Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Sutivan dziesięcioma zmysłami...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 16.05.2019 10:34

Zabawny odcinek, uśmiałam się nieźle szczególnie z tego fragmentu :D
Abakus68 napisał(a): ... Dlaczego wspomniałem o exhibicjoniźmie w tytule odcinka. Owóż gdy wspomniana wyżej łódź odpływała z miejsca, w którym ją wcześniej zastaliśmy płynęła wzdłuż wybrzeża. Gdy przepływała na naszej wysokości zwolniła i dość niebezpiecznie przechyliła się burtą na naszą stronę. Mariola akurat wychodziła z wody po pływaniu, i stała się osuszać. Zauważywszy to usiadła, a Czesi, którzy na taki obrót sprawy zamilkli wstali i podeszli do linii wody. To i ja wstałem wiedziony braterstwem z Czeskim narodem. Łódź się wyprostowała, ba, nawet wzięła to się chyba mówi prawo na burt i odpłynęła...
Sposób jakby mi skądś znany :mrgreen:

Żałuję też tego rozminięcia się z czeskimi mamami :( ... mogłaby powstać równie zabawna opowieść :mrgreen:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 19.05.2019 18:18

gusia-s napisał(a):...Żałuję też tego rozminięcia się z czeskimi mamami :( ... mogłaby powstać równie zabawna opowieść :mrgreen:


Jeszcze napatrzę się na mamy... Wracać będziemy ta jeszcze wiele razy a miejsce wygeneruje bardzo fajne zdarzenia.
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 19.05.2019 18:35

Odcinek 15 – Most na rzece … Elafuza – 2018-09-04

Ponowny długi spacer z plaży w zwykłych okolicznościach zapewne doprowadziłby do tego, że być może i niestrojny sposób opalania, a na pewna odwiedzona tego dnia plaża zostałyby skreślone na wieki gdyby nie te Czeszki…
Na wieczór mieliśmy zaplanowane odnalezienie największego mostu na wyspie toteż już około 17.20 znaleźliśmy się w Ložišćy, którą opisałem w zeszłorocznej relacji dokładnie tutaj:
https://www.cro.pl/brac-koniecznie-nawet-jesienia-t53220-300.html#p1937229
Nie będę się więc powtarzał, zwłaszcza o kościele i słynnej dzwonnicy, kto jest zainteresowany niewielką dawką informacji odsyłam do powyższego linku. My chcieliśmy pospacerować po tej miejscowości i odnaleźć to, co w zeszłym roku przegapiliśmy.
Przed zdjęciami dopowiem tylko, że łącznie w czasie spaceru zobaczyliśmy jedną a usłyszeliśmy kolejne 4 osoby. Wszystko na ten temat. Ta jedna stała się jednak punktem zapalnym pewnego późniejszego małego przedsięwzięcia.
Oto Ložišća 2018, a dokładniej:
Wybudowana według projektu Ivana Rendića dzwonnica

1.jpg

2.jpg

3.jpg

Późnobarokowy kościłó pod wezwaniem świętych Ivana i Pavla

4.jpg

Z ciekawie obrobionym kamiennym krzyżem

5.jpg

6.jpg

Z możliwymi do odnalezienia pozostałościami po-rzymskimi

7.jpg

I o ile powyższe ma dużą wartość dla znawców sztuki, to dla osób jak my jeszcze większą wartość ma sama zabudowa miejscowości leżącej na zboczu, i widoki rozpościerające się z wielu jej zakamarków…

8.jpg

9.jpg

10.jpg


Miejscowość jak wiele innych ma domostwa podupadłe

11.jpg

Jak i takie, które są remontowane

12.jpg

Jest to miejsce, gdzie można zachwycić się tak niewzruszonością natury

13.jpg

Jak i zrozumieć, że do mieszkania w takich miejscach trzeba się wykazywać absolutnym zmysłem równowagi i brakiem lęku wysokości. (Ja bym chyba wychodził drzwiami pasażera)

