Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Sutivan dziesięcioma zmysłami...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 22.10.2018 19:56

Zdzihu!!! Pozostaje mi spuścić, ooops... opuścić powieki ze wstydu :boss:

A nasze pożegnanie przy mojito i klapie ( :!: ooops) było doprawdy nostalgiczne...Nie wiedzieliśmy co ze sobą począć, kurde, to słowo też niebezpieczne :oczko_usmiech: , to poszliśmy pocieszyć się na kantun. :lol:( o matko to też dobrze nie brzmi :roll: :oczko_usmiech: )

"Pożegnanie ze Zdzihem..."

IMG_20180914_213641.jpg


Po nim tylko pozostały...
Przemoknięte dwa banknoty...(tak naprawdę jeden, ale to parafraza piosenki - czyjej?)
Ostatnio edytowano 22.10.2018 22:44 przez Katerina, łącznie edytowano 1 raz
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 22.10.2018 20:03

Katerina napisał(a):Zdzihu!!! Pozostaje mi spuścić, ooops... opuścić powieki ze wstydu :boss:

A nasze pożegnanie przy mojito i klapie było doprawdy nostalgiczne...Nie wiedzieliśmy co ze sobą począć, kurde, to słowo też niebezpieczne :oczko_usmiech: , to poszliśmy pocieszyć się na kantun. :lol:

No tak, a potem M. i A. siedzą na dole na ławeczce i rozmowa mniej więcej jest taka.
- Po co oni poleźli do tych uli... Pobzykać?
Ooops... Katarzyno! Nie można tak "horrendalnie hałasującego hegemona hormony hodować!" :mrgreen:
AdamZ
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1624
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamZ » 22.10.2018 21:10

Abakus68 napisał(a):Nie wiem, gdzie tam jest kamping, to schody za młynem… Przed platformo-windą dla niepełnosprawnych i wydaje mi się, że ktoś już w tamtym roku ją pokazywał, Czy nie Habanero?

Kemping to może trochę na wyrost :) Naprzeciwko młyna jest małe, prywatne pole kampingowe. Platformy w czerwcu ubiegłego roku też nie widziałem, sporo się zmienia.
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 22.10.2018 21:46

AdamZ napisał(a):
Abakus68 napisał(a):Nie wiem, gdzie tam jest kamping, to schody za młynem… Przed platformo-windą dla niepełnosprawnych i wydaje mi się, że ktoś już w tamtym roku ją pokazywał, Czy nie Habanero?

Kemping to może trochę na wyrost :) Naprzeciwko młyna jest małe, prywatne pole kampingowe. Platformy w czerwcu ubiegłego roku też nie widziałem, sporo się zmienia.


Była winda, ja widziałam rok temu.
agus78
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 194
Dołączył(a): 25.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) agus78 » 23.10.2018 10:38

Już się cieszę na Zdzichową relację. :D Poprzednia była nader interesująca. Nie dość, że z mojej ukochanej wyspy, to jeszcze pisana w fajny sposób i pełna ciekawostek, o których wcześniej nie miałam pojęcia. 8) Teraz też jestem ciekawa, jak autor odbierze zmieniający się Sutivan :papa:
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 23.10.2018 11:35

Jestem i ja :) przepraszam za spóźnienie ale byłam mocno zajęta w ten dzień kiedy zacząłeś ;)
Miejsca oczywiście znane co w niczym nie przeszkadza, kilka z nich niestety tylko wirtualnie np. Koloč, na którego zbrakło czasu :(

Będę śledzić :)
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 24.10.2018 20:31

agus78 napisał(a):Już się cieszę na Zdzichową relację. :D Poprzednia była nader interesująca. Nie dość, że z mojej ukochanej wyspy, to jeszcze pisana w fajny sposób i pełna ciekawostek, o których wcześniej nie miałam pojęcia. 8) Teraz też jestem ciekawa, jak autor odbierze zmieniający się Sutivan :papa:

To prawda. Sutivan się zmienia, to się widzi i czuje. Sutivan ma potencjał, ale o tym... Powoli

gusia-s napisał(a):Jestem i ja :) przepraszam za spóźnienie ale byłam mocno zajęta w ten dzień kiedy zacząłeś ;)
Miejsca oczywiście znane co w niczym nie przeszkadza, kilka z nich niestety tylko wirtualnie np. Koloč, na którego zbrakło czasu :(

Będę śledzić :)


Śledź... Zastanawiam się, co czuje Katarzyna, gdy piszę takie słowo!...
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 24.10.2018 20:53

Odcinek 1 – W trasie do – czyli pierwszy dzień podróży - 2018-08-31 Großkrut

To był dziwny rok. Zarezerwowane już w lutym miejsce to idea, która miała połączyć 3 zdarzenia. Spotkanie z forumowiczką, do którego nie doszło. Uzupełnienie wiedzy o wyspie, która w roku 2017 dała nam radosny urlop oraz spotkanie z drugą forumowiczką, z którą od czasu nawiązania mailowego kontaktu w końcu 2017 roku wymienialiśmy poglądy z różną częstotliwością. Do tego spotkania doszło, a co z niego wynikło, o tym gdzieś tam w końcu relacji opowiem.

Gdy wpłaciliśmy zaliczkę zaczęły się schody. A to problemy rodzinne, a to kłopoty z rozszerzeniem zakresu remontu i nieterminowym spływem mebli. Nieważne. Ważne, że 31 sierpnia po porannym odebraniu powracającej z Czarnogóry córki, drużynowej harcerek (młoda – jesteśmy z ciebie dumni!) wrzuciliśmy do samochodu bambetle i ruszyliśmy w trasę. Tym razem bez wariacji. Ciuchy, parę butelek wody na drogę, młynek do kawy i nasza kawa, i nic więcej z żarcia, picia, etc. Jedynie kanapki na drogę. Stary i wysłużony Opel Astra III hatchback aż się zaśmiał. Bo jakże miało mu być ciężko gdy to było wszystko, co wzięliśmy?

0.jpg

00.jpg

Kun nieco, Euro niewiele. I taki wewnętrzny spokój. Nie wiem skąd. Przecież nie tak to miało wyglądać. Jeszcze w listopadzie poczynione pierwsze zapisy co do miejsc, które chciałem... Ba! Musiałem zobaczyć. Bunkry i inne cuda-niewidy wianki! Miejsca te jednak pozostały w wordowskich dokumentach bowiem przed wyjazdem uznaliśmy, że trudno. Po całym bajzlu, jakiego zaznaliśmy przy okazji remontu należał nam się urlop typu „nic nie będziemy robili”. Oczywiście. Ja znam siebie i wiem, że nie dałbym tak rady, i na szczęście wiem jaki mam wpływ na nic nierobienie żony. Natomiast ona bidula liczyła naprawdę na plażing i smażing li tylko.

Dlaczego Kraków, Goryczki, autostrada na Bratysławę, a potem kierunek Reintal…? Mając wybór: Węgry czy Austria zawsze wybieramy Austrię. Po to wzięliśmy urlop również w piątek, aby spokojnie jechać 2 dni z noclegiem w trasie. Stary jestem. Taki czas….

Trasa, winetki… A nie będę tego opisywał… Każdy robi to po swojemu. Z trasy z zeszłego roku pamiętałem jedną miejscowość w Austrii, która bardzo mi się podobała. Ranek był w miarę chłodny, zatem ubraliśmy się na cebulkę i tam zamierzałem zedrzeć z tejże cebulki nieco warstw, co mi się udało. A jak wygląda ta mała miejscowość, czyli Großkrut, o której mało można się dowiedzieć nawet na wiki… ? Zapraszam do oglądnięcia naszego spaceru po niej,
Zaparkowaliśmy samochód za kościołem, który stoi w samym centrum tej cichej miejscowości. Rzec można, że z jego d… strony i solidnie go obejrzeliśmy uwieczniając na poniższych zdjęciach.

1.JPG

2.JPG

3.JPG

4.JPG

5.JPG

6.JPG

7.JPG

8.JPG

Na niektórych widać zadowoloną żonę liczącą na leniwy i spokojny urlop…
Tuż obok kościoła znaleźliśmy pomnik ofiar wojennych.

9.JPG

Nieopodal jedno z piękniej dyniami i innymi płodami rolnymi przystrojonych domostw, gdzie można było owe wiktuały zakupić.

10.JPG

Miejscowość, jak wiele w tym kraju, sprawiała wrażenie sennej, ale zadbanej.

11.JPG

12.JPG

Kto by pomyślał, że będzie się tam znajdować kolekcja samochodowych truposzów?

13.JPG

I to naprzeciwko największego w tym miejscu hotelu…

14.JPG

Nie tylko nasz wzrok się radował, ale i nosy dostały pewną dawkę rozkoszy, bo jak tu przejść obojętnie wobec kwiecia… (ile to ja razy pisałem, że nie mam ręki do zdjęć?)

15.JPG

15a.JPG

Jeszcze rzut oka na tyły kościółka.

16.JPG

I w drogę. Google maps pokazało, że do A5, do której się chcieliśmy dostać był już tylko rzut beretem. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę. Zauważyłem kolejne pole dniowe.

17.jpg

W 2018 roku mnóstwo rolników uprawiających dynie poniosło wielkie straty. Mały rozmiar dyń spowodowany suszą sprawił, że były one nie handlowe. Pewnie na wielu polach widzieliście je ułożone w rzędy a następnie pocięte na fragmenty. Dla jednych ciepłe czy upalne lato jest wskazane, dla innych to nic dobrego niestety.

Przejazd przez Wiedeń nie był najgorszy. W korkach straciliśmy może 25 minut. Niestety tuż za tym pięknym miastem moich uszu dobiegł dziwny stukot… Ani metaliczny, ani spod maski. Gdzieś z tyłu? Jakby z bagażnika. Usłyszałem go, ponieważ wyłączyliśmy radio i rozmawialiśmy. Na jednym z parkingów postanowiliśmy się posilić. Wysiadając oglądnąłem uważnie tył samochodu i bagażnik, ale na dach nie spojrzałem. Dopiero wracając do auta zauważyłem...

18.jpg

Nie wiem, czy znacie stary rosyjski film „17 mgnień wiosny”? O Stirlitzu krążyły dziesiątki durnych dowcipów, między innymi o tym, jak to Stirlitz idąc przez las usłyszał pohukiwanie… Sowa, pomyślał Stirlizt. Stirlitz, pomyślała sowa…

Co sobie pomyślał opel, gdy ja sobie pomyślałem „nie syp mi się kurna, stary!” miałem się dowiedzieć dopiero kilka dni później, teraz powiem tylko, że zniszczona antena wylądowała bez segregacji w pierwszy napotkanym koszu.

Zauważając, że paliwo kończy się powoli zjechaliśmy z autostrady w okolicy Ilz. Zatankowałem się za rozsądne 1,199 EUR/litr i stwierdziłem, że nastawiam stąd do miejsca, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg, czyli do miejscowości Ptuj, trasę z pominięciem płatnych dróg i pojechaliśmy wedle wskazówek. Jechaliśmy drogą nr 66, aż do 69. Wróć…

Czy wy też tak macie, że czasami gogle maps wywala was z fajnej trasy na kilka, czy kilkanaście kilometrów, wlokąc lipną drogą aby zaoszczędzić kilka kilometrów? Gdzieś między Kropfbergiem a Wagnerbergiem nas tak właśnie wywaliło. Powiem tak… Jeszcze się na takiej wąskiej serpentynie z tirem nie mijałem… Miałem wrażenie, że lewe koła auta zawisły przez mikrosekundę w powietrzu… Fajne to nie było… Ale jak on się tam "łamał" to ja mu gratuluję...

Mniej więcej z tamtych okolic zdjęcia:

19.JPG

20.JPG

Dalej już bez przeszkód drogą numer 66 (to jest naprawdę piękna i malownicza droga, ale jej walory poznaliśmy bardziej wracając...), potem 69 do Bad Radkersburg a dalej przez Gornja Radgona drogą 714 do Spodjni Ivanjci, 747 do Sv. Trojica w Slov. Gorach, 229 na południe do Janeżowci i tą samą do Ptuj, przy czym ten ostatni odcinek wrysowuje się w znaną wam MLP

Wyjechaliśmy spod Krakowa około 7.30 a do noclegowni przyjechaliśmy około 18.00 – ale co udało się nam zobaczyć na spacerze w Ptuju, to już w kolejnym odcinku.
Ostatnio edytowano 30.10.2018 19:27 przez Abakus68, łącznie edytowano 2 razy
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 24.10.2018 21:24

Abakus68
Śledź... Zastanawiam się, co czuje Katarzyna, gdy piszę takie słowo!..

A co ma czuć? Rolmopsa, albo takiego w śmietanie czuje na podniebieniu :wink:

Do tego spotkania doszło, a co z niego wynikło gdzieś tam w końcu relacji opowiem.

Nie - "gdzieś tam", tylko konkretnie - 3 dni przed końcem Twojego urlopu :lol:

należy nam się urlop typu „nic nie będziemy robili”.

Też tak myślałam...o swoim tegorocznym :lol:

Widzę, że w przypadku anteny metrowa sznurówka nie miała zastosowania? :oczko_usmiech:
Ale wyniuniana ta miejscowość w Austrii...Z chodnika można jeść 8) :oczko_usmiech:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 25.10.2018 08:34

Austriackie dynie i najlepszy z najlepszych olej z pestek. A właściwie lody waniliowe polane nim obficie :hearts: :hearts: :hearts: :hearts:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 25.10.2018 18:45

Katerina napisał(a): Widzę, że w przypadku anteny metrowa sznurówka nie miała zastosowania? :oczko_usmiech:
Ale wyniuniana ta miejscowość w Austrii...Z chodnika można jeść 8) :oczko_usmiech:

Bo sznurowadło sprawdza się w Chorwackich klimatach a nie wyniunianych :D

beatabm napisał(a):Austriackie dynie i najlepszy z najlepszych olej z pestek. A właściwie lody waniliowe polane nim obficie :hearts: :hearts: :hearts: :hearts:

A na to zasmażka :oczko_usmiech:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 25.10.2018 19:00

Odcinek 2 – W trasie do – Prowincjonalny Ptuj - 2018-08-31

Zameldowaliśmy się w Hostelu Sonce w miejscowości Ptuj około godziny 18.00

1.JPG

Hostel położony jest niedaleko od starej części miasta. Tani i czysty. W sam raz na jedną noc. Między dwoma budynkami ciekawy ogródek.

2.jpg

Mimo, że zrobiliśmy parę zdjęć wewnątrz to nie będę ich tutaj umieszczał. Nie chcę zaśmiecać relacji aż tak przyziemnymi zdjęciami.
Po dokonaniu opłaty i szybkim odświeżeniu się wiedząc, że mamy zdecydowanie mniej czasu na spacer niż zakładaliśmy to w lutym poszliśmy w kierunku najstarszej części miasta. Kilka słów wstępu.
Ptuj to słoweńskie, zabytkowe miasto nad Drawą. W czasach rzymskich nad Drawą został założony obóz wojskowy, który decyzją cesarza Trajana został podniesiony do rangi kolonii rzymskiej i nazwany Colonia Ulpia Traiana Poetovio. W roku 69 Wespazjan właśnie tam został wybrany przez swoje legiony cesarzem rzymskim. Za czasów panowania rzymian mieszkało tam dwukrotnie więcej ludzi niż teraz!
Dalsza historia tego miejsca wiąże się z Awarami, potem Słowianami aż do czasu, gdy stało się ono częścią państwa frankońskiego. W X wieku Ptuj stał się własnością biskupów salzburskich i mimo konkurencji Mariboru rozwijał się na tyle dynamicznie, że w 1376 roku uzyskał prawa miejskie. Maribor znalazł jednak metodę na Ptuj. Po uruchomieniu w 1846 roku połączenia kolejowego z Wiedniem rola Ptuju została zmarginalizowana a sam Ptuj został na uboczu zachowując jednak swój prowincjonalny klimat średniowiecznego miasteczka.


Tyle informacji ogólnie dostępnych w sieci. Podjęliśmy się zatem sprawdzenia, czy Ptuj ma klimat, czy jest urokliwy i prowincjonalny. Czy zapadnie w myślach na tyle mocno, że zechcemy tam kiedyś pojawić się wypoczęci i na dłużej
Już z kładki, który została „przerzucona” nad Drawą dla pieszych i rowerzystów widać okazałą atrakcję turystyczną.

3.jpg

Jest to zamek, a właściwie warownia wzniesiona w XI wieku, a przebudowana w XVI stuleciu. Obecnie jest tam muzeum regionalne. Nie byliśmy w środku, za mało czasu, ale znamy zdjęcia. To jest na pewno obiekt wart oglądnięcia.

4.jpg

Prezentuje się bardzo okazale wieczorem i nocą, ale o tym w dalszej części relacji.
Tuż za kładką po lewej stronie znajduje się Gostilna Ribič, do której pod koniec dnia trafiliśmy na posiłek. Trasa spaceru wiodła ulicą o nazwie Cankarjeva ulica. Przy wejściu do niej na budynku znajduje się zegar słoneczny.

5.JPG

A na niej znaleźliśmy kilka elementów w prosty sposób pokazujących naleciałości, a raczej pozostałości kultury rzymskiej.

6.JPG

7.JPG

Po prawej stronie namierzyliśmy kino miejskie.

9.JPG

Po dojściu do ulicy Prešernova skręciliśmy w prawo i już po chwili podziwialiśmy budynek, w którym obecnie mieści się hotel Mitra.

10.JPG

Na zdjęciu możecie zobaczyć tabliczkę wskazującą Grad a właściwie trasę do niego.

11.JPG

To właśnie tym przejściem w górę, między coraz to starsze budynki można dojść do warowni. Iść tam czy nie iść…?

12.jpg

Wybraliśmy inny wariant. Prešernova ulica w drugą stronę wiedzie naokoło również pod zamek a wygląda tak.

13.JPG

Ale my z uporem maniaka zamek zostawiliśmy na późny wieczór kierując się w stronę urokliwego placu zwanego Slovenski trg. I rzeczywiście. Kompozycja Wieży Miejskiej przed którą stoi Pomnik Orfeusza, a za którą stoi farny kościół Św. Jerzego, a na dokładkę śliczny budynek teatru miejskiego wywarła na nas genialne wrażenie.

14.jpg

15.JPG

16.JPG

17.JPG

Mimo narastającego głodu postanowiliśmy zapuścić się w głąb miejskiej zabudowy, niektórzy z uśmiechem na ustach.

18.jpg

Znaleźliśmy jeszcze i zapamiętaliśmy jedną możliwą drogę na zamek stwierdzając, że tu wszystkie drogi prowadzą do warowni.

19.jpg

Generalnie Slovenski trg nawet od strony, na której nie znajduje się żaden zabytek wygląda ładnie.

20.JPG

Murkova ulica zawiodła nas w kierunku placu o nazwie Mestni trg.

21.JPG

Kolejny piękny plac z takimi wartymi oglądu motywami jak np. pomnik wzniesiony w 1745 roku. Po tym, jak miasto wielokrotnie trawiły pożary mieszkańcy oddali się w ten sposób pod opiekę świętego Floriana.

22.JPG

Widok z placu miejskiego na plac słoweński.

23.JPG

Na powyższym zdjęciu budynek po lewej to budynek Uniwersytetu ludowego w którym znajduje się polecana lodziarnia TETAFRIDA.

24.JPG

Przy placu znajduje się również budynek administracji miejskiej.

25.JPG

Przed nim specyficzny plan tej starej części miasta.

26.JPG

Plac lub jego otoczenie uzupełniają już nieco mniej atrakcyjne budowle.

27.JPG

28.JPG

29.jpg

Jednak trzeba przyznać, że o porządek i ukwiecenie dbają tam doskonale.

30.JPG

Skręciliśmy w Krempljeva ulica. Oboje.

31.jpg

32.jpg

Nadal oboje, ale już tak wygłodniali, że zacząłem się bać, czy nie zostanę zaraz ugryziony. Rozpoczęliśmy zaglądanie do wszelkich miejsc z jadłem. Nie było ich dużo, a wszystkie zatłoczone. Jak bardzo głód zdominował nasze myślenie niech świadczy fakt, że dochodząc na Minoritski trg i oglądając Samostan sv. Petra in Pavla zachwycając się jego wyglądem mimo zasłonięcia samochodami i jakimś rusztowaniem nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia. Posiłkuję się zdjęciem z sieci.

33 samostan.JPG

Właściciel hostelu polecał nam jedzenie w restauracji Muzikafe. Skręciliśmy zatem w prawo i ulicą Dravska ulica obok Miheličeva galerii (ciekawy, okrągły budynkek),

34.JPG

dotarliśmy do znaku wskazującego drogę i skręciliśmy w Jadranska ulica, i doszliśmy do Muzikafe.

35.jpg

Plac przed nią to popękany asfalt, a każda jego część pomalowana jest na inny kolor. Na naszym zdjęciu widać to słabo dlatego dokładam zdjęcie z sieci.

36 muzi.jpg

Tu jednak nie spodobała nam się ani hałaśliwość angielskich turystów ani fakt, że tam jednak najlepiej trafić na wino, piwo czy deser.
Budynek Muzikafe ma dość ciekawie udekorowaną ścianę.

37.JPG

A z racji „days of poetry and vine” zwłaszcza “vine” wypito tam morze wina… No ok, to tylko butelkowa instalacja…

38.JPG
39.JPG

Suma summarum wróciliśmy do kładki i zasiedliśmy w restauracji Gostilna ribič.

40.jpg

Klimat taki sobie, dobrze zaopatrzona winnica, tu tylko wina białe, czerwone w drugim pomieszczeniu.

41.jpg

Ale już chlebek, będący poczęstunkiem od firmy wymieszany, kilka kawałków świeże kilka nadające się do rozkruszenia młotkiem.

42.jpg

Natomiast już Ribja Plošča smakowała dobrze, a może to przez głód - bo nawet o zdjęciu przypomnieliśmy sobie po paru gryzach...

43.jpg

Podsumowując Gostilnę. Wygląda ładnie z zewnątrz.

44.jpg

Wina ok. Zupa rybna przednia, ale jej porcja mała. Plusem na lato lokalizacja przy rzece, ale za całokształt nie więcej jak 3+.
Jak widzicie zrobiło się późno, dlatego spalenie świeżo zaciągniętych kalorii odbyło się po znanych już nam miejscach, co dokumentujemy kilkoma zdjęciami.

45.JPG

46.JPG

47.JPG

Spacer zakończyliśmy pod zamkniętym zamkiem idąc do niego ulicą Prešernova ulica a wracając drewnianą kładką i jednym z tych miejsc, które pokazałem na wcześniejszych fotografiach. Zamek nocą zyskuje dzięki oświetleniu mnie jednak trudniej wtedy o ładne zdjęcia.

48.JPG

49.jpg

Czy Ptuj to prowincjonalne miasteczko??? Odpowiedzcie proszę sobie sami. Czy warte dłuższych odwiedzin? Naszym zdaniem warte każdych. Nawet w obrębie starej części miasta zobaczyliśmy przecież ledwie małą część.
A kolejnego dnia byliśmy już w Sutivanie, ale o tym w następnym odcinku.
Ostatnio edytowano 30.10.2018 19:35 przez Abakus68, łącznie edytowano 2 razy
marze_na
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8836
Dołączył(a): 12.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) marze_na » 25.10.2018 20:03

Sutivan w tytule zawsze działa na mnie jak magnez :D . Przywiozłam stamtąd (i ogólnie z Bracza) mnóstwo pozytywnych wrażeń.
Z przyjemnością przyłączam się do zacnego już grona czytelników. A przyjemność ta tym większa, że świetnie się Ciebie czyta 8) .


Abakus68 napisał(a):Czy warte dłuższych odwiedzin? Naszym zdaniem warte każdych.

Zdecydowanie warto! Raz (lata temu) kierowani głodem zatrzymaliśmy się na krótko i obiecaliśmy sobie dłuższą wizytę kiedyś. Jak dotąd się nie udało :? .
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 25.10.2018 20:54

Ptuj świetny! Raz zabłądziliśmy szukając objazdu i wjechaliśmy do centrum i w rejon starego miasta. Już wtedy wiedziałam,że mi się podoba, a utwierdziły w tym Twoje zdjęcia. Trochę przypomina klimatem Mikulov, ale jest bardziej kolorowy i więcej w nim szaleństwa ( w pozytywnym znaczeniu).
Co do jedzonka - widzę ,że od samego początku zaczęliście z wysokiego pułapu :lol:
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1528
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 26.10.2018 12:53

Dobrze, że mieliście sporo czasu na zobaczenie miasta. Bo tak przyjechać gdzieś na samą noc i następnego dnia rano już musieć jechać to musi być straszne. :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Sutivan dziesięcioma zmysłami... - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone