierogi .
O większej ilości potraw nawet nie myślę, bo szkoda by było mojej pracy.
A ze słodkości będzie mój ulubiony, własnoręcznie zrobiony makowiec