14.jpg

Zostawiwszy na chwilę żonę delektującą się zapachem moszczu wydobywającym się z jednego z obejść ruszyłem w górę aby sprawdzić czy do mostu, którego szukaliśmy prowadzi droga, którą da się dojechać. Idąc w górę doszedłem do ostatnich zabudowań. Po prawej stronie stała otoczona kamiennym płotem zapewne jakaś niezła kuca, dobywały się stamtąd głosy przynajmniej dwóch nieźle wciętych obywateli władających niemieckobrzmiący dialektem. Przy płocie oparta o haczkę stała starsza, mocno już zmęczona wiekiem i spracowana kobiecina i wyrywała narosłe tam chwasty. Szedłem powoli i przypatrywałem się jej mozolnym ruchom. Jej ciało było wyprażone słońcem, ale jak na jej wiek żwawe. Palce drapieżnie łapały chwasty, wyrywały je i odrzucały. Widać w niej było pewną złość, którą zdefiniowałem jako złość typu, ja tu haruję a te młode szczyle chleją i się bawią. Mijając ją rzuciłem zwykłe hello, nie mogąc sobie przypomnieć nic z chorwackiego, co powinienem był powiedzieć. Byłem jej widokiem zafascynowany. Wtedy właśnie pomyślałem sobie, że ja nic nie wiem o takiej codziennej pracy tych ludzi. Że zwykle przyjeżdżam tam na urlop i zajęty jestem wynajdowanie plaż, miejsc do odwiedzenia i ewentualnie obserwuję innych urlopowiczów… Pomyślałem, że może warto poświęcić parę dłuższych chwil na coś co w relacji opiszę jako - tu będzie zamierzony błąd stylistyczny „Chorwaci na Braci’”… ale to za parę odcinków teraz już tylko fotorelacja z ostatnich metrów od miejsca w które po kilku chwilach dojechaliśmy autem. (Trzeba pojechać w kierunku na Dračevicę, po jakimś kilometrze za miejscowością jest drogowskaz, ostro w prawo zawijańcem go góy i nad miejscowością, gdzie idzie droga asfaltowa w dół skręcić na szutry, podjechać pod coś na kształt zagrodzonych ogródków działkowych w makroskali (ogrodzone kamieniami poletka z drzewami oliwnymi z przyczepami kampingowymi w ich środku, postawić auto:

15.jpg

I ostatnie 400 może 500 metrów z buta taką malowniczą drogą

16.jpg

Aby w końcu znaleźć się na moście Frane Josipa I

17.jpg

18.jpg

19.jpg

20.jpg


Do mostu wiedzie zwykła droga szutrowa

21.jpg

Ale za mostem na największej rzece wyspy ruch odbywa się już szeroką czteropasmową autostradą…..

22.jpg

Oczywiście żartuję…
No dobrze, ale o co chodzi z tym mostem. Ponoć mieszkańcy mawiają, że most został przerzucony na największą rzeką wyspy, która zwała się Elafuza. Szczerze mówiąc trudno mi w to uwierzyć, a że znany jestem z wymyślania niestworzonych opowieści moją od momentu odwiedzenie mostu brzmi tak.
Gdy zabrakło środków na realizację dzwonnicy pewien włodarz miejscowości wymyślił, że wyciągnie je z Unii Europejskiej. Złożył wniosek o przyznanie środków na rozwój sieci dróg, a zwłaszcza na odcinek z Ložišćy do Supetaru. Był to czas gdy rolę Tuska odgrywał Fraciszek Józef, który środki przyznał ale wymógł umieszczenia tablicy imiennej. Obawiając się, że tablica nie zostanie umieszczona wymógł, aby przysłano mu dokumentację fotograficzną. Włodarz miasta orzekł, że tablicy na asfalcie umieścić nie można, bo nikt koniem, który wszak w każdej chwili może się sfajdać po imieniu cesarza jeździć nie powinien. Ograniczenia prędkości wtedy nie istniały więc i na słupie drogowym tablicy zamieścić nie szło. Wówczas to nikczemny oszust umyślił budowę mostu. Mając materiału skalnego w bród most postawiono szybko. W mapy wrysowano nieistniejącą rzekę a słynny malarz holenderski w ciągu kilku miesięcy wykonał „fotografię” przedsięwzięcia. Oczarowany rozmachem prac ceszarz zaczął sypać kasę garściami doprowadzając do upamiętnienia siebie również w Supetarze (wnikliwi czytelnicy relacji w wyspy wiedzą o czym mówię) a włodarz miasta oszukał nie tylko Unię, ale również projektodawcę dzwonnicy, któren marł był w biedzie.
Głupie? No pewnie! Pasuje? No ba, tak jak ta wielka rzeka, która wypływała nie wiadomo skąd płynęła w górę do Ložišćy a potem w dół żłobiąc kaniony…
Cokolwiek by jednak nie powiedzieć moim zdaniem, jeśli ktoś poszukuje różnych ciekawostek, ma siłę wieczorem i pasjonuje go przyroda to może spokojnie się tam wybrać. Wszystko zajęło nam nawet nie 2 godziny a widoki są naprawdę cudne, zarówno tam

23.jpg

24.jpg

Jak i w drodze powrotnej czy to, gdy stanie się na chwilę przyjrzeć kolejnej kapliczce ulokowanej na okolicznych wzgórzach…

25.jpg

Czy też stając na drodze i patrząc z góry na morze…

26.jpg

Wieczorem zasiedliśmy na tarasie i testując kupione pierwszego dnia w Lidlu wina przeszliśmy do gorącej wymiany zdań. Zarzutu, że obiecałem mniejsze tempo urlopu niż to było w zeszłym roku nie miałem jak obronić (nie bierzcie pod uwagę tempa pisania relacji) – musiałem przytaknąć na pomysł żony na następny dzień, który brzmiał mniej więcej tak- "jutro tylko plaża i ewentualnie spacer po Sutivanie – nie ruszamy się nigdzie". Chciałem co prawda zaoponować – ale słysząc „słówko mniej i ząbki całe” oddałem się delektowaniu sikacza… Jakie to szczęście, że zasypiałem myśląc o Czeszkach i o tym, co będzie z moimi zębami, gdy jutro wsadzając żonę do auta nie pojadę w kierunku plaży, na której tego dnia się opalaliśmy nago…
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 24.05.2019 07:37

Moja rodzinka jest tekstylna i kiedyś jeszcze zaciągałem ich na FKK, ale dałem sobie spokój. Wystarczy odludna plaża, taka na 1-2 rodziny i można pływać i opalać się jak kto lubi :)

Okolice Loziscy i Milny jakoś najmniej mi podeszły z całego Braca z tego co pamiętam. Jakiś inny klimat tu jest, co wyziera nawet z twoich zdjęć.
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 24.05.2019 21:01

Nie wiem, czy bym dźwignęła przejście tym mosteczkiem :roll:
Przypomniała mi się piosenka...
Zielony mosteczek ugina się
Zielony mosteczek ugina się..
Trawka na nim rośnie
Niesie Kasię...

:mrgreen:
Prawie on zielony, bo porośnięty zielskiem :)

Raz, będąc we Francji, w dolinie Rodanu przejechaliśmy po omacku po takim podobnym, tyle, że nad przepaścią z rwąca rzeką w dole.. Tylko, że to było w nocy i nie byliśmy świadomi tych "atrakcji". Rano prawie zawału dostałam, gdy zobaczyłam ten "mosteczek" :roll:

Ładne "toskańskie" krajobrazy tam w okolicach L. Te cyprysy mnie też zachwyciły. A byliście na cmentarzyku po przeciwnej stronie?

zasypiałem myśląc o Czeszkach i o tym, co będzie z moimi zębami, gdy jutro wsadzając żonę do auta nie pojadę w kierunku plaży, na której tego dnia się opalaliśmy nago…

Przeczuwam problemiki :nice: :lool:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 29.05.2019 19:21

Marsallah napisał(a):Moja rodzinka jest tekstylna i kiedyś jeszcze zaciągałem ich na FKK, ale dałem sobie spokój. Wystarczy odludna plaża, taka na 1-2 rodziny i można pływać i opalać się jak kto lubi :)

Okolice Loziscy i Milny jakoś najmniej mi podeszły z całego Braca z tego co pamiętam. Jakiś inny klimat tu jest, co wyziera nawet z twoich zdjęć.


