Odcinek 20 – Donji Humac okiem Zdziha– 2018-09-06
Donji Humac, jedna z takich miejscowości, o których można nic nie mówić. Ba, nawet jej nie odwiedzić w czasie jednego urlopu, a można napisać wiele. Choćby to, że jest prawdopodobnie jedną z najstarszych miejscowości na wyspie i tu podeprzeć się odkrytą opodal jaskinią Kopacina, którą wedle badań ludzie zamieszkali wali 13 00o lat temu. Albo, że jest bardzo mocno rozwinięta w zakresie kamieniarstwa i że 1996 roku Międzynarodowe Spotkanie Kamieniarzy zakończyło się powstaniem kilku ciekawych aranżacji (oczywiście znaleźć taką informację w necie jest łatwo, ale już te aranżacje….). Można napisać, że kamieniołomy, że znana Kuca, że bardzo dobra od strony grillowanych mięs konoba nomen omen Kopacina. Można napisać wiele, bo papier wszystko przyjmie, ale jak wygląda weryfikacja?
Zwiedzanie rozpoczęliśmy 6 września kwadrans po 17 parkując na placu opodal Kościoła, na którym zebrały się na pogawędki dwa nieco strupiałe już samochody
Kościół pod wezwaniem św. Eliasza z dumnie prezentującą się na tle rozgrzanego słońcem nieba
Chroniony jak to zwykle przez oddziały szybkiego reagowania (dwie starsze panie – nie licząc psa – w tle na poniższej fotografii
W sumie nie ma się czemu dziwić, bo dzwon z barokowej dzwonnicy już chyba ktoś chciał wywieźć…
Od strony sioła do kościoła położonego na wzgórzu prowadzą schody,
A poniżej znajduje się plac z którego można ruszyć w kilka uliczek wioski, albo zejść do konoby. Czy w ogóle warto podreptać po tychże uliczkach… Nie wiem, czy jest sens opisywać zdjęcie po zdjęciu. Nie są one szałowe, ale myślę, że oddadzą:
- Starszą formę zabudowy
Zabudowę zbliżoną dzisiejszym czasom
Jak tu ludzie żyją, jakie mają udogodnienia, jak stroją domy
Na przeciwległym końcu sioła na wzgórzu jest cmentarz
Pejzażowo być może miejscowość nie wygląda zachwycająco
Ale już sama konoba słynąca, jak napisałem z bardzo dobrych grillowanych mięs (nie testowaliśmy – właściwie nie umiem powiedzieć dlaczego nie weszliśmy tam ani wtedy, ani nie przyjechaliśmy później, może dlatego, że jednego z kolejnych dni odwiedziliśmy inną polecaną konobę i żarcie było fatalne) ulokowana jest pośród zieleni
A według informacji z sieci znajdują się w niej również niektóre wykopaliny z jaskini Kopacina. A dlaczego tam nie poszliśmy? Ano po tak ciężko wyszukanym drogowskazie
Stwierdziliśmy, że pewnie jest ona równie zadbana i ciekawa, jak sam drogowskaz
Drogowskaz ten znajduje się jakieś 150 metrów za cmentarzem po lewej przy szutrowej dróżce naprzeciwko placu za jednym z kamieniarzy. I to chyba jest clue tej miejscowości. Kamieniarze… Rzeźby… Więc chwila fotograficzna dla tej strony Donjego Humaca
Dina Jaksic
Drazen Jaksic
Pero Jaksic
A tu już nawet nie poszliśmy sprawdzać czy i jaki to Jaksic
Bo to już mafią pachniało
A „urzeźbienie terenu”?...
No cóż… Napiszę to tak… Odwiedziliśmy to miejsce jeszcze raz z Kateriną w następnym tygodniu. Są rzeczy, których nie da się sprzedać zdjęciami. Z powyższego i ja sam dziś widzę, że miejsce jakoś szczególnie atrakcyjne nie jest, ale ma wielką zaletę. Cisza i spokój, brak ludzi, przestrzeń… Nie żebym zachęcał. Nie żebym twierdził, że w czasie jednego, albo może jedynego urlopu na wyspie warto tu przyjechać, ale gdy się tu jest warto podreptać… Powynajdywać skulone przy drodze kapliczki
Poznać „nieludzkich” mieszkańców
A przede wszystkim mając w głowie to, że w końcu można całymi dniami pobyć we dwoje z partnerem nacieszyć się sobą
Wrócić za kościół
Wsiąść do samochodu i ruszyć dalej, choćby tam…