Na szczycie posiedzieliśmy niecałe pół godziny, przed 8.00 wyruszamy z powrotem. Liczę na to, że teraz nie będziemy już tak biec jak pod górę, niestety przeliczam się.. Chciałem jeszcze porobić trochę zdjęć, ale nie ma na to czasu, "Góral" znów narzuca takie tempo, że jeśli nie chcę zostać daleko z tyłu muszę się śpieszyć. Robię tylko kilka zdjęć z marszu:
Tak jak już wspomniałem, na kozice i żadne inne stwory nie natrafiliśmy, znaleźliśmy tylko pozostałości po tutejszych mieszkańcach
Zastanawiamy się co tu było przed nami, ale nic nam nie przychodzi do głowy. No chyba, że Yeti przeniósł się w cieplejsze rejony..
Z samego szczytu nie było widać Živogošće, zobaczyliśmy je dopiero po zejściu trochę niżej:
Tutaj widok na Živogošće Mala Duba:
A tutaj widać kawałek Živogošće Porat:
To już ostatnie zdjęcie z tej wycieczki:
Od tego momentu chyba zapomnieliśmy o naszych aparatach.. teraz tego żałuję, bo było jeszcze parę miejsc, które warto byłoby pokazać.
Wysokość gubimy bardzo szybko. Schodzenie nie jest dużo lżejsze od wspinaczki, przynajmniej jak dla mnie to zupełnie inny rodzaj wysiłku, moje nogi dostają teraz mocno w "d"
Przez dosyć długi etap, szlak prowadzi krótkimi serpentynami - zdjęcie wyżej. Końca nie widać, a bardzo chciałoby się już mieć to za sobą. Gdzieś w którymś momencie widzimy przed sobą metalową furtkę, ciekawe- będzie otwarta, czy będziemy musieli szukać jakiegoś obejścia? Jest OK furtka otwarta, idziemy dalej.
Niestety szlak prowadzi nas coraz bardziej w kierunku Živogošće Porat, zastanawiamy się czy będzie jeszcze jakieś odbicie na Blato, czy będziemy musieli dojść do Poratu i tam szukać jakiegoś transportu, bo nie uśmiecha nam się iść pieszo wzdłuż Jadranki. W końcu znajdujemy rozwidlenie, gdzie możemy skręcić w lewo w kierunku Blato. Po jakimś czasie wychodzimy na szerszą drogę, serpentynami docieramy nią do asfaltu. To jest już droga do wioski Strnj. Na początku relacji wspomniałem, że oprócz jednego wyjątku nie zboczyliśmy ze szlaku. Otóż właśnie podczas zejścia, gdzieś umknął nam moment kiedy trzeba było skręcić w kierunku Živogošće Blato, zauważyliśmy to na którymś z zakrętów tej serpentyny, gdy ujrzeliśmy tabliczkę kierująca na Sutvid fajną ścieżką w lewo
Mogliśmy wrócić właśnie tędy, byłby to na pewno spory skrót.. Ale trudno, cieszymy się, że już blisko do domu. Słońce przypieka coraz bardziej, marzę już tylko o prysznicu, zimnym piwku i odpoczynku..
To marzenie spełnia się kilka minut po 10.00. Z tym, że w pierwszej kolejności jest piwko na tarasie naszego apartmana. Aż się prosi o zdjęcie, niestety nasze szczęśliwe gęby nie zostały uwiecznione..
później prysznic no i kimonko prawie do 16.00. A potem już tylko wspomnienia..