Pewnie masz rację, weź jednak też pod uwagę, że robię okropne zdjęcia, no ale cóż...

Katerina napisał(a):Ładne "toskańskie" krajobrazy tam w okolicach L. Te cyprysy mnie też zachwyciły. A byliście na cmentarzyku po przeciwnej stronie?:

O cmentarzyku - gdy będę opisywał dzień 7-go września a o "problemikach" zaraz
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 29.05.2019 19:31

Odcinek 16 – Miało być cudnie a wyszło najgłupsze urlopowe „dopołudnie” - 2018-09-05.

Prognoza pogodowa na ten dzień zapowiadała słońce. Dużo słońca. Ba! I miało się to już nie zmienić do końca naszego urlopu. Cud.
Tego dnia mieliśmy w planie słodkie „nicnierobienie” a nawet całkowite przypalenie ciał na plaży, na której ja osobiście spodziewałem się spotkać czeskie ciała pełne… Hm… No miód…
Ale co miało by być maliną?
Maliną, bynajmniej dla mnie, miało być odnalezienie takich plaż:

1.jpg

Na samym dole Uvala Svicuraj, nieco wyżej Martinovica, a u samej góry z taką niby łąką Stipanska. Zdjęcie jest robione od strony północnej a moje domysły o nazwach plaż wynikają z tej mapy.

2.jpg

Czujność żony była jednak niesamowita. Przypomniała mi coś o ząbkach, o powinności słuchania się (czujecie to – ja skorpion i posłuch!?) Tłumacząc, że nie będziemy przecież dreptać godzinę na plażę a poza tym dojedziemy do „naszej plaży” na około, a przy okazji poszukamy zejść na plaże, które możemy odwiedzać w kolejne dni wyjechaliśmy nad Sutivan i ruszyliśmy drogą do minizoo. Minęliśmy je, i patrząc na dróżki umieszczone na googlemaps dojechaliśmy mniej więcej dotąd (czerwona kropa)

3.jpg

i nagle dziwny terkot spod samochodu. Stop, out i rzut oka pod podłogę. Masz ci babo placek…

4.jpg

Odkręciła się podłoga pod silnikiem. Ale od czego jest przygotowanie do wyjazdów opisane w poprzednim roku tutaj
https://www.cro.pl/brac-koniecznie-nawet-jesienia-t53220-315.html#p1939962
a zwłaszcza brązowe sznurowadła, których historię zamieściłem tutaj:
https://www.cro.pl/brac-koniecznie-nawet-jesienia-t53220-360.html#p1940250
Tuż przed wyjazdem przekomarzaliśmy się z Kateriną, która zakupiła na swój wyjazd również sznurowadła i z bliżej nieokreślonego powodu stwierdziłem, że jedno i w dodatku już o długim przebiegu sznurowadło to za mało. Dokupiłem parę 110 cm. Z tryumfującą miną wyciągnąłem je i jak ostatnia pipa nie sięgnąłem po nożyczki do plecaka, ale zagryzłem folię owijającą sznurowadła i… żegnaj połowo górnej prawej dwójki. Ułamała się, ale zblokowana jedynką została między zębami.
Spojrzałem na połowicę, wspomniałem jej słowa z poprzedniego dnia i się zagotowałem… Szybko „zesznurowałem” podłogę do czego się dało, bo akurat to miejsce na nierównościach i w obawie, że może zaraz nadjedzie następne auto szuter nie nadawało się do skorzystania z lewarka i pojechaliśmy dalej…
Gdyby kogoś zaś interesował Spomenik Poginulim Hrvatskim Braniteljima pokazany na powyższej mapce miejsca rozłamu zębowego to więcej o nim tu
https://www.slobodnadalmacija.hr/dalmacija/split-zupanija/clanak/id/149098/golo-brdo-vjecni-spomen-u-brackom-kamenu
Co mogę powiedzieć? Podłoga nie terkotała, ale kawałek zęba jakby stukał mi w czaszce, co zupełnie mnie wybiło z pantałyku i zamiast dojechać do czerwonej kropki na poniższej mapie dojechaliśmy tak jak kończy się niebieska linia

5.jpg

Poniższe powiększenie

6.jpg

pokazuje, że jest tam zejście dróżką do wody, ale to nabrzeże nie nadaje się do niczego i żadnej z powyższych plaż nie ma. Niemniej jednak widok na wzgórza przed Milną, na malutką Mrduję i na Soltę całkiem miły

7.jpg

200 metrów wcześniej (czerwone linie na ww. mapce) są również droga do plaży ale zamknięte ocynkowanymi bramami z napisem private property. Był tam za to taki pół-kontener morski (czarny prostokąt) z kawałem wybetonowanego placyku, i tak podniosłem auto strona po stronie, i odwiązałem sznurowadła a dokręciłem śruby podłogi. Śruby puściły znowu jakieś dwie minuty przed wjazdem na przegląd rejestracyjny…
Dalej nieco poirytowany poszukiwałem jakiejś plaży w tamtym rejonie - żona widząc mój stan nic nie mówiła. Na kolejnej mapce kolejny pokonany fragment.

8.jpg

Hurra, plaża! Stipanska. O fuck!!

9.jpg

10.jpg

No to miejsce nadawało się tylko do opłukania rąk i natychmiastowego odwrotu a potem jechaliśmy dookoła północno-zachodniego brzegu wyspy upewniając się, że od strony lądu zejścia nieukrytego przed turystami na poszukiwane plaże nie ma (dlaczego nie zjechałem do uvali Martinovicia - no to jest dobre pytanie, ale ja tam mam, nerw rujnuje moje myśli). Droga szutrowa, ale szeroka na kilka metrów, z takimi rowkami w poprzek odprowadzającymi wodę. Jestem pewny, że jest to szykowane do wylania asfaltu. A patrząc na to
https://www.thebestofmontenegro.com/pl/properties/building-plot-on-brac/
Jestem przekonany, że coś tam się niedługo zadzieje.
Dojechaliśmy tu…

11.jpg

Zeszliśmy prawie do wody i odwrót. Mimo pięknych widoków

12.jpg

nie było to miejsce nadające się na plażowanie. Tylko… gdybym się lepiej rozglądnął i pomyślał, to może zrozumiałbym, że jesteśmy całkiem niedaleko miejsca, gdzie być może już leżały nieubrane Czeszki… (czerwona kropka) No ale jak się nie ma w głowie to się ma w pedałach samochodu. Auto i takąż trasą…
13.jpg

i dalej do czerwonej kropki na pieszo… dotarliśmy na „naszą plażę”. Zajefajnie…
Jeden ząbek dziś straciłeś - cichutko prawiła żona - ale jak jeszcze raz będziemy na plażę jechać ponad 3 godziny to sama ci coś odkręcę w samochodzie…

Istotne są w dalszej części 3 rzeczy. Po pierwsze odtąd plażując w okolicy Sutivanu zawsze stawialiśmy tam auto gdzie zakończyliśmy poranne wojaże. Po drugie obie Czeskie mamy dojechały po naszym i ich mężów rozlokowaniu się na plaży i powiem tylko tyle. To nie był miód, ba, to nie była nawet półka z miodem w markecie, to była piękna miododajna pasieka. Ale o detalach będzie kiedy indziej. Tego dnia zająłem się oglądaniem pewnego spektaklu. Najpierw zdjęcia, potem mały opis.

14.jpg

15.jpg

Mam nadzieję, że twarz jest nierozpoznawalna, i wiem… wiem, że nie powinno się robić na żadnej naturystycznej plaży zdjęć, ale wybaczcie mi, to nie jest kwestia promowania nagości, a jedynie kwestia udokumentowania zachowań…
Ów młodzieniec, cokolwiek nie mówiąc chudy jak tyczka przygalopował dystyngowanym krokiem z nieco ociężale stąpającą młodą dziewczyną. I tylko przepłynął z 10 razy od ich miejsca do naszego i na powrót zaraz wytarłszy się a to konaru do naprężania muskułów używał a to głazu jako ciężarka również. Wesołości to nam do rozmowy z żoną wprowadziło. Rozumiałbym, gdyby ich tam kilku było i każdy o jej względy rywalizował, ale tak… No a może wy mi wytłumaczycie, czemu miała służyć to skogucenie…
Żeby jednak nie było, że walorów przyrody nie chłonąłem jego nagich tyłków widok voila

16.jpg

17.jpg

18.jpg

Jak zwykle koło 14 tej, gdy Czesi zmożeni litrami piwa (nadal myślałem, że to piwo) leżeli na kocach w cieniu, Czeszki schowawszy półkule serc swoich opadły na maty i zagłębiły się w lektury a ich dziecko wymalowywało kolorowymi kredkami tysięczny kamyk zebraliśmy się do apartamentu po drodze bardziej patrząc na morze

19.jpg

Niż na nagie ciała, których smażyło się sporo na Boraku, czy na skałkach
Zjedliśmy coś, wypoczęliśmy, ja z honorami pożegnałem część mojego jestestwa, którą udało się w końcu usunąć z zębów

20.jpg

(z honorami, czytaj spuściłem w wc) i ruszyliśmy na długi spacer, którego celem miało być to miejsce…

21.jpg

(Zdjęcie znalezione na stronie umieszczonej na nim). Ale o tym, jak przebiegała operacja namawiania Marioli na takie samo zdjęcie już w następnym odcinku.
Ostatnio edytowano 14.07.2019 07:46 przez Abakus68, łącznie edytowano 1 raz
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 29.05.2019 19:56

Ten młodzian z plaży naturystycznej ewidentnie wyznawał hellenistyczny kult ciała typowy dla antyku :lol:
Może przygotowywał się do roli modela w Szkole Rzeźbiarskiej w Puciści - do posągu jakiegoś dyskomiotacza :mrgreen: Albo innego Adonisa... :wink:

No wiesz 8O 8O 8O Spuścić kawałek jestestwa w klozecie... :lol:
Trzeba było ten kawałek kości w katakumbach "godnie" złożyć :oczko_usmiech: Tam tyle szczelin i zagłębień jest :mrgreen: Archeolodzy mieliby kiedyś zagwozdkę 8)
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 29.05.2019 21:03

A wróżka zębuszka była :?: :lol:

Katerina napisał(a): No wiesz 8O 8O 8O Spuścić kawałek jestestwa w klozecie... :lol:
Trzeba było ten kawałek kości w katakumbach "godnie" złożyć :oczko_usmiech: Tam tyle szczelin i zagłębień jest :mrgreen: Archeolodzy mieliby kiedyś zagwozdkę 8)
Rewelacyjny pomysł :mrgreen:

Zdzichu, znam ten "ból" :mrgreen:
Nie tak dawno straciłam dwójkę wbijając się w suszoną figę podczas chorwackiego wieczoru w moim domu kultury :mrgreen:

Wróżka zębuszka była, tyle że dała dentyście :mrgreen:
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1528
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 30.05.2019 09:36

Oj, ja czuję straszną niechęć do brzoskwiń, bo mają twarde pestki :roll: .
Współczuję Ci tego niefortunnego początku dnia... Ale dobrze, że potem już był czas na relaks. :D A żony warto słuchać :wink:
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 30.05.2019 09:54

Jejku, ta "zębowa" sprawa to mi sen z powiek spędza. Też jestem po podobnej sytuacji i mam taką traumę, że szok! Nie znasz dnia ani godziny, kiedy taki skurczybyk ząb wywinie Ci numer ze złamaniem i przekreśli konkretne plany. Ech.... nikomu tego nie życzę.

Czekam na odcinek z dreszczykiem ;)
travel
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2503
Dołączył(a): 20.11.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) travel » 30.05.2019 10:34

Po tym odcinku przychodzi mi na myśl tylko jedno powiedzenie:
"Cudze chwalicie swego nie znacie.........."

Szukasz na tej wyspie Bóg wie czego a w bliskiej okolicy Sutivanu są takie piękne plaże :roll:

A żonę naprawdę masz naprawdę bardzo cierpliwą.

Przy innej kobiecie nosiłbyś już sztuczną szczękę :oczko_usmiech: :papa:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 30.05.2019 11:42

O, matko!

Ta nieudana wyprawa n plażing przypomina mi nasze podobnie zakończone poszukiwania. Czy to na Braču, w okolicy Milny, a także - kiedy indziej - Sumartina, czy też na Korčuli (powyżej V. Luki). Na Visie taką plażową "miną" był Brgujac, na Lastovie - Uska. Na Pelješcu z kolei - wszystko na zachód od Orebicia (ale tam przynajmniej nie wychodziliśmy z samochodu).

Ale odznakę poszukiwacza ukrytych plaż otrzymujesz :hut:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 02.06.2019 10:03

Katerina napisał(a):...No wiesz 8O 8O 8O Spuścić kawałek jestestwa w klozecie... :lol:
Trzeba było ten kawałek kości w katakumbach "godnie" złożyć :oczko_usmiech: Tam tyle szczelin i zagłębień jest :mrgreen: Archeolodzy mieliby kiedyś zagwozdkę 8)

Bałem się, że odkryją go za mego życia, zbadają i wyjdzie, że jestem starszy jak wodór :lol:

gusia-s napisał(a):A wróżka zębuszka była :?: :lol:


Może gdyby to był inny urlop, ale w czasie tego podnoszenie kwestii trójkątów w łóżku było dość karkołomnym posunięciem...

gusia-s napisał(a): Zdzichu, znam ten "ból" :mrgreen:
Nie tak dawno straciłam dwójkę wbijając się w suszoną figę podczas chorwackiego wieczoru w moim domu kultury :mrgreen:

Wróżka zębuszka była, tyle że dała dentyście :mrgreen:


Szczerze mówiąc po raz pierwszy ta dwójka strzeliła na pestce brzoskwini na... wycieczce w Kudowej Zdrój. Twoja wróżka była widać wybitnie hetero, że wolała "dać" dentyście...
Tylko jak ja mam teraz napisać ile to ja nie dałem dentyście :lol: :lol: :lol:

pomorzanka zachodnia napisał(a):... A żony warto słuchać :wink:

Mężowie miewają na ten temat różnorakie zdania... :lol:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 02.06.2019 10:08

Igłą pinii napisał(a):Jejku, ta "zębowa" sprawa to mi sen z powiek spędza. Też jestem po podobnej sytuacji i mam taką traumę, że szok! Nie znasz dnia ani godziny, kiedy taki skurczybyk ząb wywinie Ci numer ze złamaniem i przekreśli konkretne plany. Ech.... nikomu tego nie życzę.

Czekam na odcinek z dreszczykiem ;)

Zęby rzecz krucha, a dreszczyk... No nie wiem, nie wiem...

travel napisał(a):Po tym odcinku przychodzi mi na myśl tylko jedno powiedzenie:
"Cudze chwalicie swego nie znacie.........."

Szukasz na tej wyspie Bóg wie czego a w bliskiej okolicy Sutivanu są takie piękne plaże :roll:

A żonę naprawdę masz naprawdę bardzo cierpliwą.

Przy innej kobiecie nosiłbyś już sztuczną szczękę :oczko_usmiech: :papa:


Lub nie byłoby rozmów i zachowań prowadzących do rundy pierwszej... Kij ma zawsze dwa końce...

Marsallah napisał(a):O, matko!

Ta nieudana wyprawa n plażing przypomina mi nasze podobnie zakończone poszukiwania. Czy to na Braču, w okolicy Milny, a także - kiedy indziej - Sumartina, czy też na Korčuli (powyżej V. Luki). Na Visie taką plażową "miną" był Brgujac, na Lastovie - Uska. Na Pelješcu z kolei - wszystko na zachód od Orebicia (ale tam przynajmniej nie wychodziliśmy z samochodu).

Ale odznakę poszukiwacza ukrytych plaż otrzymujesz :hut:


Bo Ty też jesteś taki szwędacz prawda? Może z innych powodów, a za odznakę dziękuję... Przyklejam do niej magnez i przyczepiam na lodówkę na prawo od odznaki "Zapuciscova pipa" :lol: :lol: :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Sutivan dziesięcioma zmysłami... - strona 17
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone